Co o konflikcie między miastem i gminą, dotyczącym funkcjonowania szkół, a także o pomyśle przyłączania terenów gminy do miasta, sądzą radni obu samorządów? Zebraliśmy ich komentarze.
W minionym tygodniu burmistrz Władysław Bieda skierował list otwarty do rodziców dzieci z terenu gminy Limanowa, mieszkających na terenie dawnych obwodów miejskich szkół. Wśród proponowanych rozwiązań problemu z rekrutacją, poza przekonaniem władz gminy do zawarcia porozumienia o finansowaniu dopłat do kształcenia uczniów, burmistrz wskazał na możliwość przyłączenia ich terenów do obszaru administracyjnego miasta Limanowa. – Jesteśmy gotowi również na takie rozwiązanie – zadeklarował. W rozmowie z nami wójt gminy Limanowa Jan Skrzekut przyznał, że był zdumiony treścią listu. – Przeczytałem to i zrozumiałem, że w całym zamieszaniu ze szkołami tak naprawdę chodziło o poszerzenie terytorium miasta – komentował.
Sprawdziliśmy, co radni miasta oraz gminy sądzą o trwającym już kilka lat sporze wokół oświaty oraz propozycji zmiany granic administracyjnych samorządów.
- Daniel Łącki, radny gminy Limanowa z Młynnego
Uczestniczę w tym konflikcie od trzech lat i bardzo spodobały mi się słowa wójta. Jeżeli już dawno temu był zaplanowany „skok na granice”, to wyjaśnia skąd całe zamieszanie ze szkołami. Na spotkaniu osiedla łososińskiego padły takie słowa ze strony burmistrza, że będzie pomagał w przejęciu terenów gminy, ale ku mojemu zdziwieniu mieszkańcy miasta mówili, że prędzej łososińska część Limanowej przyłączy się do gminy. Ja, podobnie jak wójt, także nie widzę zagrożenia dla gminy. Uważam, że wyrównanie tych niesprawiedliwości sprzed lat byłoby właściwe, choć myślę raczej o działaniu odwrotnym od tego, które proponuje burmistrz. Patrząc choćby na łososińską parafię, to miasto stanowi tylko 1/3 jej terenu. Widać to zresztą w samej szkole, gdzie 60% uczniów to dzieci z gminy. A zniżki na kino czy na komunikację, której jeszcze nie ma? Wystarczy przeliczyć koszty za odbiór śmieci, żeby przekonać się, co się mieszkańcom bardziej kalkuluje.
Zaproponowano nam porozumienie, którego w Polsce w obiegu prawnym nie ma. Mieliśmy nadzieję, że taka propozycja to dopiero punkt wyjścia do rozmów, ale okazało się że jego treść nie podlega negocjacji. Burmistrz nie chciał podjąć rozmów o przejęciu przez gminę szkoły, która przecież generuje ogromne straty dla miasta, nie chciał też podejmować rozmów o jednorazowej kwocie dopłaty 53 tys. zł. Zapewnienie możliwości realizacji obowiązku szkolnego nie jest zadaniem własnym finansowanym ze środków własnych, tylko z subwencji oświatowej. Ma ona pokrywać koszty dydaktyczne, a nie koszty funkcjonowania budynków. Ponadto, w całych rozmowach burmistrz nie pokazał nam swoich wyliczeń. Co więcej, sami rodzice je podważali i znaleźli w nich błędy, dotyczące m.in. kosztów godziny pracy nauczyciela przy tablicy i na świetlicy. Mamy świadomość, że niektóre obwody nie pokrywają się z oczekiwaniami rodziców dzieci. Zapewniamy dzieciom miejsca w szkołach, niestety nie jesteśmy w stanie zapewnić miejsca w szkołach miejskich, choć nie rezygnujemy ze starań, by tego dokonać.
- Zuzanna Kolawa, radna gminy Limanowa i sołtys Koszar
Przyłączenie wsi Koszary do terytorium miasta, tak samo jak przyłączenie miejskiej części Łososiny Górnej do gminy Limanowa, należałoby rozważyć pod kątem korzyści i strat. Najważniejsze jest jednak, że nie jest to żadne rozwiązanie aktualnego problemu, dotyczącego tegorocznego naboru. Dzieci rozpoczynają naukę w szkołach już 1 września, a ewentualne zmiany granic to proces wieloletni. Osobiście nie kieruję się polityką, bo ona w tej sprawie powinna odejść na bok. Musimy dojść do kompromisu, a dziecko nie może być traktowane jak towar, tylko jako dobro naszej lokalnej społeczności, o które musimy dbać.
- Marek Kapitan, radny gminy Limanowa i sołtys Sowlin
Myślę, że ludzie nie będą za takim rozwiązaniem. Na pewno wezmą pod uwagę, że w mieście wszystko jest droższe, na przykład opłaty za śmieci czy podatki. Być może znajdą się tacy – na przykład ci, którzy mają małe dzieci – którzy będą to rozważać, ale większość raczej nie opowie się za przyłączeniem ich terenu do miasta.
- Adam Król, radny miasta Limanowa z okręgu nr 4
Najlepszym sposobem na rozwiązanie sprawy szkół jest merytoryczna rozmowa z gminą. Wiemy przecież, że ta sprawa toczy się od dłuższego czasu. Niestety, wydaje mi się że nie ma rozwiązania zero-jedynkowego, jakiego chce burmistrz. Pamiętajmy, że ponad 600 dzieci z gminy chodzi do szkół miejskich, a za tymi uczniami idą pieniądze w postaci subwencji. Kością niezgody jest to, że jako miasto chcemy, by różnicę między subwencją, a kosztami prowadzenia szkół, pokrywała gmina.
Zastanawiając się głębiej nad tym tematem, musimy mieć świadomość, że miasto i gmina żyją w pewnej symbiozie. Gdyby na moment hipotetycznie zamienić role i postawić się w roli gminy, gdzie uczniowie ze szkół przenoszą się do miasta, a wójtem jest nasz obecny burmistrz, jaka byłaby propozycja? Miasto bardzo się zmieniło, wiele zostało zrobione i widać to gołym okiem. Ale jednocześnie, problemy finansowe miasta pchają nas do tego, że szukamy oszczędności. Jako radny jestem za rozwiązaniami korzystnymi dla wszystkich. A przyjęcie dzieci do szkół jest dla nas korzystne. Gdyby tych 600 dzieci z gminy nie było, to moim zdaniem jednej szkole groziłaby likwidacja. Pan burmistrz myśli w tej kwestii inaczej niż ja, ale wiem że stara się dbać o budżet, jednak myślę że najważniejsze jest dobro ucznia i rodzica, który pracując na terenie miasta chce swoje pociechy kształcić w Limanowej.
Co do pomysłu przyłączania terenów gminy do miasta, to wydaje się nierealny. Po prostu w to nie wierzę. Zwłaszcza, że miasto w porównaniu do gminy, jest po prostu droższe. Chyba tylko ktoś bardzo zdesperowany, nie patrząc na swój domowy budżet, zdecydowałby się na taki ruch.
- Wiesław Sędzik, radny miasta Limanowa z okręgu nr 5
Wydaje mi się, że czas pewne sprawy uregulować. Skoro zadziałała metoda współfinansowania przedszkoli, to nie wiem w czym jest problem przy zawarciu porozumienia dotyczącego szkół. To oczywiste, że wójt i burmistrz dbają o interesy swoich samorządów, a 2 mln zł to duża kwota. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że problem tkwi także po stronie ustawodawcy, który zróżnicował subwencję oświatową. Skoro wyposażenie szkół i poziom dydaktyczny jest na tym samym poziomie tak w mieście, jak i w gminie, to nie rozumiem, jaki jest tego cel. Porozumienie można przecież wypowiedzieć, jeśli okaże się że jest lepsze rozwiązanie tej sytuacji. Dla dobra ogółu uważam, że to porozumienie powinno zostać zawarte.
Rzeczą zastanawiającą była dla nas propozycja wójta przejęcia miejskiej szkoły wraz z deklaracją utrzymywania jej przy niższej subwencji, jaka obowiązuje dla miasta. Uważam, że to populistyczne hasło. Co do zmiany granic samorządów, obowiązujących od ponad 20 lat, nie podejrzewam, by spotkało się to z akceptacją, myślę każdy z mieszkańców jest, w większym lub mniejszym stopniu, ale jednak przywiązany do miasta bądź gminy. Jeśli chodzi o przyłączanie terenu gminy do miasta, jestem sceptyczny. Jeszcze dalej jestem od przyłączania terenu miasta do gminy, zwłaszcza że tendencja jest taka, że to miasta poszerzają swoje tereny, a nie kurczą się.
- Jan Winiewski, radny miasta Limanowa z okręgu nr 3
Skomentuję sprawę krótko: jest to głupota. Niech pan burmistrz przestanie w końcu grać dziećmi. Wójt i burmistrz muszą usiąść do rozmów i się dogadać.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS