A A+ A++

Kopiec Lwa pod Waterloo

Historia uwielbia bon moty i anegdoty. Lubi też posłużyć się syntetycznym obrazem, który cały skomplikowany i długi proces historyczny potrafi ująć krótko i treściwie. I tak to zapamiętujemy. Przykładem może być np. obraz Jana Matejki ” Bitwa pod Grunwaldem ” kompleksowy obraz wydarzenia z dnia 15 lipca 1410 roku. Taki obraz, że krytyk – wesołek po prezentacji obrazu w Paryżu napisał… ” w bitwie pod Grunwaldem wzięło udział 9872 rycerzy i wszyscy oni zostali namalowani przez mistrza Jana “

Przez cały okres dzieciństwa i wczesnej młodości uważaliśmy, że tak właśnie wszystko wówczas wyglądało. Hołd pruski wyglądał tak jak na obrazie Jana Matejki, Powstanie styczniowe tak jak na rysunkach Grottgera. Taka jest siła obrazów.  

Gdzieś w okolicach 1966 roku, kiedy w Polsce obchodzono hucznie 1000 – lecie państwa polskiego, w moim domu pojawiła się książka pod tym właśnie tytułem ” 1000 lat państwa polskiego ” Ja już jako tako składałem litery, więc przebrnąłem z ochotą, tym bardziej że książka była bogato ilustrowana i składała się z wybranych artykułów – dziś powiedzielibyśmy notek – z naszej historii. Nie mam pewności, czy ilustracje nie były autorstwa Szymona Kobylińskiego. Do dziś mam w oczach wieżę oblężniczą spod Głogowa i rozpięte na niej polskie dzieci jako ” żywe tarcze ” Pewnie gdyby Stuhr – senior kupił Stuhrowi – juniorowi w odpowiednim czasie taką książkę, to Stuhr – junior nie używałby dzieci do niecnych celów w bitwie pod Cedynią. No ale tak to jest w tych rodzinach intelektualnej patologii aktorskiej : niedosłyszą, niedouczą się, nie bardzo wiedzą co, jak i gdzie, ale skoro zagrali na przykład papieża to uważają, iż mają prawo do wydawania encyklik. O anegdotach i bon motach w historii możnaby napisać rozprawę. O mitach historycznych dwie rozprawy, albo i więcej. Po co historii takie instrumenty ? obrazy, bon moty, anegdoty, mity ? Widać są potrzebne bo ułatwiają trafienie do wszystkich, bo choć historia nie jest tak potrzebną nauką jak nauki ścisłe to lekceważenie historii, traktowanie jej jako zbędnego balastu zawsze się mści. Bo człowiek nie znający historii swojego narodu, człowiek pozbawiony dumy z bycia tym kim jest, człowiek z jedno pokoleniową pamięcią jest zwykłą plasteliną podatną na wszelkie manipulacje, budowlą bez fundamentu, drzewem bez korzeni. Skończmy jednak te rozważania bo one nijak nie pasują do notki kulinarnej. 

image

Kościół św. Józefa w Waterloo 

image

Mitem w brytyjskiej historii, którym karmi się dzieci dosłownie i w przenośni jest Beef Wellington. Przepis autorstwa kuchcika Wellingtona powstał po bitwie pod Waterloo 18 czerwca 1815 roku. Podobno Wellington niezwykle kontent rozkazał podręcznemu kuchcikowi przygotowanie czegoś ekstra, czegoś do czego pasowałaby madera, którą zawsze woził w skórzanym sakwojażu. Proszę zauważyć w jakim rzędzie postawiła historia naszego Ryszarda Petru, on też uwielbiał Maderę.

image

Wellington w oberży swojego imienia w Waterloo

image

Na farmie Hougoumont

Ten mit został dawno obalony przez pewną wellingtonolożkę ( feminatyw zgodnie z zaleceniam red. Michnika ) z muzeum historycznego w Nowym Jorku. Nie było żadnej wołowiny a la Wellington ani nie był Wellington kontent widząc skalę jatki i ofiarę żołnierskiej krwi pod Waterloo. Stwierdził jedynie, że takie zwycięstwa nie cieszą. Choć inna anegdota rzekomo autorstwa Wellingtona powiada, że kluczem do pokonania cesarza Francuzów była furtka do farmy Hougoumont.

image

Furta, która zatrzymała Napoleona

Ileż w tym lekceważenia dla cesarza : władca ówczesnego świata, a tu jakaś głupia furtka, na jakiejś farmie stanęła na przeszkodzie. Czy Beef Wellington powstało z jego inspiracji, czy powstało pod Waterloo jest dziś kompletnie bez znaczenia, bo wołowina a la Wellington właściwie przygotowana jest naprawdę dobra.

image

Ja z bitwy pod Waterloo do Londynu przybyłem zgodnie z faktami historycznymi. Razem z Foot Regiment z Yorkshire, wprawdzie jako ciura obozowa, ale lepiej być obozowym ciurą pośród dzielnych, niż pułkownikiem pośród cykorów. Do domu już wróciłem normalnie, koleją.

image

Choć na kolej z Londynu do Manchesteru – zgodnie z prawdą historyczną – weterani spod Waterloo musieli poczekać do roku 1838. No, ale nie czepiajmy się drobiazgów. Wiedząc to i owo na temat Beef Wellington zapowiedziałem żonie, że przygotuje wołowinę paluszki lizać. Żona zaśmiała mi się w nos.  

image

– Ty i Beef Wellington ? to raczej sprawa dla wybitnych top szefów. Na pewno nie dla ciebie. On chce się równać z księciem Wellingtonem ! Dobre, dobre.

image

We mnie jakby diabeł wstąpił, jakbym się przemienił w dragona, w szalonego Szkota z Royal Scots Greys, albo jak Lech Wałęsa u Moniki Olejnik. Tak mi tym dopiekła

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOrlen rozpoczyna wytwarzanie wodoru
Następny artykułZmierzyli się z królową nauk