Ksiądz Józef Tischner w swoich dziełach filozoficznych akcentował sprawę dialogu, spotkania i wzajemności. Jego filozofia przeciwstawiała się wykluczeniu człowieka jako takiego i miała na celu otwarcie się na drugiego. Podczas konferencji „Poznanie drugiego człowieka poprzez miłość”, wygłoszonej na początku lat 70. w ramach spotkań w kolegiacie Świętej Anny w Krakowie wykazywał ogólne prawdy o człowieku, zacytuję jego przemyślenia: Jeżeli ktoś jest zupełnie zamknięty na odczuwanie wartości, nie zrozumie drugiego. Zawsze będzie traktował drugiego jako narzędzie. W innym miejscu: Kto nie podejdzie do drugiego człowieka z miłością, ten nigdy nie wniknie w jego najgłębsze zakamarki, w jego intymność. Rysuje nam się piękna perspektywa otwarcia na drugiego człowieka.
Zacytuję jeszcze jeden fragment wypowiedzi księdza na temat spotkania, która pojawiła się w programie „Ks. Józef Tischner-Spotkania”, reż. Piotr Słowikowski, TVP Łódź, 1996: Nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy, bez tych, którym dajemy świadectwo. Nosimy tych innych w sobie”.
Teksty księdza Józefa Tischner pełne są takich iluzji, które rozwiewa jego publicystyka z „Tygodnika Powszechnego”. Zaznaczam, nie będę wspominał jego mądrości na temat zgorszenia jakie krzyż sieje wśród żydów albo o tym jak niekatolickie jest Radio Maryja. Interesuje mnie fragment odpowiedzi („Ciężary noście…”) Danucie Kuroń jaką ksiądz opublikował w „Tygodniku Powszechnym” w 1996 (nr 51/52). Ksiądz Józef Tischner polemizował z Jackiem Kuroniem na temat aborcji, czynił to w taki sposób, żeby nie tylko nie obrazić Jacka Kuronia, ale jeszcze do tego wychwalać jego polityczną działalność i stawiając go w roli tego, który obalił komunizm. Na tę polemikę odpowiedziała żona Jacka Kuronia pani Danuta Kuroń, której ksiądz odpowiedział w wymienionym przeze mnie numerze „Tygodnika Powszechnego”, oceniając katolików, którzy są bezkompromisowi w sprawie aborcji. W felietonie czytamy: Czasem wydaje mi się, że powinienem przeprosić Jacka za tych ludzi. Bądź co bądź podają się za katolików. Wyznam jednak, że nie byłyby to szczere przeprosiny. Zdarza się czasem, że rodzice przepraszają za wybryki dziecka, ale między nimi a dzieckiem jest głęboka więź. Ja takiej więzi z tymi co „wszystko wiedzą”, nie czuję. Czuję tylko jakiś bolesny żal i pytam sam siebie: czemu to ten nasz polski katolicyzm (nie cały!) musi od czasu do czasu przywdziewać tak potwornie głupią gębę?.
I czar filozofii ks. Tishnera prysł jak mydlana bańka. U księdza może zastanawiać postawa uniżenia wobec zwolenników aborcji, żydów i wszystkich, którzy katolikami nie są i nie chcą mieć z katolicyzmem nic wspólnego, połączona z retoryką wykluczenia wobec katolików takich jak ja. U liberalnych publicystów spotkamy tą samą hipokryzję: wyjście od ogólnych frazesów na temat wzajemności i dialogu z innym człowiekiem, która to wzajemność i dialog kończy się na wyśmianiu i odrzuceniu tych, którzy stawiając sprawę jasno nie ukrywają swoich poglądów.
Poznając dzieła księdza Józefa Tischnera początkowo dałem się nabrać. Myślałem, że jego filozofia opiera się na pozytywnym nastawieniu do drugiego człowieka bez względu na poglądy. Poznając bliżej jego felietonistykę nie mogłem się nadziwić jak bardzo odstaje ona od tekstów filozoficznych. Dziękuję księdzu Tischnerowi, że po raz kolejny przekonałem się o fenomenie „liberalnego miłosierdzia”, a w zasadzie jego braku.
Przeczytaj także:
P. Krzemiński: Gdzie jesteś Ameryko?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS