Powracamy do sprawy jednego z bloków na Silikatach. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o budowie nowego miejskiego budynku mieszkalnego. W związku z tą inwestycją przy jednym z bloków komunalnych znajdujących się nieopodal placu budowy jego mieszkańcy musieli rozebrać swoje garaże. Zostały one usunięte, ale problem mieszkających tam ludzi nie zniknął.
W Silikatach kiedyś znajdował się duży zakład pracy. Stoi tam blok komunalny, a w dawnym biurowcu, tzw. pawilonie, znajdują się mieszkania. Kilka miesięcy temu mieszkańcy pawilonu sąsiadującego z placem budowy zostali zmuszeni do zlikwidowania drewnianych garaży, w których trzymali rowery czy inne sprzęty. Teren wokół tego budynku należy do miasta, a administrowaniem mieszkaniami zajmuje się miejska spółka ATBS Kodrem. Mieszkańcy mieli problem z rozbiórką garaży, gdyż nakazano im to zrobić na własny koszt. Pisaliśmy wówczas o tym artykuł i po naszej interwencji rzeczywiście augustowianie tam mieszkający otrzymali pomoc. Zrodził się jednak inny problem, który także opisywaliśmy na naszych łamach.
REKLAMA
-Kazano rozebrać garaże, zabrano nam ogródki działkowe. Rozumiemy, że budowa jest potrzebna, ale co mamy zrobić z naszymi rzeczami? -pytała za naszym pośrednictwem jedna z mieszkanek. – Nasz budynek nie ma piwnicy i nie mamy gdzie składować przedmiotów, które są dla nas cenne. Obecnie rowery i inne rzeczy trzymamy na klatce schodowej.
Płacimy opłaty jak inni, a nikt nam nie chce pomóc.
Pisząc poprzedni artykuł na ten temat zwróciliśmy się z tą sprawą do Filipa Chodkiewicza, zastępcy burmistrza. Obiecał poszukać rozwiązania tej kwestii. Od tego czasu minęło już kilka miesięcy i niedawno otrzymaliśmy rozpaczliwy telefon od jednej z mieszkanek tego bloku z prośbą o pomoc.
-Nikt z władz miasta u nas się nie pojawił żeby nam pomóc -mówi kobieta, pokazując jak obecnie wygląda korytarz, z którego korzystają mieszkańcy. -Wszystkie rzeczy musimy trzymać na korytarzu, bo mieszkania są małe i nie ma gdzie tego składować. Dostałam od syna taki bujak, huśtawkę na lato. Teraz muszę go zabrać na zimę i naprawdę nie mam gdzie. To nie była tania rzecz. Mam z nią spać w swoim mieszkaniu? Na klatce jest tyle rzeczy, że nie można przejść. U sąsiadów niedługo urodzi się dziecko i nawet wózka nie będzie, gdzie postawić. Rozmawialiśmy w tej sprawie z Kodremem i wiemy, że została ona przekazana burmistrzowi miasta Mirosławowi Karolczukowi, ale od tego czasu nie mamy żadnego odzewu. Myśleliśmy, żeby chociaż sobie postawić jeden garaż wspólny, ale nikt z nami nie rozmawia i nie chce nam pomóc. Nikomu by nie przeszkadzał, bo stałby z innej strony, nie od budowanego bloku. Jesteśmy zdeterminowani, żeby to zrobić. Prosimy o niewiele, tylko o kawałek miejsca na garaż, żeby móc normalnie funkcjonować. W jaki sposób nas się traktuje? Czy jesteśmy gorsi od innych?
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, rozkładają ręce i powiedzieli jasno, że nie odpuszczą w tej sprawie. Czekają na jakiś ruch ze strony miasta. Przekazaliśmy problem augustowian do burmistrza Mirosława Karolczuka. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy, ale mamy zapewnienie, że zostanie nam ona przekazana.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS