Pokrzywa przez wielu ludzi jest uważana za roślinę co najmniej niepotrzebną. Moim zdaniem zupełnie niesłusznie. Po pierwsze ze względu na jej lecznicze oraz kulinarne właściwości – jadłem zupę z pokrzyw i była naprawdę dobra, a ile razy zdarzało mi się w terenie zjadać młode listki tej rośliny. Pokrzywy rosnące w większych lub mniejszych zgrupowaniach tworzą doskonałe miejsce do bytowania różnych motyli, wśród których można znaleźć rusałkę pokrzywnika.
- Dlaczego rusałka pokrzywnik?
- Rusałka pokrzywnik to mistrz kamuflażu
- Przepis dla motyla
Dlaczego rusałka pokrzywnik?
Wyobraźcie sobie, że znajdujecie się w takim pokrzywisku, albo jak kto woli obok pokrzywiska, przecież nie chodzi o to, żeby się poparzyć tylko nacieszyć widokiem kolorowych motyli. Macie ze sobą przewodnik do rozpoznawania tych owadów, a także aparat, którym robicie zdjęcia motylom. Przeglądacie je, analizujecie, czytacie opisy w książce. Okazuje się, że większość z nich to rusałki – pawik, admirał, ceik, osetnik, kratkowiec, żałobnik i pokrzywnik. Wszystkie z nich uwielbiają przebywać w pokrzywach. Ich gąsienice jedzą jej liście. Będąc imago piją nektar z kwiatów, odbywają swoje gody, a następnie składają jaja. Żeby było jeszcze ciekawiej, wiele gąsienic decyduje się przepoczwarzać nie gdzie indziej jak na pokrzywach. Jest jednak coś co wyróżnia na tym tle rusałkę pokrzywnika od reszty tego towarzystwa. Pokrzywnik jest tak przywiązany do pokrzywy, że chociaż może bez niej żyć, to jednak będąc gąsienicą musi na niej funkcjonować. Nie widziałem jeszcze by w tym stadium rozwojowym owady były gdziekolwiek indziej. Początkowo, gdy wykluwają się z jaj, są całe czarne z kolczystymi wyrostkami, które przypominają włoski. Gąsienice żerują na liściach pokrzywy i w zasadzie poza nią nigdzie się nie ruszają. Całe stada czarnych, owłosionych gąsienic buszują po pokrzywach. Na taki widok możecie natknąć się w kwietniu. Stan ten trwa przez dwa do maksymalnie trzech tygodni. Potem następuje druga wylinka i owad zyskuje żółte paski po bokach ciała wyróżniające je spośród innych. To także czas na rozpoczęcie samodzielnego życia. Kończy się stadna idylla młodych rusałek pokrzywników.
Każdy z nich od teraz musi samemu zdobywać pokarm i co najważniejsze znaleźć miejsce na spokojne przepoczwarzenie. Jak już znajdą solidną gałąź, wytwarzają oprzęd, a poziom hormonu juwenilnego systematycznie zaczyna spadać, dochodzi do niepowtarzalnych zmian. Pod koniec maja z poczwarki powstaje dorosły motyl, cały ceglastoczerwony, z czarnymi końcówkami skrzydeł, na których znajdują się jasnoniebieskie plamki odbijające w promieniach słońca. Na samej górze skrzydeł owady mają sześć pasków, jeden biały, trzy czarne oraz dwa żółte bądź kremowe przeplatające nawzajem. Poniżej pasków są trzy czarne plamy, dwie mniejsze, jedna bardzo duża, obok której jest żółta kropka. Rozpiętość skrzydeł rusałki dochodzi do 52 – 55 mm, a skrzydła mają charakterystyczny kształt z pojedynczymi wyrostkami na każdym ze skrzydeł. Takie piękne wzorki mogą posłużyć lepidopterologowi do oszacowania wieku, bowiem osobniki młodsze mają wzory bardziej wyraziste, natomiast skrzydła starszych są poszarpane i często nadgryzione przez ząb czasu. Te cechy mogą wskazywać na nic innego jak na motyla, który ma już swoje lata (o ile można tak powiedzieć o jakichkolwiek motylach), a także przeżył co najmniej jedną zimę. Ten trudny w życiu okres niemal każdego zwierzęcia rusałki spędzają obok ludzi…
Rusałka pokrzywnik to mistrz kamuflażu
Najlepsze w całym procesie zimowania motyli jest to, że ich nie widzimy. One są obok nas i niczym duchy, obserwują co się dzieje, gdy tylko schodzimy, gdzieś na dół do piwnicy, czy wdrapujemy się na strych. W takich miejscach pokrzywniki spędzają długie zimowe wieczory oraz krótkie często pochmurne dni. Ktoś kto ma małe pojęcie o motylach, może żyć z nimi przez całą zimę nawet o tym nie wiedząc. Jak to możliwe? Otóż wystarczy spojrzeć na rusałkę pokrzywnika składającą skrzydła. Pod powierzchnią tychże zauważymy coś zupełnie innego niż na powierzchni. Piękne ceglastoczerwone barwy przyozdobione niebieskimi plamkami znikają. Ich miejsce zajmuje mieszanka brązów, czerni, żółtego oraz kremowego. Barwy imitujące coś na wzór uschniętego liścia albo, jeśli komuś to bardziej pasuje, przypominające korę. Z takiego kamuflażu motyl korzysta w sytuacji zagrożenia, gdy widzi że zbliża się jakieś niebezpieczeństwo, na przykład człowiek w czasie składania jaj. Przestraszona odlatuje w ustronne miejsce, składa skrzydła i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znika. Próżno jej szukać na tle kory. Jesienią w czasie, gdy liście opadają z drzew, rusałka także ma doskonałe warunki do tego, by skrywać swoje oblicze przed niepożądanymi gośćmi. Dla niej to dopiero raj, bowiem nie dość, że liście na drzewach przybierają brązowe ubarwienie, to na dodatek utworzona z nich pierzyna pokrywająca ściółkę tworzy mnóstwo zakamarków, pośród których skrywają się pokrzywniki. Sam wiele razy widziałem jak spod sterty liści motyle wylatywały jeden po drugim, tworząc niesamowity spektakl. Tę cechę wykorzystują również zimą. Pierwotnie rusałki skrywały się w jaskiniach, by przeczekać zimową niedyspozycję. Tam panowała odpowiednia wilgotność, temperatura oraz mrok pozwalający uniknąć zjedzenia przez drapieżniki. Podobnie rzecz ma się w piwnicach czy strychach lub poddaszach, zwłaszcza starych domostw.
Motyl przysiada na sufitach przy belkach podporowych bądź ramach okien, zwłaszcza drewnianych, składa skrzydła, chowa trąbkę i wyczekuje lepszych dla siebie dni. Wygląda wtedy jak mumia, ale z pewnością nie jest zabalsamowana, zapada jedynie w stan odrętwienia trwający aż do momenty, gdy dni staną się cieplejsze. Bardzo często przebudzenie następuje już w lutym, zatem widok latających motyli jeszcze zimą nie powinien dziwić. Czy można rusałkę pokrzywnika potraktować jako zwiastuna wiosny? I tak, i nie. Tak, bo rzeczywiście owad wyczuwa wzrost temperatury, co powoduje przywrócenie go do życia. Nie, bo gdy nadejdą mrozy oraz zamiecie śnieżne znowu znika w czeluściach jaskiń, piwnicach czy poddaszach, by obudzić się, gdy nadejdą cieplejsze chwile. Jeśli warunki atmosferyczne na to pozwolą, pogoda ustabilizuje się, owady przystępują do godów. Samiec delikatnie fruwa wokół samicy zachęcając ją do kopulacji. Sama kopulacja nie jest niczym spektakularnym i wygląda właściwie tak jak u większości owadów. Samiec i samica stykają się końcami odwłoków. Trwa to zazwyczaj krótko, przeważnie około kilkudziesięciu sekund. Chociaż widziałem zbliżenie trwające dużo dłużej, ale rusałki sprawiały wrażenie zmęczonych obcowaniem ze sobą w takiej pozycji. Wszystkiego musi być z umiarem!
Przepis dla motyla
Rusałka pokrzywnik to motyl, który w Polsce zostaje na zimę, dlatego ważnym punktem w jego życiu jest jesień. Owad musi się najeść, by dostarczyć sobie odpowiednio dużej ilości energii. Wówczas nietrudno natknąć się nań w starych opuszczonych sadach, gdzie od dawna nikt nie zbiera owoców, a te spadają na ziemię i po jakimś czasie ulegają rozkładowi. To idealne rozwiązanie dla chcącego przetrwać zimę zwierzęcia. Na motyle taka stołówka działa jak magnes. Przyciąga je z całej okolicy, z tak daleka jak tylko owady mogą wyczuć, że mają coś smacznego do spożycia. Takie miejsca mienią się wówczas mnogością barw oraz gatunków przylatujących owadów. Jednak z roku na roku starych sadów ubywa, drzewa są wycinane, a powstały w ten sposób obszar zostaje zagospodarowany pod nowe osiedle, na których niekoniecznie zostaną posadzone rośliny przyciągające motyle.
Jeśli chcemy mieć koło siebie te kolorowe owady, warto zastanowić się nad tym, w jaki sposób można zachęcić je do życia obok nas. Zdradzę Wam przepis na specjalną mieszankę dla motyli, z której korzystają odkrywcy nowych gatunków owadów z tej grupy. Musicie wyposażyć się w blender, miskę oraz 5 bananów, szklankę cukru trzcinowego oraz pół butelki piwa nie pasteryzowanego. Najpierw wrzucamy do miski obrane banany, które po zakupie odleżały kilka dni, aż skórki stały się brązowe. Rozgniatamy, a następnie dosypujemy cukier trzcinowy – całą zawartość szklanki od razu. Zaczynamy blendowanie, a następnie w trakcie tworzenia papki dolewamy do niej stopniowo piwo. Po stworzeniu homogenicznej masy, odstawiamy miskę na słońce. Papka będzie gotowa wtedy, gdy zacznie z niej dochodzić charakterystyczny zapach spowodowany procesami fermentacji alkoholowej. Wówczas wysypujemy ją w wybrane przez siebie miejsce i czekamy na owady, a gdy już przylecą cieszymy się ich widokiem. Taka mieszanka jest stosowana z powodzeniem na całym świecie.
Bibliografia
- Jarosław Buszko, Janusz Masłowski; “Motyle dzienne Polski”; Wydawnictwo Koliber;
- SOFIE VANDEWOESTIJNE, GABRIEL NÈVE, MICHEL BAGUETTE; “Spatial and temporal population genetic structure of the butterfly Aglais urticae L. (Lepidoptera, Nymphalidae)”; Molecular Ecology (1999) 8, 1539 –1543;
- “https://butterfly-conservation.org/butterflies/small-tortoiseshell”; data dostępu: 2019-06-24
- “https://www.learnaboutbutterflies.com/Britain%20-%20Aglais%20urticae.htm”; data dostępu: 2019-06-24
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS