Agnieszka Pakulska pozwala poznać swoje najbardziej cenione przez współpracowników zalety już w pierwszych minutach rozmowy. Od razu łapie dobry kontakt. Ma się przy niej wrażenie, jakby właśnie spotkało się znajomego po wielu latach przerwy.
Agnieszka Pakulska i podejście do funduszy
– Praca w funduszu na pierwszy rzut oka wydaje się łatwa. W końcu chodzi o to, żeby kupić po odpowiedniej cenie, zbudować wartość i sprzedać po wyższej cenie. Za tymi procesami zawsze stoją jednak długie rozmowy i godziny przekonywania do swoich racji. Zarządy doinwestowywanych przez fundusze spółek zawsze „wiedzą lepiej” –mówi Pakulska.
Dlatego ceni w sobie zawodowo najbardziej te tzw. miękkie umiejętności: zdolność do negocjacji, komunikatywność i naturalną umiejętność zarządzania ludźmi, choć w tym ostatnim zakresie – jak sama przyznaje – odczuwa wciąż pewien osobisty „deficyt”.
– Najprościej jest się nauczyć rzeczy merytorycznych – można zamknąć się w domu i przeczytać tysiąc książek. W końcu wszystko da się opanować. Najtrudniej jest nauczyć się właśnie zarządzania. Trzeba się dużo napracować, żeby umieć otworzyć przed kimś drzwi, których on czasami nie widzi, umieć go przez jakiś proces umiejętnie poprowadzić – opowiada.
Agnieszka Pakulska i Avallon
W łódzkim funduszu Avallon Pakulska pracuje od 2006 roku. Zaczynała jako analityk finansowy, kiedy firma przygotowywała się do rozdysponowania funduszu Avallon MBO Fund I o wartości 50 mln euro. Dziś jest tam jedyną kobietą o statusie partnera, a jej firma zbiera finanse dla trzeciego funduszu, którego wartość może sięgnąć nawet 160 mln euro.
– Trafiła do nas na staż z bardzo dobrymi rekomendacjami od zaprzyjaźnionego profesora z Uniwersytetu Łódzkiego. Pierwsze spotkanie szybko potwierdziło referencje. Oprócz inteligencji wrażenie robiła bardzo dobra komunikatywność. To istotne, gdyż w naszej pracy każda osoba, niezależnie od stanowiska, ma od początku kontakt z menedżerami wysokiego szczebla. Całość uzupełniały cenione w naszej firmie przedsiębiorczość i samodzielność, ugruntowane pobytem w Anglii i pracą w Muzeum Sherlocka Holmesa – wspomina Tomasz Stamirowski, partner zarządzający w Avallonie.
Na rozmowę z funduszem Pakulska przyjechała prosto z lotniska, bo kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, ona przeniosła się na studiach na tryb indywidualny i poleciała z przyjaciółmi do Londynu. Chciała „poczuć wolność” i poszukać ciekawej pracy. Znalazła tę w Muzeum Sherlocka Holmesa (patrz: ramka Moja pierwsza praca) i przylatywała do Łodzi tylko na zaliczenia.
– Studiowałam międzynarodowe stosunki gospodarcze (dawniej handel zagraniczny). Jeden z profesorów poddawał nam różne pomysły na prace magisterskie. Mi podsunął temat związany z ocenami zwrotu z inwestycji kapitałowych, z zakresu analiz finansowych. Pomyślałam, że warto by to było pokazać na jakichś case’ach, i tak trafiłam na Avallon – mówi.
Pierwsze spotkanie zapisało się w pamięci jako jedna wielka klęska wizerunkowa. Na lotnisku zginęła jej walizka i do funduszu, w którym wszyscy chodzili w marynarkach, przyjechała w stroju wakacyjnym. Do tego z kosmykiem włosów ufarbowanym na fioletowo. Wydawało jej się, że gorzej już wypaść nie mogła.
Tymczasem partnerzy z Avallona przygotowywali się wtedy do inwestowania pierwszego funduszu i poszukiwali takich jak ona. Poluzowała więc trochę kontakty z Londynem i coraz bardziej przywiązywała się do Łodzi. W końcu zaczęła tam stałą pracę.
– Przy pierwszym funduszu Avallona w 2007 roku występowałam w roli analityka. Pierwszą inwestycją, którą zrealizowałam, była spółka GoodFood Products. Potem moja rola w firmie rosła. Szybko przejęłam operacyjne kontakty w GoodFood, a następnie samodzielnie przeprowadziłam proces jej wyjścia z funduszu. Pokazałam, że umiem wygenerować zwrot i poprowadzić projekt od początku do końca. To spowodowało, że w II funduszu byłam już awansowana do roli dyrektora inwestycyjnego – wspomina.
Michał Zawisza, wówczas partner w Avallonie, pamięta, że miała obawy przed awansem.
– Jednak udało mi się ją przekonać i została dyrektorem inwestycyjnym, a potem, kiedy zdecydowałem się realizować nowy projekt Long Term Management – family office, zajęła moje miejsce w Avallonie. Dojście do poziomu partnera w private equity zajęło jej 12 lat. Czy to długo? Zdecydowanie nie, bo Agnieszka jest obecnie jedną z najmłodszych osób w private equity na tym stanowisku w Polsce – mówi.
Po awansie Pakulskiej trafiła się inwestycja w producenta wyrobów higienicznych Velvet Care. Wspomina ją jako swoją ulubioną.
– Gdyby ta transakcja „przyszła do mnie” dzisiaj, od razu zainwestowałabym w nią swoje prywatne pieniądze. Bardzo dobrze pracowało mi się z tym zespołem. To fajni ludzie, kompetentni i zgrani, od początku było między nami zrozumienie co do tego, w którą stronę razem będziemy zmierzać – mówi.
Zaczęła tę inwestycję w 2013 roku, zakończyła pięć lat później. Z dwucyfrową przebitką.
– Agnieszka pracowała w zespole nadzorującym naszą spółkę, ja byłem w niej prezesem. Pierwsze wrażenie zrobiła pozytywne: miała bardzo profesjonalne podejście, solidną bazę analityki finansowej, zdolność do współpracy nad strategią i zadaniami taktycznymi. Dodatkową i nieczęsto spotykaną w tej branży cechą okazał się fakt, że w sposób naturalny potrafi budować partnerskie relacje i można jej zaufać. Z sukcesem udowodniła to przez pięć lat naszej wspólnej drogi biznesowej – wspomina Artur Pielak, prezes Velvet Care.
Jak Avallon przyspieszył na rynku funduszy
Przez pięć lat, gdy Avallon był udziałowcem w tej spółce, jej obrót zwiększył się ponaddwukrotnie.
Pakulska z sentymentem wspomina ten czas nie tylko dlatego, że przyniósł duży zwrot z inwestycji. W tym czasie uro … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS