Nie do końca odnajdywałam się w telewizyjnym świecie. Kiedy kończyłam dziennikarstwo, miałam z tatą rozmowę i powiedziałam mu, że nie chcę być dziennikarką, bo nie ma obiektywnego systemu oceniania pracy. Lubią cię albo nie, komuś się podobasz albo nie. Otaczają cię życzliwi ludzie albo nie. Nie do końca dobrze się w tym czułam. Ktoś doceniał mój warsztat, a ktoś inny pisał, że mam duży nos. Nie ma jasnych kryteriów oceny – mówiła Chincz w talk-show “W moim stylu”.
Od pięciu lat dziennikarka prowadzi swój kanał na YouTubie. Praca w telewizji przez pewien czas łączyła się właśnie z rozkręcaniem swojej firmy.
Czasy mojej pracy w “Dzień Dobry TVN” wyglądały mniej więcej tak, że 3/4 pensji szło na utrzymanie kanału. Nie wyobrażam sobie nie płacić ludziom. Wiem, że są takie przypadki, że ludzie pracują za dobre słowo, za możliwość współpracy z blogerką. Płacę operatorom, montażystom i innym osobom – powiedziała Magdzie Mołek.
Ula Chincz dodała, że praca w telewizji wymagała od niej sporego poświęcenia.
W “Dzień Dobry TVN” pracowałam bardzo intensywnie, non stop. Każdy dzień, który nie był przepracowany dla “DDTVN”, był przepracowany dla kanału. Zaczynał się dzień, otwierałam oczy i płakałam ze zmęczenia. Nie byłam w stanie patrzeć na mój kalendarz z miesięcznym wyprzedzeniem. Koszt, który ja poniosłam wtedy, był ogromny. Moje dziecko siadało na kanapie, żeby powąchać moje rzeczy – mówiła.
Na koniec szczerze powiedziała, że nie brakuje jej tej pracy.
Nie brakuje mi telewizji, bo ona mi się nie podoba teraz. W telewizji nie ma miejsca na rozmowę. Ludzi mądrych zastępują ludzie ładni. Ludzi, których chcesz słuchać, bo kiedy rozmawiają o filmie, o ks. Twardowskim, masz poczucie, że coś przeczytali tego Twardowskiego, zastępują tacy, którzy mają pytania w scenariuszu. Dziennikarzy zastępują prezenterzy. Inne wartości są teraz, a ja nie będę starto … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS