A A+ A++

Środkowe palce uniesione w jednoznacznym geście, na lewej dłoni wytatuowany napis „Who They Was”. To zdjęcie z Instagrama pisarza po trzydziestce, Gabriela Krauze. Na portalu obserwuje go zaledwie sto osób. Wkrótce będą go śledzić krytycy i czytelnicy na całym świecie. Jego debiutancka powieść „Who They Was” przypominająca tekst hiphopowej piosenki spisanej prozą, opowiada o życiu gangsterów z Londynu. Pisarz do zdjęcia pozuje w grubej wełnianej czapce, wystarczy chwila, żeby zobaczyć w niej otwór na usta, to kominiarka, z której sam korzystał podczas napadów, historii spisanych w książce doświadczył sam. Powieść, w której da się wyczuć klimat filmu „Trainspotting” jeszcze przed wydaniem trafiła na listę powieści nominowanych do nagrody Bookera. Tymczasem na prośbę o wywiad wysłaną przez Instagram, Krauze odpisuje mi po piętnastu minutach. Zaczyna od słowa „cześć”, bo choć wychował się w Anglii, to nazwisko i rodzice łączą go z Polską.

NEWSWEEK: Bycie emigrantem z Polski w Londynie to był problem?

Gabriel Krauze: Moi rodzice uciekli z Polski na moment przed wybuchem stanu wojennego, ich historie o Polsce dały mi silne poczucie przynależności do kraju, który odwiedziłem dopiero jako nastolatek. Z drugiej stronie ta tożsamość jest trudna do pogodzenia z życiem w innym kraju. Mnie wychowała brytyjska kultura, rodzice jej nie rozumieli. To powodowało, że w pewnym momencie poczułem, że z rodzicami absolutnie nic mnie nie łączy.

W książce „Who They Was” opisujesz pierwsze napady z bronią. Wspominasz dzień, w którym po raz pierwszy trzymałeś karabin, tak ciężki, że wyginał ci nadgarstki.

– To było MAC-10 i rzeczywiście pamiętam, gdy pierwszy raz miałem go w dłoniach. Pokazał mi go znajomy, a do drzwi dobijała się jego kilkuletnia córeczka. Wtedy miałem poczucie, że to wszystko jest ekscytujące. Zdawałem sobie sprawę, że to, co robię, może się skończyć źle, że ktoś może mnie zabić albo że trafię do więzienia na długie lata. Mimo to, takie życie wydawało mi się to lepsze niż, to co czekało na mnie w domu.

Książka zaczyna się od napadu na kobietę, ty ją obezwładniasz, kumpel ściąga jej z nadgarstka luksusowy zegarek. Później dzieją się rzeczy gorsze. To, co opisujesz, jest prawdziwe?

– To wszystko prawda. Fikcyjne są pseudonimy pewnych osób, niektóre wydarzenia opisałem tak, by w razie czego nie dało się ich wykorzystać jako dowodów. Starałem się też nie wyjawiać zbyt wielu szczegółów prywatnego życia swoich znajomych. To ja się uzewnętrzniam, nie chcę tego robić w czyimś innym imieniu.

Całość rozmowy z autorem ukaże się w poniedziałek w magazynie Newsweek. Książka „Who They Was” ukaże się w druku 3 sierpnia. Na liście osób nominowanych do nagrody Bookera w tym roku poza Krauze znalazło się też trzynaście autorów i autorek Hilary Mantel, Douglas Stuart i Sophie Ward – z Wielkiej Brytanii. Amerykanie: Diane Cook, Avni Doshi, Kiley Reid, Brandon Taylor, Anne Tyler i C. Pam Zhang, Irlandczyk Colum McCann, Tsitsi Dangarembga z Zimbabwe, a także etiopsko-amerykańska pisarka Maaza Mengiste.

Największe zainteresowanie prasy wzbudziła nominacja dla Hilary Mantel, która już dwukrotnie – w roku 2009 i 2012 odbierała nagrodę Bookera, za kolejne tomy trylogii poświęconej Thomasowi Cromwellowi. Wydana w 2020 roku książka „The Mirror & The Light” zamyka cykl. Zwycięzcę nagrody Bookera poznamy w październiku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKubica debiutuje w nowej serii. DTM i Formuła 1 na żywo na kanałach Polsatu
Następny artykułNBP planuje emisję banknotu z Lechem Kaczyńskim