Myślisz, że wszystkie miody, które sprzedaje się w naszych sklepach pochodzą z polskich pasiek? Nic z tego. Wiele z nich to mieszkanki miodów pochodzących z Unii Europejskiej i spoza niej, czyli z Chin czy Ukrainy.
Polacy spożywają tylko 300 g miodu rocznie. To mało. Dla porównania Grecy jedzą aż 3,5 kg. A miód ma wiele pozytywnych właściwości zdrowotnych. Jest źródłem składników mineralnych takich jak żelazo, magnez czy wapń. Oprócz tego zawiera witaminy z grupy B, a także witaminę C. Sęk w tym, że trzeba wiedzieć jaki miód wybierać. Nie każdy pochodzi z polskich pasiek.
Chiny są pierwszym na świecie producentem miodu. Unia Europejska zajmuje drugą pozycję, ale ilość produkowanego w krajach Unii miodu nie pokrywa całego zapotrzebowania. W związku z tym aż 40 proc. importujemy właśnie z Chin. Eksperci Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych informują, że miody importowane z Chin lub innych azjatyckich krajów są tańsze od naszych lokalnych wyrobów, ale mają też gorszą jakość. Dlatego tak ważne jest czytanie etykiet na opakowaniach miodu.
Na wynajmie zarabia się mniej niż przed rokiem. “Rentowność trochę ponad 4 proc.”
Sprawdzaj, co jest w środku
Jeżeli na etykiecie przy kraju pochodzenia znajdziemy informację “mieszanka miodów z UE i niepochodzących z UE” oznacza to, że np. miód polski, wymieszano z chińskim albo ukraińskim. Kupując taki produkt nie wiemy tak naprawdę skąd dokładnie pochodzi i jak został wyprodukowany. Nie mamy również informacji o dokładnej ilości procentowej miodów z poszczególnych krajów. Nie wiemy czy słowo “mieszanka” nie oznacza, że miód w 90 proc. pochodzi z Chin, a w 10 proc. z krajów Unii Europejskiej.
Takich miodów znalazłam w sklepie kilka.
(wp.pl)
(wp.pl)
Niektórzy producenci umieszczają na etykiecie informację, że produkt “pochodzi wyłącznie z pasiek Unii Europejskiej”, co sugeruje nam, że te z innych krajów nie są takie pożądane.
(wp.pl)
Czytaj też: H&M przenosi sprzedaż do internetu. Setki sklepów do likwidacji
Miód najczęściej fałszowanym produktem
Niestety jakość chińskiego miodu pozostawia wiele do życzenia. Na przestrzeni lat w mediach pojawiło się wiele doniesień dotyczących chorób pszczół, czy stosowania tam szkodliwych chemikaliów do produkcji. – Chińczycy kilkukrotnie zostali złapani na oszukiwaniu, czyli np. dodawaniu syropu ryżowego lub innego – do miodu eksportowego. W pewnym momencie eksportowali go tak dużo, że niemożliwe byłoby wyprodukowanie takiej ilości. Pod nazwą “miód zagraniczny” kryje się często “miód sztuczny”, który nie ma nic wspólnego z naturalnym wyrobem – komentuje pszczelarz Wojciech Janek.
Pojawiły się również informacje, że importerzy miodów w Europie poddają ten miód wysokiej temperaturze, aby był bardziej płynny i żeby zminimalizować koszty. Tym sposobem z miodu uciekają cenne wartości odżywcze.
W 2018 r. Inspekcja Handlowa przebadała miód sprzedawany w polskich sklepach i w 17 proc. przypadków zarejestrowała nieprawidłowości. Część dotyczyła złego oznakowania, a część jakości. – Miód jest w pierwszej trójce najczęściej fałszowanych produktów spożywczych, po mleku i oliwie. Zyski ze sprzedaży fałszowanego miodu, są większe, niż z handlu kokainą – komentuje pszczelarz i przedstawiciel Honey Revolution, firmy, która opracowała system optymalizujący produkcję miodu i dający konsumentowi pewność jego pochodzenia.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował porady dla konsumentów dotyczące kupowania miodu. Przede wszystkim musimy zwracać uwagę na cenę – im tańszy miód, tym większe prawdopodobieństwo, że nie pochodzi tylko i wyłącznie z polskich pasiek. Warto zwrócić uwagę na to, że prawdziwy miód krystalizuje się już po kilku miesiącach. Jeżeli kupiliśmy taki, który przez długi czas pozostaje płynny, może to oznaczać, że sprzedawca go podgrzał albo dodał do niego wody.
Czytaj też: “Wybuchające telewizory”. LG wymienia moduły w wadliwych egzemplarzach
Uwaga na “miody sztuczne”
Powinniśmy również zwracać uwagę na miody sztuczne, co do których producenci nie mają wątpliwości, że nie są “prawdziwymi” miodami. Właśnie taka nazwa umieszczana jest na opakowaniu. Takie produkty kosztują nawet kilka razy mniej niż miód z prawdziwego zdarzenia, a to dlatego, że jest to mieszanka cukru i dodatków do żywności.
Przykładowy miód jaki znajduję w sklepie, na pierwszym miejscu w składzie ma syrop glukozowo-fruktozowy. Potem jest woda, aromat, regulator kwasowości i barwnik – karmel. Ten skład pozostawia wiele do życzenia. Taki miód ma aż 56 g cukru w 100 g, czyli… 11 łyżeczek. 400 g słoiczek takiej słodkiej mieszanki kosztuje zaledwie 3 zł.
(wp.pl)
(wp.pl)
– Miód jest produktem, który kupujemy stosunkowo rzadko, dlatego dobrze, aby był wysokiej jakości. Wybierajmy miód ekologiczny albo ten, który w 100 proc. pochodzi z Polski. Czytajmy etykiety – podsumowuje Wojciech Janek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS