Planowany przez rząd deficyt budżetu państwa ma wynieść 109 miliardów złotych. W rzeczywistości w kasie państwa brakuje jednak znacznie więcej. Problemem są tworzone przez rząd liczne fundusze, które pozwalają nie wykazywać wielu wydatków. Przejrzystość finansów utrudnia też pomysł wykazania w tegorocznym budżecie przyszłych wydatków. Zdaniem ekspertów, działania rządu to kreatywna księgowość.
W Polsce istnieją równolegle dwa standardy rachunkowości finansów publicznych: krajowy i unijny. Pierwszy jest wykorzystywany w ustawach budżetowych, w danych o wykonaniu budżetu państwa i innych jednostek finansów publicznych (np. samorządów, FUS) oraz do obliczania państwowego długu publicznego. Drugi standard (ESA2010) powstał w europejskiej agencji statystycznej i służy do porównywania kondycji finansów publicznych pomiędzy krajami. Jest wykorzystywany m.in. na potrzeby wyliczania deficytu sektora finansów publicznych oraz długu publicznego w ramach kontroli przestrzegania tzw. kryteriów z Maastricht (państwa członkowskie powinny utrzymywać deficyt finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB a dług publiczny poniżej 60 proc. PKB). Nie można zapomnieć, że jedno z nich zostało zaimplementowane w polskiej konstytucji. Chodzi o zakaz uchwalania większego długu publicznego niż 60 proc. PKB. W praktyce funkcjonuje też próg ostrożnościowy (dług > 55 proc. PKB), powyżej którego nie można uchwalać budżetu z deficytem.
Sztuczne obniżanie długu publicznego dużym problemem
– Kryteria te są jednak krępujące dla rządu w swobodnym prowadzeniu polityki fiskalnej, zwłaszcza w okresach kryzysu. Dlatego polskie władze utrzymują, że kryterium długu publicznego odnosi się do długu według tzw. państwowej definicji, która jest zmieniana przez parlament (ustawa o finansach publicznych) w miarę potrzeby, najczęściej w taki sposób, aby ten dług publiczny sztucznie obniżyć – zwraca uwagę w rozmowie z Prawo.pl Karol Pogorzelski, starszy ekonomista w departamencie analiz makroekonomicznych ING Banku Śląskiego.
Fundusze celowe zaciemniają stan finansów
Ekspert ING podkreśla, że najczęstszą strategią jest arbitralne wyłączenie jakichś jednostek publicznych z definicji długu publicznego. Przypomina, że podczas poprzedniego kryzysu (z lat 2008-2011) zrobiono tak z Krajowym Funduszem Drogowym, który emitował obligacje drogowe (czyli zadłużał się), z których finansowano budowę dróg. Obecnie taką rolę pełni Fundusz Przeciwdziałania Covid-19. Jest on finansowany z obligacji emitowanych przez państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Chociaż obligacje te de facto obciążają Skarb Państwa, który jest ich gwarantem, to nie wchodzą one do długu publicznego. Podobnie rzecz ma się z Polskim Funduszem Rozwoju.
– Praktyka manipulowania definicją długu publicznego nie jest jednak wyłącznie domeną Polski. Chętnie korzystają z niej także władze innych krajów – szczególnie są z tego znane Włochy i Grecja. Z tego powodu europejski standard rachunkowości traktuje finanse publiczne możliwie szeroko – włączając wszystkie (…) – czytaj więcej
Źródło: www.prawo.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS