A A+ A++
  • – Jestem przedsiębiorcą i zatrudniam ponad 40 osób. Dla mnie to kuriozalna sytuacja, kiedy otoczenie Jacka Majchrowskiego tak bardzo interesuje się tym, jak wydaję każdą złotówkę, którą zarobię. Jednocześnie spora część z tych ludzi jest zatrudniona na publicznych posadach, a ich pensje opłacane są z pieniędzy mieszkańców, w tym i moich – mówi Łukasz Gibała
  • – Kiedy dziennikarze czy mieszkańcy pytają o kontrowersyjne wydatki, takie jak np. zakup motorówki za 200 tys. zł, czy dziwne wydatki w okresie kampanii wyborczej, to nagle urząd nabiera wody w usta – zauważa
  • – Gdyby dziś były wybory, to na pewno bym wystartował. Zostały do nich jednak jeszcze trzy lata i być może coś się zmieni. Na ten moment jestem jednak zdeterminowany, aby wystartować – deklaruje
  • – Jest człowiekiem, który się wypalił. Moim zdaniem nie docierają do niego informacje, przez co jest oderwany od rzeczywistości. Nie jest złym człowiekiem, ale powinien iść na emeryturę, zamiast uparcie trzymać się władzy – ocenia prezydenta Jacka Majchrowskiego
  • Więcej informacji na stronie głównej Onet.pl

***

Dawid Serafin: Jak bogatym trzeba być człowiekiem, aby kupić opinię publiczną w Krakowie?

Łukasz Gibała: To nie jest pytanie do mnie.

Zapytałem przewrotnie. Przez otoczenie prezydenta Jacka Majchrowskiego jest pan przedstawiany jako osoba, która płaci tym, co mają odmienne zdanie od urzędowego i nie boją się go głośno wyrażać.

To świadczy o tym, że prezydent Jacek Majchrowski i jego współpracownicy nie potrafią przyjąć do wiadomości, że ktoś może ich krytykować, bo źle ocenia ich działania. Łatwiej jest przedstawiać narrację, że “Łukasz Gibała komuś płaci”, niż podjąć rozmowę na argumenty.

Z czego bierze się pana zdaniem taka narracja?

Po pierwsze z braku argumentów merytorycznych. Po drugie sądzę, że takie działania mają na celu wywołanie tzw. efektu mrożącego.

Efektu mrożącego?

Tak. Po tego rodzaju komentarzach ze strony władz miasta część osób dwa razy się zastanowi, zanim skrytykuje Jacka Majchrowskiego. Dlatego, że będą mieć z tyłu głowy, że mogą zostać m.in. opisani na łamach dwutygodnika “Kraków.pl” jako ci, którzy mają krytykancką i roszczeniową postawę.

Sądzę, że narracja “Gibała płaci” lub “ktoś stoi za tymi, co krytykują” jest świadoma i przemyślana. Chodzi o zmniejszenie krytyki poprzez zniechęcenie ludzi do publicznego wyrażania swoich opinii.

***

Kiedy dziennikarze czy mieszkańcy pytają o kontrowersyjne wydatki, to nagle urząd nabiera wody w usta

***

Trudniej zachęcić mieszkańców do działania jeśli na łamach miejskiej gazety o osobach mających odmienne zdanie, niż urząd, można przeczytać, że są “niby-aktywistami” lub mają “problem mentalny i osobisty”.

Jest taki człowiek, który nazywa się Maciej Grzyb i jest zastępcą dyrektora wydziału komunikacji społecznej w Magistracie. To właśnie on w dwutygodniku Kraków.PL zamieszcza felietony, w których pisze o “niby-aktywistach”, “niby-dziennikarzach”, “niby-politykach”. Moim zdaniem szkodzi Jackowi Majchrowskiemu. Te artykuły to przykład topornej propagandy, która ma na celu uniknięcie merytorycznej dyskusji. Bo jeśli ktoś jej unika, znaczy to tylko tyle, że brakuje mu argumentów.

A może pan tak mówi, bo ktoś panu za to płaci?

No właśnie: czy Gibała sam sobie płaci za wyrażanie krytycznej opinii? To pytanie do tych, którzy te spiskowe teorie forsują.

Jest okazja, żeby odpowied … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLedwie wyszedł z więzienia za napad na tle rasowym, a pobił geja. Prokuratura recydywy w tym nie widzi
Następny artykułTe telewizory mogą wywołać pożar. KE ostrzega