A A+ A++

Wpływowy amerykański aktywista klimatyczny, Michael Shellenberger przeprasza za alarmizm klimatyczny, który czyni więcej złego niż dobrego. W książce „Apocalypse Never: Why Environmental Alarmism Hurts Us All” dowodzi, że nie grozi nam apokalipsa i człowiek nie ma aż takiego wpływu na zmiany klimatu.

 Amerykański pisarz, autor polityki ekologicznej, współzałożyciel Breakthrough Institute i założyciel Environmental Progress, został okrzyknięty przez magazyn „Time” bohaterem ochrony środowiska w 2008 r. Jest zwycięzcą nagrody Green Book Award 2008. On jak również naukowiec i aktywista Ted Nordhaus zostali opisani jako „moderniści ekologiczni” i „ekopragmatycy”. W 2015 roku Shellenberger dołączył do 18 innych ekomodernistów, opracowując Manifest ekomodernistyczny.

 30 listopada 2017 r. podczas konferencji „New York Times’a” ogłosił, że będzie kandydował na gubernatora Kalifornii w 2018 r.  Shellenberger jest autorem kilku książek. Najnowsza nosi tytuł: „Apocalypse Never: Why Environmental Alarmism Hurts Us All”.

 „Czuję się w obowiązku przeprosić za to, jak bardzo my, ekolodzy, wprowadziliśmy społeczeństwo w błąd”

– napisał Shellenberger w jednym z artykułów wstępnych do książki.

„Jestem tak samo winny alarmizmu jak każdy inny ekolog” – dodał.

Shellenberger przyznał, że przed napisaniem książki chciał porozmawiać o zagrożeniach związanych z alarmizmem, ale wahał się to zrobić.

„Nic nie robiłem, gdy moi koledzy ekolodzy straszyli społeczeństwo” – podkreślił.

 Uznał, że nie może dłużej milczeć, zwłaszcza zważywszy na to, co głoszą politycy tacy jak kongresmenka Alexandra Ocasio-Cortez. Demokratka z Nowego Jorku straszyła w kongresie, że świat „skończy się za 12 lat, jeśli nie zajmiemy się zmianami klimatu”. Sondaż opinii publicznej pokazał, że połowa respondentów na świecie „sądzi, iż zmiany klimatu spowodują wyginięcie ludzkości”.

 Shellenberger jest ekologiem od 30 lat, ale od 20 lat koncentruje się na sprawach walki ze zmianami klimatycznymi. W tweecie informującym o swojej książce napisał, że:

W imieniu ekologów przeprasza za strach przed klimatem. Zmiany klimatu są prawdziwe, ale to nie koniec świata. To nie jest nawet nasz najważniejszy problem środowiskowy. Przeprosiny przekazuję w formie książki i mam nadzieję, że je zaakceptujecie”.

 W artykule Shellenberger wyjaśnia, iż pewne „fakty są znane niewielu osobom”. Dodaje, że tak naprawdę ludzie nie spowodują – jak to się określa – „szóstego masowego wymierania”.

Ponadto, w przeciwieństwie do tego, co mówią niektórzy naukowcy, lasy deszczowe Amazonii nie są „płucami świata”. Zmiany klimatu nie mają wpływu na klęski żywiołowe. Od 2003 r. liczba pożarów na świecie zmniejszyła się o 25 procent.

„Nagromadzenie paliwa drzewnego i więcej domów w pobliżu lasów, a nie zmiany klimatu, wyjaśniają, dlaczego w Australii i Kalifornii jest więcej niebezpieczniejszych pożarów” – dodał. Emisje dwutlenku węgla maleją, a nie rosną w bogatych krajach.

 „To może być najważniejsza książka na temat klimatu, jaką kiedykolwiek napisano”

– skomentował klimatolog, Tom Wigley.

 „Shellenberger opowiada się za bardziej konstruktywnym ekologizmem, który boryka się z naszymi nikczemnymi problemami i pokazuje, co musimy zrobić, aby je rozwiązać”

– sugeruje profesor psychologii z Uniwersytetu Harvarda, Steven Pinker. Ale ekspert ds. klimatu w MIT, prof. Kerry Emanuel skrytykował książkę, kwestionując niektóre argumenty Shellenbergera i mówiąc „Guardianowi”, że „nikt nie ma prawa wypowiadać się w imieniu całego ruchu ekologicznego”.

Zapowiedź książki ukazała się na stronie „Forbesa”, ale wkrótce ją zdjęto.

 Shellenberger mówi, że alarmizm ma charakter polityczny.

„Gdy uświadomisz sobie, jak bardzo nas wprowadzono w błąd – często robiły to osoby o wyraźnie niesmacznych lub niezdrowych motywacjach – trudno nie czuć się oszukanym”

– napisał.

„Mam nadzieję, że zgodzicie się, że być może nie jest to tak dziwne, jak się wydaje, iż działacz na rzecz środowiska, progresista i zarazem działacz na rzecz klimatu odczuwał potrzebę wypowiedzenia się przeciwko alarmizmowi”

– podsumował.

„Mam również nadzieję, że zaakceptujecie moje przeprosiny”

– dodał.

 Publikacje Shellenbergera ukazywały się dotychczas w 12 czasopismach i periodykach naukowych. Ekolog jest współautorem czterech książek i esejów oraz doradcą grupy zadaniowej MIT „Future of Nuclear Energy”.

 Zeznawał przed komisją nauki, przestrzeni i technologii Izby Reprezentantów USA, a jego przemówienia TED obejrzano ponad pięć milionów razy.

 „W imieniu ekologów na całym świecie  – napisał – chciałbym oficjalnie przeprosić za strach związany z klimatem, który wywołaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat. Następują zmiany klimatu. Jednak to nie koniec świata. To nie jest nawet nasz najpoważniejszy problem środowiskowy.

 Mogę się wydawać dziwną osobą, która mówi to wszystko. Od 20 lat działam na rzecz klimatu, a od 30 jestem ekologiem. Ale jako ekspert ds. energii, poproszony przez Kongres o przedstawienie obiektywnych zeznań ekspertów i zaproszony przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) do pełnienia roli eksperta weryfikującego następne sprawozdanie oceniające, czuję się w obowiązku przeprosić za to, jak bardzo my, ekolodzy wprowadziliśmy społeczeństwo w błąd .(…)

Wiem, że powyższe fakty będą brzmiały jak denializm klimatyczny dla wielu ludzi. Ale to tylko pokazuje siłę alarmizmu klimatycznego (…)

 Zostałem ekologiem w wieku 16 lat, kiedy rozpocząłem zbiórkę pieniędzy dla Rainforest Action Network. W wieku 27 lat pomogłem uratować ostatnie niechronione stare sekwoje w Kalifornii. W wieku 30 lat opowiadałem się za odnawialnymi źródłami energii i skutecznie pomagałem przekonać administrację Obamy do zainwestowania w nie 90 miliardów dolarów. W ciągu ostatnich kilku lat pomogłem uratować wystarczającą liczbę elektrowni jądrowych przed zastąpieniem paliwami kopalnymi, aby zapobiec gwałtownemu wzrostowi emisji.

 Ale do zeszłego roku unikałem wypowiadania się przeciwko alarmizmowi klimatycznemu. Po części dlatego, że się wstydziłem. W końcu jestem tak samo winny alarmizmu jak każdy inny ekolog. Przez lata określałem zmiany klimatu jako „egzystencjalne” zagrożenie dla ludzkiej cywilizacji i nazywałem je „kryzysem”(…)

 Jednak w zeszłym roku sprawy wymknęły się spod kontroli. Milczałem na temat kampanii dezinformacyjnej dotyczącej klimatu, ponieważ bałem się utraty przyjaciół i źródeł finansowania. Kilka razy odważyłem się bronić nauki o klimacie przed tymi, którzy wprowadzają ludzi w błąd i poniosłem poważne konsekwencje”.

Dodał, że milczał, gdy ekolodzy zastraszali społeczeństwo, gdy „niszczono reputację i karierę wybitnego naukowca, dobrego człowieka i mojego przyjaciela, Rogera Pielke”. Ten ekolog, postępowiec i demokrata zeznawał w sprawie przepisów dotyczących emisji dwutlenku węgla. Pielke opowiedział się za używaniem paliw kopalnych, ponieważ jego badania dowodzą, iż klęski żywiołowe nie pogarszają się z powodu zmian klimatu.

„Ale w zeszłym roku sprawy wymknęły się spod kontroli. Alexandria Ocasio-Cortez powiedziała: „Świat skończy się za dwanaście lat, jeśli nie zajmiemy się zmianami klimatu ”. Najbardziej znana w Wielkiej Brytanii grupa ekologiczna twierdziła, że ​​„zmiany klimatu zabijają dzieci”. Najbardziej wpływowy „zielony dziennikarz” na świecie, Bill McKibben alarmował, że zmiany klimatu są „największym wyzwaniem, przed jakim kiedykolwiek stanęli ludzie” i powiedział, że „zniszczą one cywilizację”.

 Dziennikarze głównego nurtu wielokrotnie informowali, iż Amazonia „to płuca świata”, a wylesianie jest jak bomba atomowa. W rezultacie połowa ankietowanych osób na całym świecie odpowiedziała w zeszłym roku, że uważają, iż  zmiany klimatu spowodują wyginięcie ludzkości, a w styczniu jedno na pięć brytyjskich dzieci powiedziało ankieterom, że mają koszmary o zmianach klimatu”.

 Autor przeprosin dodał, że sprawy wymknęły się spod kontroli i alarmizm jest groźny dla dzieci i wrażliwych ludzi, wpędzając je w depresję. To ich przerażenie sprawiło, że ekolog zdecydował się zabrać głos.

„Wiedziałem, że nie wystarczy opublikowanie kilku artykułów. Potrzebowałem książki, żeby właściwie rozplanować przedstawienie wszystkich dowodów. I tak moje formalne przeprosiny za alarmizm przybierają formę nowej książki” – dodał.

 Opiera się ona na dwóch dekadach badań i trzech dekadach aktywizmu ekologicznego. Na 400 stronach, z których 100 to przypisy końcowe, publikacja porusza kwestie zmian klimatu, wylesiania, odpadów z tworzyw sztucznych, wyginięcia gatunków, uprzemysłowienia, mięsa, energii jądrowej i odnawialnych źródeł energii.

 Najważniejsze informacje w książce to to, że fabryki i nowoczesne rolnictwo są kluczem do wyzwolenia człowieka z nędzy i poprawy ochrony środowiska. Najważniejszą rzeczą dla ochrony środowiska jest produkcja większej ilości żywności, zwłaszcza mięsa na mniejszej powierzchni. Najważniejsze dla zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza i emisji dwutlenku węgla jest przejście z drewna na węgiel, z ropy naftowej na gaz naturalny i dalej na uran.  

 By w 100 proc. przejść na odnawialne źródła energii konieczne byłoby zwiększenie użytkowanej ziemi na produkcję energii z dzisiejszych 0,5 proc. do aż 50 proc. [Prof. Dakowski przyp.: Nie, to błąd. Por. : O energetyce – dla zwykłych ludzi i dla “humanistów” Wystarczy 1%.] Powinniśmy chcieć, by ciepłownie i elektrownie miały większą a nie mniejszą moc. Wegetarianizm zmniejsza emisję o mniej niż 4 proc. danej osoby, Greenpeace nie uratował wielorybów. Wołowina „z wolnego wybiegu” wymagałaby 20 razy więcej ziemi i produkcji o 300 proc. więcej emisji.

 Dogmatyzm Greenpeace pogorszył sytuację lasów. Kolonialne podejście do ochrony goryli w Kongo wywołało gwałtowną reakcję, która doprowadziła do zabicia 250 słoni.

Dlaczego wszyscy byliśmy tak wprowadzani w błąd? Autor pisze, że w ostatnich trzech rozdziałach swojej najnowszej książki ujawnia informacje o finansowych, politycznych i ideologicznych motywacjach organizacji ekologicznych, akceptujących setki milionów dolarów z udziałów w paliwach kopalnych.

Obecnie już nie chodzi o to, by faktycznie walczyć z ubóstwem, ale zdaniem autora, by uczynić biedę „trwałym stanem” (zrównoważona), powodując lęk, depresję i wrogość wobec współczesnej cywilizacji.

 Autor wskazuje, że „maltuzjanizm” wciąż ma wielką moc – nawet większą niż 200 lat temu – mimo że jako prąd myślowy wielokrotnie się skompromitował. Na koniec ekolog sugeruje, że istnieje ogromna ilość dowodów na to, iż nasza wysokoenergetyczna cywilizacja jest lepsza dla ludzi i natury niż cywilizacja niskoenergetyczna, do urzeczywistnienia której wzywają alarmiści klimatyczni.

Dodał, że są oznaki, świadczące o rosnącej otwartości na nowe myślenie o zmianach klimatu i środowiska.

za: pch24.pl / cnsnews.com / waatsupwiththat.com / environmentalprogress.com AS

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSamsung może iść w ślady Apple i przestać dołączać ładowarki do smartfonów
Następny artykułChomikowi europejskiemu grozi zagłada. Coraz dłuższa lista zagrożonych gatunków