Ubiegłoroczne dochodzenie prowadzone przez FIA oraz tajemnicza ugoda między federacją i Ferrari nadal budzą emocje w padoku. Szczegóły porozumienia nie są znane, a przedstawiciele Scuderii do tej pory nie chcieli zbyt często poruszać tematu osiągów silnika. Jednak dane analizowane przez rywali i pomiary prędkości wyraźnie sugerują, że tegoroczna jednostka napędowa jest znacznie słabsza od tej z 2019 roku.
– Myślę, że przepisy są trudne i złożone – powiedział Binotto podczas konferencji prasowej przed Grand Prix Węgier. – Niewykluczone, że są w regulacjach obszary, które wciąż trzeba wyjaśnić. To ciągły proces znany od dawna i będzie istniał również w przyszłości.
– Od zeszłego roku FIA wydała wiele dyrektyw technicznych, które ostatecznie wyjaśniły niektóre wątpliwości. Sądzę, że musieliśmy się trochę dostosować do tych dyrektyw. Wydaje mi się, że to nie dotyczy tylko Ferrari. Patrząc na wyniki, większość producentów musiała coś zmienić. Tak było w naszym przypadku i w rezultacie straciliśmy część mocy, którą posiadaliśmy. Myślę, że mamy teraz jaśniejszą sytuację w niektórych obszarach. Mam nadzieję, że takie zabiegi będą kontynuowane w przyszłości.
Binotto dodał również, że zamknięcie działów silnikowych w czasie pandemii koronawirusa ograniczyło możliwości rozwoju.
– Rozwój silnika to ciągły proces, którego nie zatrzymaliśmy ani razu od 2012 roku. Od długiego czasu udoskonalaliśmy te jednostki. Jednak poprawek nie będziemy w stanie wprowadzić z powodu wprowadzonego przestoju, który nie dotyczył wszystkich. Postaramy się rozwinąć jak najlepiej przed startem kolejnego sezonu. To jedna kwestia.
– Z drugiej strony, jak powiedziałem, nadal istnieją pewne obszary w przepisach, które wymagają klaryfikacji. Miejmy nadzieję, że uda się to zrobić i regulacje będą w przyszłości wystarczająco jasne – zakończył Mattia Binotto.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS