Pierwotnie film miał wejść na polskie ekrany 13 marca br. – premierę kinową uniemożliwiła jednak pandemia koronawirusa.
“Nie jest to hagiograficzna opowieść, wręcz przeciwnie – migawki z życia niezwykłego kapłana pokazują wielowymiarową postać wymykającą się prostym klasyfikacjom” – czytamy na stronie Wytwórni Filmów fabularnych i Dokumentalnych (WFFiD) producenta filmu.
Urodzony 1 marca 1897 roku ks. Zieja, wyświęcony 5 lipca 1919 roku, był żołnierzem-ochotnikiem wojny polsko-bolszewickiej i polsko-niemieckiej w 1939 roku, kapelanem Szarych Szeregów i Komendy Głównej Armii Krajowej oraz zakładu dla ociemniałych w Laskach. Podczas okupacji współpracował z Radą Pomocy Żydom “Żegota”, której dostarczał katolickie metryki chrztu. W Powstaniu Warszawskim był kapelanem pułku “Baszta” walczącego na Mokotowie. Po jego upadku trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie, a następnie został wywieziony na roboty do Niemiec.
Po wojnie zaangażował się w działalność społeczną i charytatywną, wspierał demokratyczną opozycję w PRL. W 1975 roku był sygnatariuszem protestu przeciwko zmianom w konstytucji, a następnie jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników (KOR), krótko był w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Po sierpniu 1980 r. wspierał “Solidarność”. Zmarł 19 października 1991 roku, spoczywa na cmentarzu w podwarszawskich Laskach.
“Ks. Zieja pakował się we wszystko, w co się dało w historii XX wieku” – ocenił reżyser Robert Gliński.
“Powiedzieć, że ks. Jan Zieja został zapamiętany głównie jako członek Komitetu Obrony Robotników, to stanowczo za mało” – napisano na stronie WFFiD. Z pewnością zapamiętali go także polscy biskupi, którym podczas rekolekcji kazał paść na kolana przed prawdą, “która jest ważniejsza niż Kościół”. Podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. był, w stopniu porucznika, kapelanem, który – wyniósłszy z pola krwawej potyczki ponad 20 rannych – wyjaśniał żołnierzom, że “zabijać to grzech, niezależnie od okoliczności”.
“Te same słowa – +nie zabijaj nigdy nikogo+ – powtarza będąc kapelanem podczas Powstania Warszawskiego. Wcześniej jako młody ksiądz w podartej sutannie wędruje do Rzymu tłumacząc pogranicznikom, że nie uznaje paszportów. I zostaje przepuszczony, o sto lat wyprzedzając zasady traktatu z Schengen…” – przypomniano na stronie WFFiD.
“On był współzałożycielem Komitetu Obrony Robotników i to, że ten komitet istniał przez cztery lata – tak też uważają niektórzy członkowie KOR-u – jest zasługą ks. Ziei, który potrafił zneutralizować napięcia, kłótnie. Tam było bardzo dużo różnych osobowości. I gdyby nie ks. Zieja, to pewnie po trzech miesiącach ten komitet rozpadłby się. Mieliśmy tam pana Macierewicza i pana Michnika, można sobie wyobrazić, że tam następowały ostre spięcia, które ks. Zieja rzeczywiście potrafił rozładować” – powiedział Robert Gliński. “Patrzę na czasy obecne i czuję, że taka postać na pewno był … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS