Szkoleniowiec nafciarzy zamieszał nieco w składzie. W wyjściowej jedenastce znaleźli się Piotr Tomasik, który ostatni raz dostąpił tego przywileju w grudniu ubiegłego roku w meczu z Piastem Gliwice (2:1), i bramkarz Krzysztof Kamiński, dla którego był to premierowy występ po powrocie do Wisły Płock po ośmioletniej przerwie.
Wisła Płock – Śląsk Wrocław na zdjęciach
Obaj przykuwali uwagę swoją grą. Szkoda jednak, że Piotr Tomasik nie zdołał w pełni wykorzystać idealnie dogranej piłki od Torgila Gjertsena, strzał obronił Matus Putnocky. Ta sytuacja widocznie wpłynęła na dalsze poczynania na boisku 32-letniego Tomasika, bo jak inaczej wytłumaczyć błędy, które popełniał. Po jednym z nich Wisła mogła przegrywać. Pomocnik Wisły, próbując wycofać piłkę do swojego bramkarza, podał wprost do Erika Exposito. Ten dograł do lepiej ustawionego Michała Chrapka. I tylko dzięki świetnie interweniującemu Kamińskiemu Wisła nie straciła gola.
Osiem minut przed końcem pierwszej połowy w płockiej ekipie zapanowała radość. Po dośrodkowaniu Dominika Furmana piłka odbiła się w polu karnym od jednego z piłkarzy Śląska. Stojący najbliżej całej sytuacji Damian Michalski bez większego namysłu kropnął lewą nogą na bramkę rywali. Strzał był tak mocny, że Putnocky nie miał szans na skuteczną interwencję. Wisła prowadziła 1:0.
Dobry mecz rozgrywał Kamiński, który nie tylko dyrygował obroną, nakręcał i motywował kolegów, ale także doskonale interweniował. Jak choćby wtedy, gdy Śląsk w odpowiedzi na gola Wisły w 42. minucie przeprowadził akcję, po której głową strzelał Exposito.
Po przerwie Wisła nie była już tak aktywna, nie stworzyła żadnej dogodnej sytuacji. Wyglądało to tak, jakby piłkarzom odcięło prąd. Inicjatywę przejęli goście, którzy najpierw za sprawą Roberta Picha w 71. minucie (wszedł na boisko osiem minut wcześniej) wyrównali, a kwadrans później po golu Przemysława Płachety wyszli na prowadzenie, a w konsekwencji zapewnili sobie zwycięstwo. W obu przypadkach gole padły po błędzie płockich defensorów, bramkarz Wisły nie miał szans na skuteczne interwencje.
Spotkanie oglądali z trybun prezes Jacek Kruszewski i wiceprezes Tomasz Marzec. Po stracie drugiego gola przez Wisłę obaj wyglądali na załamanych. Bo nie tak to miało wyglądać. Wisła, prowadząc 1:0, rozbudziła emocje i nadzieje przed ostatnim pojedynkiem rundy zasadniczej z Cracovią. Gdyby dowiozła zwycięstwo ze Śląskiem do końca, przed ostatnim meczem miałaby tylko dwa punkty straty do Lechii Gdańsk (obecnie zajmuje siódme miejsce). Dla podopiecznych Radosława Sobolewskiego oznaczałoby to walkę do samego końca o pierwszą ósemkę, a tym samym pewne utrzymanie w Ekstraklasie. Porażka ze Śląskiem sprawiła, że będą musieli do końca walczyć o ekstraklasowy byt. Obecnie Wisła Płock ma siedem punktów przewagi nad Koroną Kielce, która zajmuje miejsce w strefie spadkowej.
Wisła Płock – Śląsk Wrocław 1:2 (1:0)
Bramki: Wisła – Damian Michalski (37.); Śląsk – Robert Pich (71.), Przemysław Płacheta (86.).
Wisła: Kamiński – Cabezali, Uryga, Marcjanik, Michalski – Rasak – Tomasik (78. Merebaszwili), Furman, Szwoch (89. Sahiti), Gjertsen (62. Ambrosiewicz) – Sheridan.
Śląsk: Putnocky – Stiglec, Tamas, Puerto Ż, Musonda – Zivulić, Mączyński – Płacheta, Chrapek (90. Łabojko), Marković (63. Pich) – Exposito.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS