Władysław Studnicki opowiadał się za sojuszem z Niemcami i wspólną wyprawą na Moskwę. Czy Polska mogła wygrać II wojnę światową? Publikujemy fragment nowej książki Piotra Zychowicza „Germanofil”.
Informacja prasowa Wydawnictwo Rebis
Polska w 1939 roku podjęła dwie kluczowe decyzje. Odrzuciła ofertę sojuszniczą złożoną jej przez Niemcy i zawarła przymierze z Wielką Brytanią. Konsekwencje tych decyzji są powszechnie znane.
1.Niemcy zawarły antypolski sojusz ze Związkiem Sowieckim.
2.Polska została napadnięta i rozebrana przez obu sąsiadów.
3.Wielka Brytania i Francja nie kiwnęły palcem w obronie Polski.
4.Miliony polskich obywateli zostały zgładzone przez Niemców i Sowietów.
5.Polska, mimo, że w 1945 roku formalnie znalazła się w obozie zwycięzców, przegrała II wojnę światową i straciła niepodległość.
Skala tej katastrofy i bezmiar cierpienia, jaki stał się udziałem obywateli II Rzeczypospolitej, skłaniają do zadania kluczowego pytania: Czy historia musiała się tak potoczyć? Czy Polska była skazana na klęskę? Czy była dostępna jakaś inna droga, która pozwoliłaby wyjść obronną ręką z opresji lub chociaż zminimalizować straty?
Na pytanie to należy odpowiedzieć twierdząco. Tak, była taka droga. A wskazywał ją Władysław Studnicki. Sędziwy (rocznik 1867) polski polityk niepodległościowy, nazywany „czołowym polskim germanofilem”. Czy miał rację? To musi już ocenić każdy czytelnik. Warto jednak przyjrzeć się tej postaci, którą w PRL najpierw odsądzano od czci i wiary, a następnie skazano na zapomnienie.
Obrońcy ostatniego ministra spraw zagranicznych II RP Józefa Becka przekonują, że nie możemy dziś wymagać od niego daru przewidywania przyszłości. Skali katastrofy, jaka spadła na Polskę – przekonują – nie dało się przewidzieć.
Jest to nieprawda, o czym świadczy historia Władysława Studnickiego. Ten weteran walk o niepodległość, ojciec polskiej geopolityki, bardzo wnikliwie analizował sytuację międzynarodową. I w efekcie udało mu się przewidzieć wszystko.
W swoich przedwojennych artykułach, książkach i memoriałach ostrzegał, że:
1.Polska przegra wojnę z Niemcami. Niemcy dysponują bowiem miażdżącą przewagą technologiczną nad Polską. Ich armia ma więcej nowoczesnych czołgów, samolotów i innego sprzętu. W przypadku konfrontacji z Zachodnim sąsiadem Polska poniesie więc błyskawiczną porażkę, nie będzie się w stanie bronić dłużej niż kilka tygodni.
2.Jeżeli wybuchnie wojna polsko-niemiecka – Sowieci zadadzą Polsce cios w plecy. Stalin na pewno nie będzie bowiem czekał z założonymi rękami, aż Hitler pokona i podbije całą Polskę. Związek Sowiecki nigdy nie pogodził się z klęską 1920 roku i w momencie załamania się państwa polskiego Armia Czerwona bez wątpienia zajmie wschodnią połowę Polski.
3.Francuska armia nie wysunie nosa spoza Linii Maginota. Naród francuski jest bowiem nastawiony pacyfistycznie. Po wielkiej daninie krwi, jaką złożył podczas I wojny światowej nie będzie chciał znowu narażać się na straty. Polska nie może również liczyć na Wielką Brytanię, która nie ma armii lądowej, którą mogłaby rzucić przeciwko Niemcom.
4.Polskę czeka ludobójcza okupacja niemiecko-sowiecka. W obu tych państwach rządzą niezwykle agresywne, totalitarne reżimy. Jeżeli polska państwowość się załamie – na Polaków spadną straszliwe represje i prześladowania.
5.Wielka Brytania na koniec wojny bez mrugnięcia okiem sprzeda Polskę Stalinowi.
Trudno w to uwierzyć, ale o wszystkim tym Władysław Studnicki pisał wiosną 1939 roku! Zaiste był to człowiek obdarzony zdumiewającym darem przewidywania przyszłości. Niestety tego daru nie miał ani Józef Beck, ani Edward Śmigły-Rydz i inni przedstawiciele obozu rządzącego. Zamiast oceniać sytuację realnie – oceniali ją skrajnie optymistycznie.
Oto garść fragmentów z proroczej książki „Wobec Nadchodzącej drugiej wojny światowej”, którą Władysław Studnicki napisał w czerwcu 1939 roku.
„Nie niepokój, nie odruchy – dowodził – lecz analiza naszego położenia, naszej racji stanu oraz zrozumienie obecnej sytuacji politycznej może nas uchronić od kroków fałszywych, które mścić się mogą na nas, na naszych dzieciach, na szeregu późniejszych pokoleń. Największe niebezpieczeństwo ze strony Anglii polega na tym, że pragnie udziału Rosji sowieckiej w koalicji. Czym jednak za ten udział może Rosji zapłacić? Tylko ziemiami polskimi, tylko naszym wschodem, to jest województwami leżącymi za Bugiem i Sanem. Nie ulega wątpliwości, że będzie to klauzula tajna, Polsce nieznana.”
„Mocarstwa zachodnie dla oszczędzenia własnej krwi będą prowadziły wojnę przewlekłą, na wyczerpanie zasobów przeciwnika. Polska będzie musiała prowadzić wojnę ruchomą i niezależnie od powodzenia wojny na zachodzie może przeżywać okupację niemiecką i sowiecką. Pierwsza zniszczyłaby nas materialnie, druga zniszczyłaby narodowo i politycznie.”
Dlatego Władysław Studnicki w 1939 roku starał się nakłonić władze Rzeczypospolitej do zmiany polityki prowadzącej ku przepaści. Uważał, że Polska powinna zagryźć zęby i przyjąć propozycję sojuszu złożoną jej przez Adolfa Hitlera. Zgodzić się na włączenie Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy i eksterytorialną autostradę przez Pomorze. A następnie, u boku Wehrmachtu, uderzyć na Związek Sowiecki.
Nie wynikało to oczywiście z sympatii dla Hitlera i chorej narodowo-socjalistycznej ideologii. Wynikało to z geopolitycznej kalkulacji. Tylko w ten sposób Polska mogła uciec spod gilotyny, ocalić się przed zniszczeniem. Studnicki – tak jak Józef Piłsudski – uważał bowiem, że należało zrobić wszystko żeby uniknąć walki na dwa fronty.
„My na dwa fronty woj¬ny pro¬wadzić nie możemy – przestrzegał Piłsudski – więc ja was wojny na dwa fronty uczyć nie będę. Wojna na dwa fronty to znaczy ginąć tu na Placu Saskim z szablami w dłoni w obronie honoru narodowego.”
Z dwóch opcji – Niemcy i Sowieci przeciwko Polsce lub Niemcy i Polska przeciwko Sowietom – Władysław Studnicki wybierał tę drugą.
Przestrogi i rady Studnickiego nie zostały wysłuchane. Polska, „silna, zwarta i gotowa”, wierząca w potęgę swej armii i sojusznicze gwarancje, odrzuciła niemiecką ofertę i zdecydowała się na konfrontację z Niemcami. Rządowa mass media pisały o niemieckich czołgach z tektury, marszałek Śmigły-Rydz zapowiadał, że nie odda „nawet guzika”. Opinia publiczna odurzona wojowniczą propagandą była pewna, że Polacy, Francuzi i Brytyjczycy szybko i bez problemu pokonają III Rzeszę.
„Przeciwko tym prądom patriotycznej, buńczucznej, gotowej do najwyższych poświęceń, lecz pozbawionej poczucia rzeczywistości opinii polskiej – wspominał profesor Stanisław Swianiewicz – szedł, jak to już niejednokrotnie w okresie polskich dziejów się zdarzało, jeden człowiek małego wzrostu, lecz przenikliwego umysłu, wielkiego serca i nieprzebranej odwagi: Władysław Studnicki.”
Niestety polskie władze uznały polskiego germanofila za defetystę, który podważa wiarę w zwycięstwo. Jego książka „Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej” została skonfiskowana przez policję w drukarni. Premier Felicjan Sławoj-Składkowski postawił wniosek aby sędziwego polskiego polityka zamknąć w obozie w Berezie Kartuskiej. Ten horrendalny pomysł został jednak całe szczęście zablokowany.
Studnicki był jednak na dnie rozpaczy. Wiedział, że Polska zmierza wprost ku otchłani i nie mógł w żaden sposób tego powstrzymać. Był całkowicie bezradny.
„Był to chyba najcięższy okres w moim życiu – pisał Studnicki. – Gdy nocą docierał do mnie odgłos maszerujących oddziałów, ściskało mi się serce, gdyż boleśnie odczuwałem zbliżającą się katastrofę. W mojej wyobraźni przesuwały się obrazy oczekującej nas klęski. Muszę jednak przyznać, że rzeczywistość przerosła wszystko, co mogła sugerować najbujniejsza wyobraźnia.”
Niestety przewidywania i przestrogi Studnickiego okazały się trafne. Wszystkie wypełniły się co do joty. W 1939 roku na Polskę spadła najstraszniejsza klęska w jej długich i tragicznych dziejach. Państwo Polskie zostało zniszczone przez Hitlera i Stalina. Józef Beck i Edward Śmigły-Rydz porzucili krwawiący naród i uciekli zagranicę.
Władysław Studnicki został zaś na miejscu. Ze swoim narodem. Zasypywał niemieckie władze okupacyjne memoriałami, w których wzywał je do zaprzestania mordowania Polaków i zmiany polityki wobec pokonanego sąsiada. Protestował przeciwko kolejnym zbrodniom III Rzeszy. Wielokrotnie interweniował na Gestapo w sprawie aresztowanych rodaków.
W styczniu 1940 roku pojechał nawet do Berlina, gdzie próbował spotkać się z Adolfem Hitlerem i osobiście zaapelować do niego o opamiętanie. Studnicki gotowy był zostać polskim Pétainem i utworzyć w Polsce rząd, który łagodziłby terror wymierzony w Polaków. Zaślepieni własną siłą Niemcy nie chcieli go jednak słuchać. Studnicki został aresztowany i internowany pod Poczdamem.
W 1941 roku Władysław Studnicki został zamknięty na czternaście miesięcy w więzieniu na Pawiaku. Bity i maltretowany przez Gestapowców – omal nie przypłacił tego życiem. W 1944 roku wyjechał z Polski. Wiedział, że jeżeli dostanie się w ręce Sowietów – czeka go kula w tył głowy. Zmarł w biedzie i zapomnieniu w 1953 roku na emigracji w Londynie.
Postać Władysława Studnickiego wzbudza wielkie emocje, namiętne spory i debaty. Polski germanofil ma swoich zdeklarowanych zwolenników i przeciwników. Ci pierwsi przekonują, że gdyby polskie władze posłuchały jego rad – Polska uniknęłaby olbrzymiej części nieszczęść, jakie na nią spadły w latach 1939 – 1945. Z kolei przeciwnicy Studnickiego dowodzą, że Polska w sojuszu z Niemcami skończyłaby jeszcze gorzej niż w „sojuszu” z Wielką Brytanią i Francją.
Jak byłoby w rzeczywistości – tego oczywiście nigdy się nie dowiemy.
Informacja prasowa Wydawnictwo Rebis
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS