Hammer to symbol Wielkiej Brytanii. Równie rozpoznawalny i ikoniczny jak James Bond czy Monty Python. Chyba tylko mieszkańcy dawnego bloku wschodniego mogą nie znać tej marki. Wszystko dlatego, że hity Hammera nie docierały za żelazną kurtynę w latach świetności wytwórni. Zatrzymywali je troskliwi komunistyczni cenzorzy.
Na hasło Hammer w pierwszej kolejności przychodzą do głowy nie fabuły, a obrazy. Gotyckie, oddalone od świata zamczyska, mroczne komnaty. Obrazy nierozerwalnie związane z epoką i miejscem: dziewiętnastowieczną środkową Europą. Szefowie Hammera James Carreras i Anthony Hinds wybrali taką scenerię na miejsce akcji ich filmów nie bez powodu. W latach 50., gdy studio przeżywało rozkwit, nikt nie wyobrażał sobie, by horror mógł rozgrywać się gdziekolwiek indziej, bądź w jakimkolwiek innym czasie. Taki schemat uświęciły klasyczne horrory Universala: „Dracula” z pamiętnym Belą Lugosim i „Frankenstein” z Borisem Karloffem. Oba filmy, jako że powstały w latach 30. minionego wieku, w latach 50. miały już jednak poważne słabości: były nieme i czarno-biało.
To w wyprodukowanych pod koniec lat 50. w wytwórni Hammer „Przekleństwie Frankensteina” i „Drakuli” monstra po raz pierwszy przemówiły, a z ust hrabiego Drakuli wgryzającego się w szyję ofiary popłynęła strużka czerwonej krwi. Widownia oszalała. Oba filmy przez długie tygodnie królowały w zestawieniach box-office’u, zarówno na Wyspach, jak i za oceanem. Hammer był wtedy w awangardzie z jeszcze jednego powodu: jako pierwszy zrezygnował z wynajmowania studiów filmowych i przeniósł zdjęcia do wiejskich posiadłości, co było i tańsze i efektowniejsze na ekranie. Pierwszą bazę Carreras i Hinds znaleźli w Cookham w hrabstwie Berkshire, a gdy lokalni mieszkańcy zasypali policję skargami o nocnych hałasach, przenieśli się do okolicznej posiadłości, która do historii przeszła pod nazwą Bray Studios.
Siedem seriali, którym warto poświęcić kilkanaście godzin życia
Do połowy lat 60. w Hammerze powstało kilkanaście filmów o Frankensteinie, Drakuli i trzecim ulubionym monstrum wytwórni: mumii. Niemal wszystkie z udziałem tej samej ekipy: scenarzysty Jimmiego Sangstera, operatora Lena Harrisa i reżysera Terence’a Fishera. Stałymi bywalcami w Bray Studios byli też Peter Cushing (22 horrory na koncie) i Christopher Lee (21 horrorów). Pierwszy o urodzie dystyngowanego dżentelmena brawurowo wcielał się w barona Frankensteina i pogromcę wampirów Dr. Van Helsinga, drugi straszył z ekranu jako Drakula. O ile męska część ekipy pozostawała niemal zawsze ta sama, kobiety stale się zmieniały się. Ale to one odegrały w historii Hammera kluczową rolę.
Przez długi czas kobiece gwiazdy Hammera były na planie traktowane jak damy. Doktor Frankenstein odcinał męskim trupom ręce, wycinał mózgi, służący Drakuli dźgał ofiary nożem i wieszał do góry nogami, aby na oczach widzów wypłynęła z nich cała krew, jednak gdy szło o kobiety, filmowcy z Hammera byli delikatniejsi. Nawet w scenach nocnych panie nosiły zwiewne, odkrywające co najwyżej dekolt suknie, a gdy hrabia Drakula wgryzał się w ich gardła, zasłaniał brutalny akt peleryną.
Wszystko zmieniło się w roku 1968, gdy do kin weszły „Dziecko Rosemary” i „Noc żywych trupów”. Horror po raz pierwszy rozgrywał się w nich w czasach współczesnych, był więc tym straszniejszy. Czując na plecach oddech konkurencji, Hammer musiał zawalczyć o widza.
Pięć filmów, które powinien obejrzeć Andrzej Duda, żeby przestać opowiadać bzdury o LGBT
Pojawiły się osobne sekcje horrorów: lesbijskich, gdzie rolę biseksualnej wampirzycy Carmilli grała m.in. piękna aktorka o polskich korzeniach Ingrid Pitt i także przesycone seksem „cave girls films”, o kobietach-jaskiniowcach. Widzów nie udało się koniec końców przyciągnąć, więc w połowie lat 80. studio zamarło. Pierwszą próbę wznowienia jego działalności podjął w 2000 roku potentat reklamowy Charles Saatchi. Nie wypuścił jednak pod legendarnym szyldem żadnego tytułu, więc w 2007 roku Hammera odkupił od niego Amerykanin Simon Oakes
– W Biblii mody magazynie „W” przeczytałem, że Kate Moss ma fryzurę jak bohaterka Hammera. Pomyślałem: to jest coś! Firma nie istnieje od dekad, a jej marka wciąż żyje w popkulturze – tłumaczył kupienie wytwórni Oakes. Inspiracje Hammerem widoczne są zresztą nie tylko w prasie. Nie kryją się z nimi największe gwiazdy filmu jak Tim Burton („Jeździec bez głowy”) czy muzyki – Kate Bush (utwór „Hammer Horror”).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS