Pandemia koronawirusa sprawiła, że na niektórych torach (Red Bull Ring, Silverstone oraz Bahrain International Circuit) zaplanowano dwa wyścigowe weekendy, rozgrywane pod rząd. Aby urozmaicić powtórną rywalizację na tym samym obiekcie, pojawiła się koncepcja zmiany formatu. Kwalifikacje miałyby się odbyć w formie sprintu o odwróconej – względem punktacji kolejności startowej.
Pomysł miał spore poparcie zespołów. Wymagał jednak jednomyślności, a sprzeciw wyraził Mercedes. Idea została odłożona na bok, ale powróciła po Grand Prix Włoch. Zbieg różnych okoliczności sprawił, że rywalizacja na Monzy była ekscytująca, a wyniki zaskakujące. W przyszłym roku zmiany formatu może przegłosować zdecydowana większość zainteresowanych i Ross Brawn, dyrektor generalny Formuły 1, zapowiedział, że pomysł ponownie będzie rozpatrywany.
Abiteboul nie jest przeciwny zasadzie odwracania kolejności, jednak wolałby, aby przedstawiciele środka stawki w sposób „naturalny” byli w stanie włączyć się do walki o zwycięstwo.
– Wciąż uważam, że odwracanie kolejności to świetna okazja do zamieszania i stworzenia ciekawego widowiska – powiedział Francuz. – Nie zmienia to faktu, że nadal jest to artefakt i naszą ambicją powinno być oferowanie ekscytujących wyścigów bez takich zabiegów.
– Zarówno w tym, jak i w ubiegłym roku mieliśmy kilka świetnych wyścigów bez odwracania kolejności startowej. Potrzebna jest nam tylko bardziej wyrównana stawka. To powinien być główny cel. Jeśli dwadzieścia samochodów mieści się w pół sekundy lub sekundzie, widowisko będzie wspaniałe. Oczywiście pod warunkiem, że pojawi się możliwość wyprzedzania.
– Nie chcemy zmieniać Formuły 1 w DTM. Rok 2022 (rewolucyjna zmiana przepisów technicznych) jest już wystarczająco blisko i nie musimy używać tego artefaktu w tym momencie – wyjaśnił Cyril Abiteboul.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS