„Nikt nie potrafi grać postaci pozornie pospolitych i nieciekawych tak przenikliwie jak Maklakiewicz” – twierdził Tadeusz Konwicki. „Miał swój styl rozpoznawalny nawet w złych czy wręcz okropnych filmach” – uważał Krzysztof Mętrak. „Nie był gwiazdą. Nie był nawet aktorem głównych ról. A przecież był wybitną indywidualnością aktorską” – pisał o nim Aleksander Jackiewicz w Gwiazdozbiorze (1983).
Są tacy aktorzy, którzy wywołują natychmiastowy uśmiech na naszych twarzach. W historii polskiej kinematografii było ich wielu. Zagadką pozostanie, czy mieli oni zwykłe szczęście zagrać w komediach, które zachwycały aż trzy (a może i cztery) różne pokolenia, czy też filmy te zaliczane są dziś do wybitnych właśnie ze względu na genialną obsadę. Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku.
Czas jednak płynie nieubłaganie i wielu z tych wybitnych aktorów nie ma już dziś wśród nas. Warto więc przypomnieć ich twarze (choć mam nadzieję, że znacie je wszyscy dobrze). Przesłanie jest proste: spieszmy się kochać wybitnych aktorów, bo na drugich takich – jak dowodzi ostatnie 25 lat… – będziemy czekać bardzo długo. A być może – już się nie doczekamy! Śpieszmy się kochać polską klasykę (nie tylko filmową), bowiem zalewa nas w zastraszającym tempie – niszcząc szare komórki wraz z neuronami… -komercyjna szmira, która kajdankami szoku przykuwa uwagę widzów. A widać to chociażby po miałkich dyskusjach ‘zamiast’, czyli ‘zastępczych’, jakie przetaczają się przez Internet.
@ Wiedzieliście, że Zdzisław Maklakiewicz w czasie wojny był żołnierzem AK i Powstańcem Warszawskim? Jako aktor filmowy debiutował w 1959 roku w dramacie “Wspólny pokój” Wojciecha Jerzego Hasa. Od tej pory pojawiał się głównie w filmach, choć miał też angaż w teatrze, ale występował w nim bardzo niechętnie i rzadko. Zagrał w ponad stu filmach fabularnych oraz serialach telewizyjnych, głównie role drugoplanowe i epizodyczne; ludzi wrażliwych, niemogących odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości, żyjących jakby na jej marginesie.
Grał przede wszystkim postacie komediowe i groteskowe. Komedie z jego udziałem to m.in. „Giuseppe w Warszawie”, „Marysia i Napoleon”, „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, „Hydrozagadka”, „Brunet wieczorową porą” czy „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”.
Jego filmowe teksty powtarzane są do dziś. Do historii polskiego kina przeszedł chociażby ten o Nudzie w Polskim Kinie („Rejs”) : –“Aż mi się chce wyjść z kina proszę pana. Wie pan? No i panie, kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, my płacimy. To są nasze pieniądze proszę pana. To są nasze pieniądze, społeczeństwa proszę pana”. 😉
@ Zdzisław Maklakiewicz zagrał w blisko stu filmach. Zmarł 9 października, 43 lat temu. Jego niezapomniane kreacje to między innymi inżynier Mamoń w obrazie “Rejs” Marka Piwowskiego i Arkaszk Kozłowski z “Wniebowziętych” Andrzeja Kondratiuka. W tych i kilku innych obrazach Maklakiewicz grał z aktorem niezawodowym Janem Himilsbachem, tworząc specyficzny duet „cwaniaków i filozofów z przedmieścia”, ‘niebieskich ptaków’ cwanie egzystujących na marginesie życia.
Myślę, że zaczęło się od tego, że jestem brzydki. Nie przypominam Gregory Pecka ani Mastroianniego. Nie jestem amantem, wcieleniem ideału kobiet. A jak się nie jest ideałem kobiet, nie jest się również ideałem reżyserów. Ktoś mnie kiedyś widział pewnie w takiej roli mało pozytywnej i uznał, że będzie ze mnie dobry typ. I tak zostałem typem. Ale sam siebie uważam za człowieka bardzo pozytywnego.
Maklakiewicz od połowy lat 60. grał głównie w filmach, w teatrze występował rzadziej, choć pojawiał się w spektaklach Teatru Telewizji. Grał też w serialach telewizyjnych, jak: “Czterdziestolatek”, “Stawka większa niż życie”, “Chłopi” i “Lalka”. Był bardzo popularnym artystą, często pytanym o opinię w różnych kwestiach. Dziś mógłby by być “Mędrcem Europy”, jak mniemam… Spostrzeżenia miał bowiem o wiele trafniejsze od znanego Noblisty! 😉
“Należał do bohemy, której dziś już nie ma. Jego luzacki styl życia, pozaekranowy wizerunek ironisty, gawędziarza i aranżera prześmiesznych sytuacji, a wreszcie przyjacielski duet z Janem Himilsbachem przesłoniły zalety jego aktorstwa oraz – to także warto mu oddać – zalety charakteru. Był człowiekiem wielorakich zainteresowań.” – Barbara Kaźmierczak
Był bardzo barwną postacią, z czasem bujne życie towarzyskie i choroba alkoholowa zajmowały mu więcej czasu, niż praca. Jak już wspomniałem, zmarł – śmiertelnie pobity – w 1977 roku, w wieku zaledwie 50. lat. Został pochowany na warszawskich Powązkach, ostatnią posługę oddał mu jego przyjaciel Jan Himilsbach, aktor i pisarz z wyboru, z zawodu kamieniarz. Rok wcześniej dane mi Go było spotkać za sprawą Janka, ale wówczas – student, nie pomyślałem nawet przez moment, że te chwile z rozmów Janka z Jego największym Przyjacielem – należałoby nagrać i spisać, by mieć choć pamiątkę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS