Nowa dyrektywa techniczna FIA będzie obowiązywała od najbliższej rundy mistrzostw świata, od Grand Prix Włoch w Monzy.
Federacja chce, aby zespoły wykorzystywały te same tryby pracy jednostki napędowej zarówno w czasówkach, jak i wyścigach.
Oznacza to, że kierowcy nie będą już mieli dodatkowego zastrzyku mocy na pojedynczym okrążeniu, w trakcie walki o pola startowe.
Podczas gdy niektórzy są sceptyczni, że dyrektywa cokolwiek zmieni, a nawet sugerują większe różnice w osiągach podczas wyścigu, szef Ferrari wcale nie jest tego taki pewien. Włoska ekipa przygotowuje się na ciężki weekend w Monzy, bowiem ich silnik już nie dysponuje taką mocą jak w sezonie 2019. Nowe przepisy mogą im jednak pomóc.
– Też będzie ciężko – mówił Binotto o swoich przewidywaniach w kontekście Grand Prix Włoch. – Na tym torze ważna jest moc, a w tym obszarze nie jesteśmy najlepsi.
– Będzie jednak obowiązywała nowa dyrektywa techniczna dotycząca kwalifikacji, a dokładniej tego, co nazywamy trybami imprezowymi. Może to wpłynąć na część zespołów. Jestem ciekawy na które i jak bardzo. Stanowi to interesujący aspekt.
– Na tym torze istotna jest wysoka moc. Ważne jest również, aby wystartować z jak najwyżej pozycji, ponieważ w dużym tłoku ciężko sprawić, aby samochód działał właściwie. Tak więc w przypadku Monzy sądzę, że nowy przepis będzie miał największe znaczenie.
Nadzieję z nowymi przepisami wiąże Romain Grosjean. Liczy, że Haas F1 upora się w kwalifikacjach z Williamsem.
– Jeśli chodzi o Williamsa, spodziewałem się, że zrobią krok naprzód – mówił Grosjean po czasówce w Spa. – Dysponują czymś, czego my nie mamy, ale liczę, że to już nie będzie problemem od kolejnej rundy.
Do tematu odniósł się szef Red Bull Racing, Christian Horner: – To przyniesie pewien efekt. Jednak czy to w przyszły weekend, czy w ciągu następnych kilku tygodni, zobaczymy. Mam nadzieję, że to nie pogorszy sytuacji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS