Jak to możliwe? Sprawę opisuje “Fakt”. Wszystko za sprawą koronawirusa, a konkretniej tarczy antykryzysowej, która miała przeciwdziałać skutkom kryzysu.
Efekt jednak może negatywnie zaskoczyć przyszłe matki. Mowa o tych kobietach, które z powodu koronawirusa miały obniżony wymiar czasu pracy, na przykład do 80 procent.
Okazuje się bowiem, że w takim przypadku sposób wyliczania zasiłku jest inny niż do tej pory. ZUS bierze wówczas pod uwagę zmniejszony etat, a nie – jak wcześniej – średnią pensję z poprzednich 12 miesięcy.
Obejrzyj: Był nauczycielem, dzięki jednej rozmowie został miliarderem
A to niekorzystna zmiana dla kobiet, które zrzeszają się już w mediach społecznościowych. Szczególnie ucierpiały te, które zarabiały w dużej mierze dzięki premiom i dodatkowym składnikom wynagrodzenia.
“Jestem załamana, w jaki sposób państwo chroni matki i kobiety w ciąży. Mnie również obniżono świadczenia z tytułu L4 macierzyńskiego” – pisze jedna z nich, cytowana przez “Fakt”. W jej firmie obniżka etatu rozpoczęła się w kwietniu, a ona zasiłek macierzyński pobiera dopiero od początku czerwca.
Problem jest szerszy. “Właśnie dostałam informację od pracodawcy, że zasiłek wyliczany będzie nie z ostatnich 12 miesięcy, tylko w związku ze zmianą etatu spowodowaną koronawirusem od 80 proc. wynagrodzenia. Po prostu paranoja” – pisze kolejna.
Co na tu ZUS? “Jeśli zmiana etatu ma miejsce w trakcie pobierania zasiłku, a następnie zmienia się rodzaj pobieranego zasiłku (i pracownik nie otrzymał jeszcze wynagrodzenia po zmianie etatu), do obliczenia zasiłku przyjmuje się wynagrodzenie, które pracownik otrzymałby po tej zmianie” – informuje rzecznik Zakładu w rozmowie z portalem bizblog.pl.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS