Czy to właśnie z nim rozmawiał w niedzielę znany pisarz – i mój wieloletni kolega – Zygmunt Miłoszewski? Pojęcia nie mam. Na swoim profilu fejsbukowym Zygmunt dziś w nocy napisał: „Osoba, z którą spędziłem w niedzielę kilka godzin na sympatycznej rozmowie w zamkniętym pomieszczeniu (…) jest chora na koronawirusa. (…) Osoba ta nie miała i nie ma absolutnie żadnych objawów. Chciałbym, żeby to wybrzmiało: fakt, że nikt na nas nie nakichał nie oznacza, że nie należy zachowywać ostrożności”. Miłoszewski napisał też, że został zgłoszony do Sanepidu i najpewniej dziś zostanie skierowany na kwarantannę.
W złą godzinę napisałem wczoraj felieton, w którym było o pogrzebie (innym niż ten, o którym będzie za chwilę mowa), na którym prawie nikt nie miał maseczki. I na dodatek – też w całkiem innej sprawie – o Kielcach. Jak podają portale internetowe, właśnie po kieleckim pogrzebie Jerzego Pilcha, wykryto co najmniej pięć przypadków COVID-19 wśród uczestników. Tamtejszy Sanepid zaprzecza, ale trochę bez sensu: że pogrzeb Pilcha był dwa tygodnie temu i gdyby już miał się zakazić, to już by miał objawy. Bez sensu, bo choćby ów rozmówca Miłoszewskiego na pogrzebie Pilcha był, żadnych objawów nie miał, a mimo to okazał się chory i mógł wirusa ponieść dalej.
Nie on/ona jeden/jedna. Według relacji Zygmunta, jest „bardzo wielu chorych po pogrzebie JP, poszło po środowisku jak ogień po buszu. Relacje z kontaktów z sanepidem – groza. Górnicy i literaci zniszczą statystyki”.
Właśnie, statystyki. Nieraz już tu pisałem, że przestały oddziaływać na zbiorową wyobraźnię. Nawet, gdy są bardzo złe, to tylko suche liczby. Odbierane z rytualną obojętnością jak komunikaty o stanie wód, nadawane niegdyś codziennie przez radio o 11.57, tuż przed Hejnałem Mariackim. Tu przybyło 7, tam ubyło 10, przechodzimy do ciekawszych spraw. Koronawirus u pisarza nie jest większym nieszczęściem niż u bezimiennych pensjonariuszy opieki społecznej. Ale relacja Zygmunta Miłoszewskiego sprawia, że epidemia dostaje imię i nazwisko; dostaje też twarz – i to twarz znaną, nawet jeśli w wąskich, to dość opiniotwórczych środowiskach. Może ten i ów, który odświętował już koniec zagrożenia, zda sobie sprawę, że ono nadal jest i to zaraz za drzwiami?
Miłoszewski powtarza za swym kolegą-wirusologiem: „Noście, kurwa, te maseczki!” Cóż tu dodać?
Wszystkie odcinki Dziennika Piotra Bratkowskiego znajdziesz tutaj
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS