A A+ A++

Nowa Zelandia słynie z imponującej przyrody. Co roku odwiedza ją ponad milion turystów, a liczba ta stale rośnie. Jednak kilka dekad temu był to mało znany kierunek wakacyjny. Dlatego w 1980 r. państwowa wytwórnia filmowa National Film Unit postanowiła włączyć się do kampanii promocyjnej i nakręciła 34-minutowy film, pokazujący największe atuty Nowej Zelandii.

Materiał był skierowany głównie do amerykańskich i europejskich turystów, marzących o urlopie z dala od domu, spędzeniu aktywnie czasu i zobaczeniu wspaniałej przyrody. W filmie pokazano, że w Nowej Zelandii można uprawiać sporty wodne, jeździć na nartach, znaleźć zakwaterowanie w dobrych hotelach, spróbować egzotycznych owoców czy popłynąć statkiem malowniczymi rzekami.

Spece od marketingu zachęcali również, by turyści po przyjeździe na miejsce odkryli, jak rajskie jest to miejsce na Ziemi i spróbowali rzeczy, których nie mają okazję robić na co dzień – np. nagich kąpieli w krystalicznie czystej wodzie, spływającej ze zbocza góry. Trzeba przyznać, że jak na produkcję państwową, była to śmiała reklama w tamtych czasach. Powyższe wideo to tylko fragment materiału “Come On to New Zealand”. Całość jest opublikowana na stronie nzonscreen.com.

Czy film promocyjny odniósł sukces i sprawił, że tysiące turystów kupiło bilety do Nowej Zelandii? Nie wiadomo, ale jedno jest pewne – dzisiaj jest to jeden z najbardziej pożądanych kierunków podróżniczych na świecie. I mimo że przyjeżdża tam coraz więcej turystów, nie ma mowy o zadeptaniu przyrody. Nowozelandczycy, jak mało która nacja, wykazują się wielkim rozsądkiem w podejściu do naturalnych zasobów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWietrzenie szatni w Widzewie! Łodzianie pożegnali pięciu zawodników
Następny artykułPiS przejmie większość w Senacie? „Niech zaczną wcielać te plany w życie, a nie gadać”