A A+ A++

Rozpoczęte w lutym 2019 roku przewiercanie się przez marsjański grunt nastręczyło instrumentowi HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package – sonda ciepła podpowierzchniowego, stworzona przy znacznym zaangażowaniu polskich inżynierów) pewnych kłopotów ze względu na strukturę pokonywanej warstwy regolitu. W odróżnieniu od górnych partii niespoistego, osypującego się gruntu, w warstwach poniżej napotkano na stwardniały osad (ang. duricrust), przypominający ziemskie caliche. Zetknięcie z nim spowodowało, że działający udarowo mechanizm penetratora doprowadził do wybicia całego urządzenia z wykopanego otworu. Ułatwił to również niski współczynnik tarcia górnych warstw regolitu oraz słabe zakotwiczenie penetratora w spulchnionym materiale.

Przez dość długi czas HP3 spoczywał częściowo wysunięty i przechylony na bok w swoim zagłębieniu – aż do momentu, gdy naukowcy NASA Jet Propulsion Lab wpadli na pomysł zastosowania prowizorycznej metody wsparcia pracy urządzenia. W tym celu użyto robotycznego ramienia z przybornikiem, w jakie zaopatrzony jest stacjonarny lądownik marsjański misji NASA InSight. W efekcie, świat obiegły intrygujące zdjęcia z Czerwonej Planety, na których utrwalono kolejne momenty dociskania górnego skraju obudowy penetratora miniaturową łyżką zamontowaną na wysięgniku.

Dzięki temu, po długich miesiącach oczekiwania Kret zdołał wreszcie zagłębić się całkowicie w marsjańskiej powierzchni. Zdjęcia wykonane z lądownika InSight w sobotę 20 czerwca pokazywały już jedynie “okruchy” regolitu wibrujące w otoczeniu “łopatki”, dociskającej nie tyle trzon penetratora, co płytką warstwę gruntu ponad nim. Zinterpretowano to wówczas jako potwierdzenie, że Kret ponownie napotkał na twardszą warstwę podpowierzchniową, co wprawiło układ w drgania z racji działania mechanizmu udarowego. Aby nie dopuścić do ponownego wybicia się HP3 na powierzchnię, utrzymano ramię w pozycji dociskowej nad otworem tunelu.

Do tej pory nie wiadomo, czy penetrator w zaistniałych okolicznościach będzie w stanie dokopać się wystarczająco głęboko – na co najmniej 3 metry (przy pierwotnym planie zakładającym 5 m) – aby uzyskać dokładny odczyt temperatury z wnętrza planety. W dalszym ciągu jednak notowane są postępy – jak wynika z krótkiego raportu z 28 sierpnia, najnowsza próba ponownego docisku w zagłębieniu poskutkowała skutecznym wprowadzeniem Kreta na większą głębokość. Nadal jednak nie jest to samodzielny postęp penetratora, którego działanie miało przebiegać w założeniu autonomicznie.

Misja lądownika NASA InSight polega m.in. na pierwszym dokładniejszym zbadaniu gruntu i warunków panujących we wnętrzu Marsa, aby ujawnić szczegóły dotyczące formowania się planety, jej struktury geologicznej oraz podobieństw do innych planet skalistych, w tym Ziemi. Koordynowana przez NASA we współpracy niemiecką agencją kosmiczną DLR misja działa od czasu udanego lądowania na wielkiej równinie Elysium Planitia w pobliżu marsjańskiego równika, 26 listopada 2018 roku.

Oprócz próbnika HP3 przeznaczonego do mierzenia gradientu temperaturowego marsjańskiego gruntu (zintegrowanego pod przewodnictwem DLR jako lidera zespołu przemysłowo-badawczego z dużym udziałem polskich inżynierów z Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz spółki Astronika, którzy opracowali mechanizm wbijający), na pokładzie sondy umieszczono także sejsmometr SEIS do wykrywania wstrząsów oraz stację pogodową do pomiarów temperatury, kierunku i prędkości wiatru, a także ciśnienia atmosferycznego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus w Małopolsce. 129 kolejnych zakażonych – najwięcej w Krakowie
Następny artykułUczeń LO w Bieczu Jakub Sekuła zdobył brązowy medal w biegu przez płotki