„Pięćdziesiątka to jest bardzo piękny wiek. To połowa jest do setki, pora wrzucić wyższy bieg” – brzmi refren nieoficjalnego hymnu Wydziału Humanistycznego UWM. Autorem słów i muzyki jest prof. Andrzej Korytko z Instytutu Historii UWM.
Dr hab. Andrzej Korytko, prof. UWM z Instytutu Historii na Wydziale Humanistycznym, naukowo zajmuje się 17-wiecznymi elitami szlacheckimi Rzeczypospolitej oraz staropolskim parlamentaryzmem. Opowiada, jak powstawał hymn „Humana” i o swoich muzycznych pasjach.
— Kortowski „Human” ma wreszcie własny hymn, czy raczej pieśń jubileuszową.
— Tak. Już od jakiegoś czasu piszę teksty i układam do nich muzykę, a w zasadzie linię melodyczną, bo nie znam nut. I kiedy zbliżało się 50-lecie naszego wydziału, pomyślałem, że warto coś nagrać. Może balladę o lekkim zabarwieniu satyrycznym? Zacząłem pisać, wszedł mi jakiś rytm w głowę i powstał kawałek, który właściwie powinien zaśpiewać ktoś inny.
— Nie czuje się pan pewnie przy mikrofonie?
— Nie mam mocnego głosu, a to utwór na mocny, rockowy głos.
— W refrenie słychać chórek.
— Chórek jest świetny! Słychać tu Czarka Makiewicza, autora szlagieru Wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa…i Mariusza Kwasa, który kiedyś występował w Starych Drobnych Małżach, dziś gra w Staruhach; był też wiceszefem RUSS. Tych dwóch dżentelmenów wykrzykuje w chórku.
— Jest jeszcze trzeci głos….
— To moja skromna osoba. Aranże wyszły głównie spod ręki Mariusza i Czarka. W zespole zagrały jeszcze dwie osoby – na basie Michał Słomkowski z Plastra, a na perkusji Robert Masłowski, sędzia w stanie spoczynku, grający w kapeli Landi. Nad wszystkim czuwał Czarek, ponieważ nagrywaliśmy w jego studiu nagrań. Do internetu Mariusz wrzucił jedną balladę i składankę, podpisując Andrzej Korytko Band, czym mnie nieco zdenerwował (śmiech). Efekt nagrania przerósł moje oczekiwania. Spodziewałem się, że będą tylko gitary, a tu doszła perkusja i różne przeszkadzajki, które wprowadził Czarek.
— Kiedy była premiera hymnu?
— Podczas wydziałowej inauguracji roku akademickiego w ubiegłym roku. Został puszczony na zakończenie uroczystości. Nie graliśmy na żywo, ponieważ Aula Dietrichów, gdzie odbywała się inauguracja, nie daje takich możliwości.
— Jak piosenkę przyjęto?
— Było zaskoczenie, ale i fajne przyjęcie. W piosence są frazy nawiązujące do polityki. Widziałem, jak jeden z polityków, goszczących na inauguracji, zresztą mój były student, lekko się uśmiechał. Były oczywiście oklaski, co było miłe.
— Jak się pracowało nad tekstem?
— Trochę czasu mnie ta piosenka kosztowała. Niektóre zwrotki napisałem szybko, nad niektórymi musiałem nieco popracować. Zmieścić 50 lat wydziału w kilku zwrotkach nie jest łatwo.
— Ale to nie jest pańska pierwsza muzyczna próba?
— Nie, na gitarze gram od ponad 30 lat. Najpierw była klasyczna, a niedawno „przesiadłem się” na elektroklasyczną. Pierwszy minikoncert zagrałem w 2018 r. na Przystani Kortowskiej podczas spotkania towarzyszącego I Kongresowi Badaczy Epoki Wazów. Graliśmy wtedy z Mariuszem ballady, do których teksty napisał prof. Krzysztof Mikulski, członek naszej Rady Uczelni i prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego. Kiedyś podrzucił mi tekst „Ballady antywyborczej”, wziąłem gitarę i wyszedł z tego muzyczny kawałek. Spodobało się i od tamtej pory wspólnie napisaliśmy ponad 60 piosenek – on teksty, ja muzykę. Wśród nich znaleźć można romantyczne ballady o miłości, piosenki o zabarwieniu satyrycznym, a nawet swego rodzaju protest songi.
— Gdzie ich można posłuchać?
— Na razie jeszcze nigdzie. Na YouTube jest tylko jeden utwór – „Piosenka o miłości wędrowca”. W sumie nagraliśmy 10 piosenek, a oprócz hymnu “Humana” jest jeszcze „Hymn historii”.
— Kiedy go usłyszymy?
— Musimy poprawić w nim wokal. Piosenki nagrywaliśmy 3 dni, a same wokale ostatniego dnia i głos był już zmęczony. W „Hymnie historii” śpiewa też mój syn Przemek, student informatyki na Wydziale Matematyki i Informatyki UWM, chórzysta “Wawrzyczków” oraz Alicja Golubiewska. Planujemy nagrać jeszcze kilka piosenek i wypuścić demo. Jest grupa osób, która mnie do tego namawia. W sumie robię to, co lubię, co mi w duszy gra. Ale nie jestem zwierzęciem estradowym, zdecydowanie łatwiej mi chwycić za gitarę w kameralnym gronie. To mnie bawi i jest odskocznią od spraw naukowych.
— Jest pan stałym felietonistą „Wiadomości Uniwersyteckich”, gra i komponuje. Może minął się pan z powołaniem? Skąd ta historia?
— Chciałem być dziennikarzem, ale zacząłem studiować historię w Olsztynie i tak już zostało. Zawsze miałem duszę humanisty. A po głowie chodzą mi różne melodie. Mam też w pełni autorskie utwory. Napisałem muzykę do kilku wierszy Grochowiaka, Stachury, których nikt do tej pory nie grał. Nigdy wcześniej nie myślałem, aby się z tym uzewnętrzniać. Traktuję to jako formę zabawy, a jeśli innym się podoba — to mi tym bardziej.
— Zatem trzeba wam życzyć płyty i koncertu?
— Nie mówię nie. Trzeba jednak odwagi, aby wyjść na scenę i nie spalić się przed publicznością.
— Czym to się różni od prowadzenia wykładów?
— Różni się, różni. Wykładając, można bez większych konsekwencji popełnić jakiś błąd językowy, natomiast kiedy nie trafi się w strunę czy sfałszuje się śpiew, tego słuchacz może nie wybaczyć. Sympatyczne jest to, że moje piosenki podobają się w środowisku historyków i zdarza się, że na konferencje jeżdżę z gitarą.
źródło: uwm.edu.pl, Małgorzata Hołubowska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS