To było starcie drużyn, które chcą awansować do ekstraklasy – i było to widać.
Przypomnijmy, że trener Krzysztof Brede w końcówce sobotniego starcia Podbeskidzia z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza za dyskusję obejrzał czerwoną kartkę. Dlatego w Legnicy w roli pierwszego szkoleniowca Podbeskidzia wystąpił więc jego asystent Hubert Kościukiewicz, a Brede usiadł na trybunach.
Ostro zaczęła Miedź: już w 1. minucie pod bramką bielszczan, które przystąpiło do gry bez zmian w porównaniu z ostatnim meczem – doszło do zamieszania i bramkarz Polacek ratował się z problemami. Po chwili, po kolejnej akcji Miedzi, sytuację w ostatniej chwili uratował wślizgiem Kornel Osyra.
Podbeskidzie przetrzymało napór gospodarzy i już w 12. minucie strzeliło gola: po centrze Rafała Figiela piłkę do bramki wepchnął Bartosz Jaroch, ale sędzia odgwizdał faul w ataku. Bielszczan nie wybiło to z równowagi: w 34. minucie Danielak ściął do środka i posłał płaska piłkę precyzyjnie przy słupku.
Gospodarze jednak szybko wyrównali. Sędzia odgwizdał karnego po tym jak Jaroch położył rękę na plecach uciekającego Kacpra Kostorza… Goście byli zdegustowani tą decyzją, ale arbiter był niewzruszony. Marquitos uderza niepięknie, ale skutecznie i jest remis.
W 59. minucie tylko pech sprawił, że Podbeskidzie znów nie prowadziło. Marko Roginić rzucił się szczupakiem do centry i piłka po jego strzale trafił w słupek. Pechowy Chorwat nadział się zaraz potem na bramkarza Łukasza Załuskę i został przypadkowo zraniony pod okiem. Kiedy leżał, dobijał Łukasza Sierpina, ale fatalnie zmarnował tę okazję, uderzając nad bramką.
W 69. minucie sędzia pokazał czerwoną kartkę za dotknięcie piłki ręką przez Martina Polacka przed rozpędzonym Kostorzem i bielszczanie musieli kończyć mecz w dziesiątkę.
Wielu obserwatorów dziwiło się tej decyzji, bo piłkarz gospodarzy utrzymał się przy piłce i miał przed sobą pustą bramkę – mimo to sędzia przerwał akcję.
Polacek musiał zejść z boiska, więc goście natychmiast dokonali zmiany: Danielaka zastąpił rezerwowy bramkarz Rafał Leszczyński. Miał okazję się wykazać, świetnie broniąc piłkę po główce Pawła Zielinskiego. Piłka wyszła na róg, ale przy centrze był już bezradny. Po uderzeniu głową przez Chorwata Josipa Soljicia, piłkę dotknął jeszcze Ukrainiec Dmytro Baszłaj – w efekcie ta zmieniła tor lotu, myląc bramkarza. Niezmieszany Leszczyński uratował potem gości przed stratą kolejnych goli i okazało się, że było warto.
Już w doliczonym czasie gry po centrze Figiela Baszłaj celną główką z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki i uratował Podbeskidziu remis!
Miedź Legnica – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Danielak (34.), 1:1 Marquitos (40.), 2:1 Baszłaj (81., samobójcza), 2:2 Baszłaj (90.+1)
Podbeskidzie: Polacek Ż – Jaroch, Baszłaj, Osyra Ż, Gach – Danielak (72. Leszczyński), Rzuchowski Ż (82. Nowak), Laskowski (86.Mroczko), Figiel Ż- Sierpina, Roginić
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS