Wydawać się mogło, że czas pandemii zachęci polskich ustawodawców do stworzenia takich przepisów, które nie będą zmuszały przedsiębiorców do zachowania ponadprzeciętnej ostrożności – będą po prostu przyjazne. Nic z tego. W pakiecie zmian prawnych składających się na Tarczę Antykryzysową, podobnie jak w całym polskim systemie podatkowym, zaszyto wiele niejasnych interpretacji, które stały się dla łatwowiernych przedsiębiorców bardzo niebezpieczne.
Z początkiem lipca np. „Gazeta Wyborcza” opisała przykład przedsiębiorcy, który od kilkunastu lat zajmuje się produkcją elementów dekoracyjnych i kowalstwem artystycznym. Gdy wybuchła pandemia, stracił zamówienia, biznes stanął. Kiedy więc tylko weszła w życie pierwsza wersja Tarczy Antykryzysowej, od razu wystąpił do ZUS o zwolnienie ze składek. Dostał pozytywną odpowiedź i o sprawie zapomniał… Duży błąd. Niedawno dostał informacje z ZUS, że nie dość, że pomocy nie dostał, to jeszcze Zakład przejął jego oszczędności.
Dlaczego? Bo ustawodawca zapisał w ustawie o Tarczy, że zwolnienie dotyczy „obowiązku opłacenia nieopłaconych należności z tytułu składek”. W praktyce ten zrozumiały tylko dla ekspertów podatkowych zapis oznacza, że kto ma nadpłatę w ZUS – a tak było w tym wypadku – ten nie może korzystać z ulgi. Zakład bowiem uznaje, że nadpłata jest równoznaczna z opłatą za składki. Zabiera więc pieniądze z nadpłaty, księguje je jako opłatę za składki i ze zwolnienia nici.
Absurd? Możliwe. Ale nie incydentalny – w podobnej sytuacji znalazło się aż 140 tys. firm! Niestety w polskim systemie podatkowym niejasnych i groźnych zapisów dla przedsiębiorców jest więcej.
Od 1 października np. przedsiębiorcy będą wysyłać nowy plik kontrolny JPK_VAT – pierwotnie miało to się zdarzyć już od lipca, ale koronawirus pokrzyżował te plany. Będzie zawierał dodatkowe informacje między innymi o kodach, którymi oznaczane są towary i usługi, oraz transakcjach, przy których zastosowano mechanizm podzielonej płatności. Tutaj łatwo o pomyłkę, a każda może oznaczać karę 500 zł. Co prawda w teorii przed jej nałożeniem urząd najpierw ma obowiązek wezwać do korekty zawartości pliku, ale nikt nie wie, co się stanie w sytuacji, gdy błąd nie zostanie poprawiony tak, jak oczekują tego urzędnicy. Przedsiębiorcom rzucono więc kolejną kłodę po nogi.
Czytaj więcej: Co w podatkach, gdy kryzys minie
To, że takich jest mnóstwo, jednoznacznie sugerują wszystkie opublikowane w ciągu minionych kilku miesięcy raporty o polskim systemie podatkowym.
W październiku pojawił się np. kolejny już ranking systemów podatkowych przygotowany przez amerykańską organizację Tax Foundation. W raporcie „International Tax Competitiveness Index 2019”, w którym uwzględniono 36 krajów OECD, Polska zajęła przedostatnie miejsce, trzy pozycje niżej niż rok wcześniej.
Powód? Najgorsza w rankingu ocena naszego systemu VAT, do tego kilka innych „drobiazgów” w rodzaju np. bardzo zagmatwanych sposobów opodatkowania nieruchomości i związanych z nimi transakcji oraz poważne ograniczenia w odliczeniu od podatku strat operacyjnych.
W grudniu naszym przepisom podatkowym przyjrzał się Grant Thornton i Euler Hermes, przeprowadzając wśród dyrektorów finansowych firm badanie na temat polityki fiskalnej państwa. Wynika z niego, że zdecydowana większość CFO (Chief Financial Officer – ang.) – 78 proc. – odczuwa dalsze zaostrzanie działań organów podatkowych wobec firm. To o 6 pkt proc. więcej niż w badaniu z 2018 roku i aż o 35 pkt proc. więcej niż w 2017 roku.
Ponadto najbardziej … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS