Pandemia negatywnie odbije się na wymianie handlowej z naszym najważniejszym partnerem. Pojawią się jednak i nowe szanse dla polskich firm.
O tym jakie warunki robienia biznesu panują w Niemczech podczas pandemii koronawirusa i jak dalej mogą rozwijać się relacje handlowe z naszym najważniejszym partnerem gospodarczym (Niemcy są dla Polski pierwszym rynkiem eksportowym i importowym) dyskutowano podczas dwóch pierwszych spotkań piątej już edycji Programu Handlu Zagranicznego (PHZ), który współorganizują: Bank BNP Paribas, KUKE, Bisnode i Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH).
Co w branżach piszczy
– Większość naszych klientów w Polsce to producenci mebli. A ich rynkiem zbytu są m.in. Niemcy. Efekt pandemii jest taki, że wiele dużych firm meblowych zamiast sprzedawać w Niemczech musiało zamknąć zakłady na 2-3 miesiące. Na początku przyblokowany był też transport do Niemiec. Przesunęło to nasze inwestycje za Odrą. Teraz nasze ekipy już tam pracują, choć w pewnym momencie musieliśmy wynajmować od niemieckich firm pracowników – mówił Rafał Nawara, prezes firmy Nawara Serwis.
– Jeśli idzie o niemiecki rynek budowlany, a jest on ogromny, to trudno mówić o kryzysie. Zresztą jest on antycykliczny. To głównie rynek mieszkaniowy – mówił Damian Kublik, ekspert niemieckojęzycznych rynków budowlanych. Jego zdaniem niezależnie od pandemii polskie spółki budowlane mają szanse nań wejść, ale muszą spełnić tamtejsze warunki np. minimalne stawki płac.
– Spółki budowlane i deweloperzy pożądają wręcz polskich firm. Niemcy nie są w stanie sami obsłużyć rynku. Tak też będzie w przyszłych miesiącach. Budowlanka pozostanie kołem napędowym niemieckiej gospodarki – tłumaczył Kublik.
Są i firmy, które operując na obu rynkach na pandemii zyskały. – Musieliśmy rozszerzyć całą produkcję w Polsce i w Niemczech. Po raz pierwszy od 40 lat pracujemy w Niemczech na trzy zmiany. Zapotrzebowanie na środki dezynfekcji wzrosło w pierwszym kwartale br. o 300 proc. – mówił Paul Stanek, członek zarządu spółki Dr. Schumacher produkującej środki dezynfekcyjne.
– Wpływ pandemii rozkłada się nierównomierne po branżach. Usługi budowlane w zasadzie nie ucierpiały, ale są obszary, w których doszło do zerwania łańcucha dostaw i do wstrzymania produkcji, bo zabrakło surowców. Rynek niemiecki się temu nie oparł. Widać to szczególnie w sektorach uzależnionych od importu, jak motoryzacja. Co więcej, doszło do wstrzymania części płatności – analizował Andrzej Osiński, prezes Bisnode.
Jak zauważył Janusz Władyczak, prezes KUKE, w Niemczech doszło też do nieco większej liczby upadłości niż zazwyczaj. Dane spływające z Niemiec, ale i całej Europy są jednak opóźnione, gdyż firmy na skutek pandemii mają odroczony obowiązek raportowania o upadłości.
– W efekcie skalę upadłości firm zza Odry poznamy dopiero w drugiej połowie br. Z drugiej strony nie musi być ona wielka, gdyż reakcja rządu Niemiec na kryzys jest szybsza i lepiej wycelowana niż w latach 2008-2009, a poza tym pakiet antykryzysowy dla niemieckich firm jest naprawdę hojny – tłumaczył szef KUKE.
Jest gorzej, ale…
Zdaniem Jerzego Śledziewskiego, wiceprezesa Banku BNP Paribas rządowe programy pomocowe tak w Niemczech, jak i Polsce powodują, że nie ma jeszcze powodów do obaw o niewypłacalność firm.
– Oczywiście doszło do krótkiego zahamowania płatności. Dlatego warto zdecydowanie częściej korzystać z ubezpieczeń, faktoringu. Nie spodziewam się jednak lawiny niewypłacalności – mówił Śledziewski.
Eksperci zgodzili, że dla pełniejszej oceny sytuacji kluczowy będzie I i II kwartał 2021 r. – Jeśli wtedy popyt na towary i usługi nie odżyje to rząd Niemiec może mieć problem ze zbilansowaniem budżetu – prognozował Stanek.
– Pandemia była przyczynkiem do przycięcia skali ekspozycji ubezpieczycieli. W Niemczech na skutek interwencji państwa podtrzymano limit dla eksporterów, a to o tyle ważne, że spodziewano się szkodowości na poziomie 500 proc. – mówił Władyczak. I podkreślił, że i polscy eksporterzy mogą liczyć na wypełnienie luki powstałej przez ścięcie limitów przez ubezpieczycieli komercyjnych.
– Od 11 maja uruchomiliśmy produkt, który pozwala przedsiębiorcom otrzymać w KUKE limit eksportowy na wszystkie państwa UE, także Niemcy, i kraje OECD. Do końca br. będziemy mogli wypełnić lukę limitową. Chodzi o to, aby eksporter mógł limit odzyskać, bądź go w ogóle uzyskać i nadal eksportować – tłumaczył szef KUKE.
Kwestia sukcesji
Eksperci poruszyli też problem braku sukcesorów dotykający wielu niemieckich firm.
– Problem sukcesji jest żywy, szczególnie we wschodnich landach, a pandemia ze względu na większą liczbę upadłości może tę kwestię uwypuklić – mówił Łukasz Chrabański, kierownik zagranicznego biura handlowego PAIH we Frankfurcie nad Menem.
Zdaniem Paula Stanka problem sukcesji to jednocześnie szansa, aby nasze kraje jeszcze mocniej połączyć. – Niemcy są otwarci na przejęcia przez podmioty z UE, a więc i z Polski. Nasze gospodarki mają szanse ciągnąć całą gospodarkę UE. I nie chodzi tylko o wielkość gospodarki Niemiec, ale też pracowitość, kreatywność i wykształcenie polskich kadr – wyliczał Stanek.
– Pandemia niejako przykryła problemy niemieckich firm rodzinnych. Dostały one zastrzyk gotówki. Kwestia sukcesji w wielu firmach została opóźniona, ale współpraca polsko-niemiecka i tak będzie się rozwijać – mówił Nawara.
– Pandemia to też szansa dla wszelkiej sprzedaży w formie e-commerce oraz m.in. dla polskich produktów spożywczych w wydaniu premium. Konsumenci nad Renem chcą zdrowej żywności i coraz więcej kupują online – mówił Chrabański.
– Każdy kryzys to szansa na poszukiwanie nisz. Polscy przedsiębiorcy są w tym mocni. 28 proc. naszego eksportu trafia do Niemiec. Ten odsetek może nawet wzrosnąć. Szansą dla Polski jest też przenoszenie produkcji koncernów niemieckich z Azji Południowo-Wschodniej i Chin. Może ona trafić do nas – oceniał Władyczak.
– Nie mamy dla Niemiec realnej alternatywy w okolicy, aby odwrócić się od tego rynku – zauważył Osiński.
– E-commerce, online zbliżają Europę. Granicy z Niemcami niemal nie widać. Warto jednak teraz stawiać na bezpieczny biznes do czego jako partnerzy PHZ zachęcamy – podsumował Śledziewski.
POWIEDZIELI:
Kryzys to i szansa na szukanie kolejnych nisz. Odsetek eksportu do Niemiec może nawet wzrosnąć.
Janusz Władyczak, prezes Korporacji ubezpieczeń kredytów eksportowych (KUKE)
Biznesu z Niemcami nie zaniechamy. Nie ma w okolicy realnej alternatywy, aby odwrócić się od tego bliskiego rynku.
Andrzej Osiński, prezes Bisnode Polska
E-commerce, online zbliżają Europę. Granicy z Niemcami niemal nie widać. Warto jednak teraz stawiać na bezpieczny biznes.
Jerzy Śledziewski, wiceprezes Banku BNP Paribas
Niezależnie od pandemii koronawirusa współpraca polsko-niemiecka będzie się rozwijać.
Rafał Nawara, prezes i właściciel firmy Nawara Serwis
Obie gospodarki mają szanse ciągnąć gospodarkę UE. I nie chodzi tylko o potencjał Niemiec, ale i nasze kadry.
Paul Stanek, członek zarządu spółki Dr. Schumacher
W przypadku niemieckiego rynku budowlanego trudno jest mówić o kryzysie. To rynek antycykliczny.
Damian Kublik, ekspert niemieckojęzycznych rynków budowlanych
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS