Mimo wakacyjnego charakteru tej notki, proszę adminów o umieszczenie w temacie Nauka.
Ludzie lubią wszelkiego rodzaju listy przebojów. Co i rusz w internecie znajdujemy zestawienia typu „10 najlepszych filmów świata” czy „10 książek, które każdy powinien przeczytać”. Oczywiście, takie klasyfikacje należy traktować z przymrużeniem oka. Weźmy choćby muzykę. No bo jak niby można by stwierdzić, czy lepsza jest Eine kleine Nachtmusik Mozarta – kawałek niezwykle elegancki, wycyzelowany do każdej dokładnie przemyślanej nuty – czy A Love Supreme Coltrane’a – utwór chropowaty, w znacznej większości improwizowany, za to pełen głębokiej duchowości, o ogromnym ładunku spontanicznej ekspresji?…
Okazuje się, że chęć klasyfikowania dopada także naukowców. W 1999 roku czasopismo Physics World przeprowadziło ankietę wśród ponad 250 fizyków z całego świata. Do grona przepytywanych należeli najbardziej uznani uczeni (w tym laureaci Nagrody Nobla). Jedno z pytań dotyczyło największych fizyków w historii. Część zapytanych zignorowała ankietę – kto wie, czy takie podejście nie było najbardziej słuszne – ale jakaś połowa odpowiedziała na zadane im pytania. (Całość artykułu można znaleźć tutaj).
Na podstawie otrzymanych odpowiedzi ułożono listę najwybitniejszych fizyków wszech czasów. Oto ona:
1 Albert Einstein 1879-1955
2 Isaac Newton 1642-1727
3 James Clerk Maxwell 1831-1879
4 Niels Bohr 1885-1962
5 Werner Heisenberg 1901-1976
6 Galileusz 1564-1642
7 Richard Feynman 1918-1988
8= Erwin Schroedinger 1887-1961
8= Paul Dirac 1902-1984 (ex aequo)
10 Ernest Rutherford 1871-1937
Jest zatem na niej czterech Brytoli (dwóch Anglików, Szkot i Nowozelandczyk), dwóch Niemców, Duńczyk, Włoch, Amerykanin i Austriak.
Zasadniczo mogę się z tą listą zgodzić. Oczywiście, nie ma na niej kilku bardzo wybitnych uczonych (Kelvina, Boltzmanna, Fermiego itp.), no ale to ma być przecież tylko Top 10. Mnie najbardziej brakuje Faradaya, który prawdopodobnie był największym eksperymentatorem w historii fizyki – ale kogo miałby on na tej liście zastąpić?…
I jeszcze jedno. Po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że to jednak nie Einstein, ale Newton powinien być Number One, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, Einstein był wyłącznie teoretykiem, natomiast Newton to także znakomity eksperymentator, że wspomnę tylko o jego epokowych doświadczeniach z pryzmatem czy o skonstruowaniu nowatorskiego teleskopu zwierciadlanego. Po drugie, Einstein w swojej teorii wykorzystał istniejący już aparat matematyczny, zaś Newton był zmuszony do samodzielnego stworzenia rachunku całkowego i różniczkowego. Ale, rzecz jasna, każdy może mieć swoje zdanie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS