© BORA – HANSGROHE / BETTINIPHOTO
Rafał Majka ma przed sobą krótki i intensywny sezon, którego kulminacją będzie październikowy Giro d’Italia. Polak celów ma jednak więcej. Chce podnieść sobie poprzeczkę i jeździć bardziej ofensywnie.
Kolarz Bora-hansgrohe odradzający się pandemii sezon rozpocznie od hiszpańskiej etapówki Vuelta a Burgos (28 lipca – 1 sierpnia), potem zaprezentuje się w Tour de Pologne (5-9 sierpnia) i w Il Lombardia (15 sierpnia).
Czasu na złapanie wyścigowego rytmu nie będzie wiele: rywalizacja w Burgos zaczyna się na krótkim podjeździe, a cały 5-dniowy wyścig oferuje dwa górskie finisze.
Jestem zadowolony z tego programu co mam, bo tu przez trzy miesiące nie będzie przerwy. Każdy będzie miał mało dni startowych i podobne programy. Każdy stoi na tym samym poziomie startowym, przez te trzy miesiące nikt się nie ścigał
– zaznaczył zawodnik Bora-hansgrohe w rozmowie z “Rowery.org”.
Majka przed przerwaniem sezonu wystartował w trzech wyścigach, w lutym kończąc na 5. miejscu UAE Tour. Kolejne plany startowe, których zwieńczeniem miało być majowe Giro d’Italia, przerwała pandemia koronawirusa. Polak marzec, kwiecień i maj spędził zatem w rodzinnych stronach, jak reszta peletonu czekając na nowy rozkład startów.
Te, opublikowane przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI) w maju, pozwoliły snuć bardziej konkretne plany. Ekipa Bora-hansgrohe w czerwcu zawodników zebrała na zgrupowaniu w austriackim Tyrolu i zadania podzieliła podobnie jak przed sezonem: Majka potwierdził start w przełożonym na październik Giro, Emanuel Buchmann natomiast w rozgrywanym we wrześniu Tour de France.
Przygotowani idą w dobrym kierunku. Tak, trener Patxi Villa przeszedł do Movistaru. Trochę się może zmieniło, ale to nie są duże zmiany. Dużo dały te trzy miesiące wypoczynku… no, wypoczynku jak wypoczynku, musiałem trenować, ale dużo dało mentalnie, że można było się zregenerować przed kolejnym zgrupowaniem
– podkreślił Majka, który w tym roku trenuje pod okiem Dana Loranga.
Na razie, po tych treningach na zgrupowaniu, czuję się zmęczony, bo dostaliśmy trochę w kość. Ale było widać z tygodnia na tydzień postęp. Nie patrząc nawet na same waty, ale jak czułem się z dnia na dzień. Te trzy miesiące mi dużo dały
– ocenił.
Majka, który tradycyjnie stopniowo budował formę do majowego Giro d’Italia, w tym sezonie także skupi się na włoskim Grand Tourze, ale Corsa Rosa nie będzie jego jedynym celem. W trzymiesięcznym okresie startów na powolne wskakiwanie na wyższe obroty, korekty i zmiany w przygotowaniach czasu nie będzie wiele.
Tak naprawdę w ogóle nie patrzę na Giro, teraz patrzę na pierwszy start, czyli Burgos, potem Tour de Pologne. Nie nastawiam się tylko na Giro d’Italia, lecz na wszystkie starty, które mam. Nie ma na co czekać. Kalendarz to tylko trzy miesiące, trzeba dać z siebie wszystko
– powiedział.
Póki co jedynym klasykiem w rozpisce Majki jest Il Lombardia, włoski monument, który w przeszłości kończył na 3. (2013) i 7. (2018) miejscach.
Jeżeli będę w dobrej dyspozycji to chciałbym na wysokiej pozycji skończyć Lombardię, dlaczego nie? Każdy by chciał wygrywać wielkie klasyki i kończyć je w pierwszej trójce, a co wyjdzie, zobaczymy. Ja patrzę z dnia dzień, ocenimy po pierwszym starcie w jakim miejscu jestem.
Polak do listy startów przed Giro dopisze jeszcze Tirreno-Adriatico (7-14 września), a we włoskim Grand Tourze po raz kolejny chce powalczyć o pozycję w czołówce. Jak w latach poprzednich, mówiąc o startach w Grand Tourach, nie pompuje zbytnio balonika, skupiając się na swoim odcinku pracy oraz podkreślając ile czynników i wysiłku składa się na końcowy rezultat.
Już raz skończyłem piąty, byłem już szósty i siódmy. Wiadomo, że chciałbym poprawić te wyniki, a co przyjedzie to przyjdzie
– zaznaczył.
30-latek dotychczas zmagania o różową koszulkę kończył na 5. (2016), 6. (2014 i 2019) oraz 7. (2013) miejscach, pisząc historię polskiego sportu na polu rywalizacji w wyścigach trzytygodniowych. Po 6. lokatach w Giro i Vuelta a Espana w sezonie 2019, Majka ma apetyt na więcej, a w rozpoczynającym się na nowo sezonie poszukać chce okazji do bardziej ofensywnej jazdy.
Na pewno muszę więcej ryzykować. Jeśli się nie zaryzykuje, to się nie będzie otwierało szampana. Nie mogę też za długo czekać, czasami trzeba po prostu zaryzykować. Bo jeżeli nie będę ryzykował, zawsze będę tym drugim albo trzecim. Kartę się zapisuje jak jest się pierwszym
– zaznaczył.
W składzie ekipy Bora-hansgrohe na Giro d’Italia znajdzie się również Peter Sagan, który zadebiutuje w wyścigu. Obecność trzykrotnego mistrza świata w szeregach zespołu oznaczać może większe zaangażowanie ekipy na płaskich odcinkach, aczkolwiek Sagan pokazał już wielokrotnie, że jest graczem wszechstronnym, potrafiącym wspomóc kolegów i poradzić sobie bez większego angażowania sił składu w sprinterskich końcówkach.
Szczerze mówiąc, dla nas to nawet lepiej, że jedzie Peter. W szczególności na tych odcinkach płaskich, wiadomo, że będzie walczył o koszulkę, ale i o wygrywanie etapów. Lepiej się przemieszczać z przodu peletonu. Jak się ma sprintera na etapy, to automatycznie więcej można zdziałać z przodu i nie siedzi się gdzieś dalej, gdzie ryzykuje się kraksę
– wyjaśnił Majka.
Polak wody w usta nabrał w kontekście wygasającego z końcem roku kontraktu, ale zapewnił, że nie martwi się kwestią przyszłości. Kolarz z Zegartowic dotychczas ukończył 14 Grand Tourów, w tym sześć w pierwszej dziesiątce. Wyniki na tym poziomie chciałby utrzymywać.
Jaki mam plan? Plan mam ten sam. Póki jestem zdrowy, stary jeszcze nie jestem, jeszcze parę lat pojeżdżę, a przynajmniej parę lat na wysokim poziomie. A jeśli zdrowie mi pozwoli, to chciałbym dalej pobijać kolejne rekordy
– zapewnił.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS