„Prezes PiS występuje jako obrońca zwierząt, a paliwowy gigant deklaruje neutralność klimatyczną do 2050 roku. Czy to początek procesu, w wyniku którego prawica odbierze opozycji monopol na zieloną agendę?” – pyta się Jakub Bodziony z Kultury Liberalnej.
W jednym z ostatnich wydań magazynu „Plus Minus” Piotr Zaremba przypomina swoją rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim, którą przeprowadził jesienią 1996 roku. Wywiad poświęcony był stosunkowi ówczesnego prezesa Porozumienia Centrum do zwierząt.
Już wtedy mieliśmy świadomość, że mówi on rzeczy nietypowe, łamiące schematy. Bo przecież typowy polityk prawicy z pewnością nie powinien uznawać ochrony zwierząt za priorytet. On zaś wypowiadał poglądy kojarzone raczej z opcją lewicową. (…) W tej rozmowie Kaczyński sformułował ogólniejszą zasadę. Odnosząc się do szyderstw Wojciecha Cejrowskiego z tych, co się nad zwierzętami rozczulają, powiedział: „To swoisty integryzm: on postrzega jako całość rzeczy, które nie są żadną całością. Można być konserwatystą i nie głosić, że psy trzeba trzymać w budzie na krótkich łańcuchach”
—czytamy.
„Piątka dla zwierząt” zaprezentowana osobiście przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości została przez część prawicy zaatakowana właśnie z tej flanki. Politycy m.in. Konfederacji mówili o lewackim projekcie forsowanym przez lidera PiS. Nie chcę skupiać się na konkretnych rozwiązaniach składających się na nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, bo o części z nich trzeba poważnie podyskutować. Ta dyskusja z pewnością przed nami, bo senatorowie PiS już zapowiedzieli zgłoszenie poprawek do projektu, a swoje wątpliwości co do zaproponowanych rozwiązań zgłosił już prezydent Andrzej Duda. Pytanie brzmi, czy konserwatysta rzeczywiście nie może pochylić się nad losem zwierząt, bez wysłuchiwania, że jest lewakiem? Obserwując toczącą się dyskusję na temat, którą opinii publicznej narzucił Jarosław Kaczyński, wydaje się, że nie jest to takie oczywiste.
Dyskusja o „Piątce dla zwierząt” nałożyła się na negocjacje toczące się wewnątrz Zjednoczonej Prawicy dotyczące rekonstrukcji rządu. Jeszcze przed kryzysem, który jak dzisiaj czytamy, został już zażegnany, wewnątrz tego obozu trwała gorąca dyskusja dotycząca kierunku w jakim powinna pójść ZP. Solidarna Polska mocno naciskała na kwestie tożsamościowe, na walkę z ideologiami, które panoszą się po Polsce. Zaś ze środowiska premiera Mateusza Morawieckiego i Porozumienia Jarosława Gowina dobiegały głosy, że trzeba postawić większy akcent na sprawy gospodarcze, aby móc za 3 lata zawalczyć o kolejne zwycięstwo. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się być do pogodzenia, stało się jednym z kilku czynników, który doprowadził do kryzysu. Wielu obawia się, że Zjednoczona Prawica skupiając się na gospodarce, odpuści kwestie tożsamościowe. Moim zdaniem to nie do końca uzasadnione lęki. Mam świadomość, że PiS odpuszczając kwestie tożsamościowe przestanie być sobą, że zatraci swoje DNA. I słuszna jest to obawa, ale moim skromnym zdaniem, o te kwestie trzeba zabiegać mądrze, w sposób przemyślany, bo w innym przypadku są one kontrproduktywne. To muszą być przemyślane działania, tak jak przemyślana jest ofensywa drugiej strony. Znamienne jest, że ci, którzy podnoszą tę kwestię, niekoniecznie przedstawiają jednocześnie gotowe rozwiązania. To, czy z tego starcia konserwatyści mogą wyjść zwycięsko, to już temat na osobny tekst.
Nie uważam jednak za jakąkolwiek zbrodnię podejmowanie przez konserwatywny rząd kwestii, które w jakiś dziwny sposób zostały przejęte przez lewicę. Tak jakby tylko ona mogła narzucać swoją narrację chociażby w kwestii ochrony środowiska. Dlaczego warunki gry w tej kwestii mają dyktować wielkie organizacje jak Greenpeace, której aktywiści nagle zapadli się pod ziemię, gdy do Wisły dziennie wylewano tony ścieków? Jestem pewny, że ten temat z nami pozostanie i nie ma co się zżymać na to, że Bruksela na tym punkcie oszalała. Dyskusja na temat Green Dealu przed nami. Niebezpieczeństw jest wiele. Polska przede wszystkim musi zadbać o swój interes, nie można spuścić go z oka. Być może trzeba będzie gdzieś w pewnym momencie sięgnąć po weto, ale od tego są zakulisowe negocjacje, a nie Twitter.
Rok temu pisałem, że ekologia jest tematem „do wzięcia” dla polityków. Od tego czasu kwestie związane z czystym powietrzem i zmianami klimatu w pełni stały się elementem politycznego mainstreamu. Kategoria, która wcześniej należała do Lewicy i Zielonych, w dłuższej perspektywie może stać się domeną prawicy
—pisze wspomniany na początku tego tekstu Bodziony.
Dzięki szerokim transferom finansowym, podwyżce płacy minimalnej czy ustawie reprywatyzacyjnej Kaczyńskiemu udało się zagospodarować część socjalnego elektoratu, uderzając tym samym w kategorie, do których wyłączne prawa uzurpowała sobie lewica. Teraz podobnie może stać się z klimatem
—dodaje autor
Bodziony w swoim tekście przywołał ostatnie Forum Ekonomiczne, podczas którego PKN Orlen zaprezentował swoje nowe, tymczasowe logo. Czerwone barwy zostały zastąpione zielonymi. Prezes Daniel Obajtek zapowiedział ogromne zmiany. Wedle jego zapowiedzi do 2050 roku Orlen będzie neutralny klimatycznie.
Transformacja energetyczna to olbrzymia szansa dla @PKN_ORLENi regionu Europy Środkowej. Nasza strategia neutralności emisyjnej zakłada konsekwentne zwiększanie efektywności energetycznej, inwestycje w #OZE i paliwa przyszłości. Planujemy też regularne emisje zielonych obligacji
—napisał prezes Orlenu.
Strategia neutralności emisyjnej to dokument definiujący nasze podejście do biznesu w perspektywie kolejnych dekad. Zaplanowane w niej inwestycje będą stanowić o sile @PKN_ORLEN, pozwalając nam w pełni wykorzystać szanse, jakie niosą ze sobą zmiany w globalnej gospodarce
—podkreśla Obajtek.
Jak widać zmiany idą. Przed globalnymi trendami nie uciekniemy. Lepiej zawczasu spróbować narzucić własne reguły gry, niż czekać aż zostaną one nam narzucone z góry. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zresztą podjął już konkretne działania na rzecz ochrony środowiska. Uruchomiono m.in. program „Czyste powietrze” mający na celu walkę ze smogiem. Przy poprzedniej rekonstrukcji wyodrębniono osobne ministerstwo zajmujące się klimatem. Małymi krokami do przodu idzie również budowa pierwszej w Polsce elektrowni atomowej. Prędkości nabierają również pracę nad projektem ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych. Wiceminister klimatu Ireneusz Zyska poinformował, że został on skierowany na Stały Komitet Rady Ministrów. To tylko kilka przykładów, a pewnie gdyby dłużej poszukać, to znalazłoby się ich więcej. Transformacja polskiej gospodarki energetycznej, to być może największe wyzwanie jakie stoi obecnie przed Polską. Tuż obok walki z lewicową agendą światopoglądową.
Konserwatyście nie powinni z obrzydzeniem patrzeć na kwestie, które często podejmuje lewica. Podejmuje je, bo być może nikt inny ich wcześniej nie podjął. Takie sprawy jak chociażby prawa pracownika czy ochrona środowiska mogą z powodzeniem trafić na agendę konserwatywnego rządu. Biorąc się za to, nie można jednak zapomnieć o kwestiach tożsamościowych, które są wciąż ważne dla milionów Polaków, którzy zaufali Zjednoczonej Prawicy. O tym, jak zostaną rozłożone akcenty w nowym rządzie premiera Mateusza Morawieckiego dowiemy się zapewne w najbliższych dniach, gdy zostanie podpisana nowa umowa koalicyjna i w końcu zakończona zostanie rekonstrukcja rządu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS