Piątkowe porozumienie nie ma nic wspólnego z łagodzeniem skutków likwidacji górnictwa w Polsce – pisze Patryk Białas, radny z Katowic, członek stowarzyszenia BoMiasto.
Po pierwsze, uważam, że rząd oszukał górników. Nie mam wątpliwości, że porozumienie zostało zawarte jedynie po to, aby w piątek nie wybuchł strajk generalny w kopalniach. Tymczasem, gdyby rząd chciał trwałego porozumienia i bezpiecznej przyszłości dla górników, nie chowałby głowy w piasek.
Pieniądze dla ludzi, nie dla kopalń
Zamiast dotować miliardem złotych rocznie branżę, która się kończy, powinien przeznaczyć te pieniądze na łagodzenie skutków likwidacji górnictwa. Trzeba zbudować program wsparcia dla odchodzących z pracy w górnictwie, dotować tworzenie nowych miejsc pracy w branżach przyszłościowych i opracować program przekwalifikowania odchodzących z górnictwa.
Po drugie, rząd dzieli mieszkańców Górnego Śląska. To egoizm, aby podpisywać porozumienie jedynie z górniczymi związkowcami – jedną, kończącą się branżą. Do stołu nie zostali dopuszczeni ani samorządowcy, ani firmy z otoczenia górnictwa, ani młodzież ze strajków klimatycznych, która będzie żyła w sytuacji kryzysu klimatycznego dłużej niż obecni górnicy.
Na Górnym Śląsku nie mieszkają tylko pracujący przy wydobyciu węgla. Mieszkają tutaj również lekarze, nauczyciele i kasjerzy. Skoro „umowa społeczna” ma być przygotowana do 15 grudnia, trzeba powołać szerszą grupę – z udziałem samorządowców, osób biegłych w kwestiach klimatycznych i unijnych regulacjach. Rząd cały czas proponuje daty odejścia od węgla, które w żaden sposób nie odnoszą się do nauki o klimacie i wynikającego z niej tempa redukcji emisji. Mało tego, eksperci od energetyki w Polsce nie mają wątpliwości, że tak późna data wyjścia z węgla jest kompletnie oderwana od sytuacji rynkowej.
Po trzecie, porozumienie zakłada wykorzystanie narzędzi, które są w tym momencie nielegalne. Eksperci są zgodni, że brak podstaw prawnych, aby Komisja Europejska zgodziła się na pomoc publiczną. Licząc na taką zgodę i zawierając w piątek porozumienie, rząd wykazał się ogromną naiwnością. Ta sprawa została zamknięta porozumieniem z 2010 o zakończeniu dopłat w 2018 roku. Musiałoby zostać zmienione prawo unijne. Taka procedura z udziałem KE, Parlamentu, a także państw członkowskich – z których wszystkie poza Polską zgodziły się już na neutralność klimatyczną – trwa kilka lat. Tymczasem problem z wypłatami w PGG jest każdego miesiąca coraz większy.
Potrzebny jest plan dla Śląska
W końcu, nie mam absolutnie żadnej wątpliwości, że rząd podrzucił na Śląsk bombę z opóźnionym zapłonem. Zamiast podpisywać porozumienie będące krokiem w tył w stosunku do projektu „Polityki energetycznej państwa do 2040″, trzeba niezwłocznie – raptem w ciągu kilku miesięcy – napisać przemyślany i uzgodniony harmonogram likwidacji kopalń, czyli „Terytorialny plan sprawiedliwej transformacji dla Śląska”.
Rząd gra w bardzo niebezpieczną grę, polegającą też na tym, że obiecując przedłużone życie kopalniom, może sprawić, że miliardy europejskie przejdą nam koło nosa. Mam tutaj na myśli nie tylko Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, ale również Fundusz Odbudowy oraz fundusze strukturalne, których 30 proc. ma zostać przeznaczone na realizację unijnych celów polityki klimatycznej. Podpisane porozumienie niczego nie kończy. Przesuwając zamykanie kopalń na kolejne dekady, rząd pogarsza swoją pozycję negocjacyjną w wyścigu o pieniądze dla Śląska. Co będzie, jeżeli kopalnia ekonomicznie się zawali w roku 2022, 2023 czy 2026? Tych pieniędzy już nie będzie, zostaną rozdysponowane gdzie indziej.
Nie twierdzę, że likwidacja górnictwa na Śląsku jest łatwa. Problem polega na tym, że rząd, próbując przerzucić „na Brukselę” odpowiedzialność za fiasko i dzielenie Ślązaków na pracujących i niepracu … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS