Znamy PMI dla przemysłu i usług we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i strefie euro. Wszystkie wahają się w granicach 44 – 52 punkty. Co ciekawe, największe kraje Europy dystansują Japonię, dla której też właśnie policzono PMI przemysłowy i – wbrew prognozom – spadł on z 38,4 do 37,8 punktu.
Wychodzenie z dołka
W tym miesiącu, w porównaniu z majem, PMI dla przemysłu w największych gospodarkach Europy poprawiał się co najmniej o kilka punktów, a PMI dla usług wszędzie o kilkanaście punktów.
Przemysł francuski legitymuje się teraz wskaźnikiem 52,1 punktu, Wielkiej Brytanii – 50,1, strefy euro – 46,9, a Niemiec – 44,6 punktu. Dla sfery usług PMI francuski to 50,3 punktu, brytyjski – 47,0, a w strefie euro – 47,3. Błyskawiczne zmiany notuje PMI dla usług w Niemczech – od fatalnego wyniku kwietniowego (16,2 punktu), poprzez majowy (32,6) do czerwcowego (45,8).
Nieuchronny spadek PKB w Niemczech
Nastroje dotyczące przyszłości to jedno, a konkretne liczby to drugie. Dla większości krajów europejskich znamy na razie dane statystyczne opisujące stan gospodarki w kwietniu. Są wyjątkowo złe dla Niemiec i Wielkiej Brytanii.
ZOBACZ: Kryzysowe notowania. Drogie srebro, złoto blisko rekordu
Produkcja przemysłowa w Niemczech była w kwietniu o 25,3 proc. mniejsza niż rok wcześniej. W tym samym miesiącu zamówienia w przemyśle zmalały w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 36,7 proc., co jest wynikiem najgorszym w historii zbierania tego typu danych, czyli od 1991 roku. Najmocniej, o ponad 30 proc., spadły zamówienia płynące do Niemiec z pozostałych krajów strefy euro.
Niemiecki bank centralny prognozuje, że najgorszy okres dekoniunktury gospodarka ma już za sobą i powoli zacznie się ożywienie. Trzeba jednak pamiętać, że to efekt ogromnego, liczącego łącznie ponad 1,3 biliona euro rządowego programu wsparcia gospodarki, zaś Bundesbank szacuje, że w całym roku PKB obniży się o 7,1 proc. Już w pierwszym kwartale niemiecka gospodarka skurczyła się o 2,2 proc. Zanotowano prawie 7-procentowy spadek nakładów inwestycyjnych oraz przekraczające 2 proc. obniżenie wydatków konsumpcyjnych.
Brytyjska zapaść
W bardzo złym stanie jest gospodarka Wielkiej Brytanii. Na Wyspach zanotowano jedną z największych liczb przypadków Covid-19, a OECD ocenia, że Wielka Brytania z powodu pandemii będzie krajem najbardziej ekonomicznie poszkodowanym wśród państw rozwiniętych.
PKB Zjednoczonego Królestwa skurczył się w kwietniu tego roku w stosunku do marca aż o 20,4 proc. Spadek w skali roku jest jeszcze większy i wynosi 24,5 proc. Niepokoi także kwietniowy spadek produkcji przemysłowej na Wyspach – wyniósł aż 20,3 proc. w ujęciu miesięcznym i 24,4 proc. w skali roku. Inna sprawa, że Wielka Brytania jako jeden z nielicznych krajów świata mierzy zmiany PKB co miesiąc. Kwietniowy wynik musiał być więc fatalny, skoro był to miesiąc wielkiego zamrożenia gospodarki.
ZOBACZ: II dzień Szczytu Klimatycznego TOGETAIR 2020 w Warszawie – oglądaj
Nie zmienia to faktu, że brytyjska zapaść gospodarcza jest teraz o wiele poważniejsza niż pamiętny kryzys finansowy z lat 2008-09. W najgorszym momencie tamtego regresu – w marcu 2009 roku – PKB był mniejszy o 6,9 proc. niż w szczytowym lutym 2008 roku.
Niemcy obniżają VAT
Rząd w Berlinie na kryzys gospodarczy i spadek wydatków konsumpcyjnych społeczeństwa reaguje nie tylko nadzwyczajnymi wydatkami w wysokości 1,3 biliona euro, ale także zmniejszeniem podatków. W ramach nowej tarczy antykryzysowej obniża od lipca do końca tego roku stawki VAT z 19 do 16 proc. oraz z 7 do 5 proc. W tym drugim przypadku chodzi o zmniejszenie opodatkowania artykułów żywnościowych. Cała operacja ma kosztować niemiecki budżet 20 miliardów euro.
Niemcy zwiększają także bonus do zakupu samochodu elektrycznego do 6 tysięcy euro. Sami producenci od siebie będą mogli dorzucić kolejne 3 tysiące, ale tylko w przypadku aut nie droższych niż 40 tysięcy euro.
Brytyjczycy zadłużają się
Z kolei Wielka Brytania chcąc zminimalizować gospodarcze skutki załamania i chronić rynek pracy zaczęła zapożyczać się na niespotykaną dotąd skalę. Brytyjski Urząd Statystyczny (ONS) poinformował, że rząd w Londynie pożyczył w maju aż 55,2 miliarda funtów. To aż dziewięć razy więcej niż w maju 2019 roku i jednocześnie największa suma od początku prowadzenia miesięcznych statystyk, czyli od 1993 roku.
ZOBACZ: Telewizja pokazała “na żywo” śmierć pacjenta z koronawirusem
Jeśli brać pod uwagę, że w kwietniu brytyjski rząd zapożyczył się na 48,5 miliarda funtów, to w pierwszych dwóch miesiącach roku finansowego (kwiecień i maj) Wielka Brytania zaciągnęła dług o wartości 103,7 miliarda funtów, czyli o 87 miliardów większy niż w tym samym okresie poprzedniego roku finansowego. Fakt ten sprawił, że dług publiczny Zjednoczonego Królestwa po raz pierwszy od 1963 roku przekroczył 100 proc PKB.
Do historycznych rekordów zadłużenia Brytyjczykom sporo jednak jeszcze brakuje. Od końca I wojny światowej do początku lat 60. dług publiczny Wielkiej Brytanii stale przekraczał 100 proc. PKB, a w roku finansowym 1946-47 osiągnął absolutny rekord – 258 proc.
Brytyjski ONS spodziewa się jednak, że do końca obecnego roku finansowego łączna kwota zaciągniętych przez rząd pożyczek może wzrosnąć do 298 miliardów funtów, co oznaczałoby pięciokrotny wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem i najwyższą sumę od końca II wojny światowej.
Z odsieczą rządowi w Londynie przychodzi też Bank Anglii, który ogłosił w zeszłym tygodniu, że zwiększy zakres programu skupu obligacji z rynku o kolejne 100 miliardów funtów, co daje łączną sumę o wartości 745 miliardów funtów (to niemal 1 bilion dolarów!). Według planu brytyjskiego banku centralnego ten cel zostanie wypełniony do końca tego roku.
Jacek Brzeski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS