Sprawy wyraźnie przyspieszyły. Po pierwsze po 3 tygodniach zwłoki premier w końcu opublikował uchwałę PKW z 10 maja. Uchwała już jest opublikowana, ale dokładnie tak jak w przypadku orzeczeń TK rząd zrobił to wtedy, kiedy partii było to na rękę, a nie wtedy kiedy powinien. Dlatego opozycja idzie do prokuratury.
Czytaj też: „Polityczny kamikadze”. Kim jest Janusz Kowalski, nowa twarz PiS w mediach?
– Składamy dzisiaj doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pana premiera Mateusza Morawieckiego, w związku z niepublikowaniem uchwały PKW dotyczącej możliwości rozpisania nowych wyborów. Wiemy, że dzisiaj pewnie pod wpływem presji, obawy o własne bezpieczeństwo, pan premier Morawiecki wreszcie nacisnął ten przysłowiowy “enter”i ta uchwała została wydrukowana, ale to nie zmienia faktu, że prawo polskie zostało złamane – powiedział sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej, Marcin Kierwiński.
Najpewniej prokuratura nic z tym doniesieniem nie zrobi, tak samo jak z poprzednimi dotyczącymi organizacji wyborów. Ale druk uchwały PKW ma znaczenie polityczne. Oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość jest pewne, że w ciągu 14 dni uda się ogłosić nową datę wyborów. Najprawdopodobniej poznamy ją już w czwartek i tu nie będzie zaskoczenia – wybory odbędą się 28 czerwca. Szef PKW, Sylwester Marciniak w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie przekonuje, że to jest możliwy termin.
– To jest pierwszy termin, tak na styk przy maksymalnej mobilizacji wszystkich osób zaangażowanych w proces wyborczy. Jest to realne, ale to by wymagało maksymalnego zaangażowania wszystkich – mówił szef PKW.
Senat też nagle przyspieszył. Marszałek Grodzki ogłosił, że głosowanie nad prawem wyborczym może odbyć się jeszcze dzisiaj wieczorem, albo jutro rano. Poprawka Lewicy i PSL, która miała sprawić, że ustawa wejdzie w życie dopiero po 6 sierpnia, czyli po zakończonej kadencji prezydenta, została wycofana. To Platforma zaczęła nerwowo naciskać na swojego marszałka, żeby jak najszybciej kończył prace w izbie wyższej. Kandydat Koalicji Obywatelskiej ma ostatnio bardzo dobry czas i rośnie w sondażach, a jego kampania zdecydowanie zaczęła wyróżniać się na tle innych. To wszystko może zniszczyć kolejne przeciąganie sprawy w Senacie. Po prostu w partyjnych badaniach wyszło, że wyborcy PO i pozostałych koalicjantów już teraz na pytanie, czy chcą pójść do wyborów, odpowiadają – tak, chcemy się bić. Z resztą w sieci pojawiły się też takie grafiki przedstawiające Rafała Trzaskowskiego z hasłem „idę bić się o Polskę”. A jak ktoś ogłasza, że idzie się bić, to trudno wyjaśnić dlaczego nie pasuje mu kolejny termin pojedynku. W senackich kuluarach mówi się zresztą, że Lewica i PSL zaskoczyły tydzień temu Platformę swoją poprawką, przeciągającą sprawę aż do sierpnia. Miał to być element negocjacji wewnątrz obozu opozycji, a nie tylko nacisku na PiS. Mniejsze ugrupowania – już drugi raz – chciały przejąć inicjatywę w Senacie. Za pierwszym razem przy przyjmowaniu pierwszej tarczy antykryzysowej padł z ich strony pomysł, żeby złożyć ją jako senacki projekt ustawy z poprawkami, a projekt rządowy przetrzymać przez 30 dni. Na to Platforma się nie zgodziła. Teraz żeby uniknąć – jak mówi się w kuluarach – awantury wewnątrz opozycji, gdzie stosunki są ostatnio co najmniej napięte, potrzebne były dyplomatyczne rozmowy o wycofaniu poprawki. Została wycofana. To pierwszy powód przyspieszenia.
Drugi, też polityczny jest taki, że Platforma boi się, że nagle efekt świeżości wyparuje. Rafał Trzaskowski nie jest, ani nowym, ani najbardziej charyzmatycznym kandydatem. Zaraz wyborcy zaczną doszukiwać się w nim wad, które przy krótkiej kampanii mogą umknąć. Liderzy PO doszli do wniosku, że jednak lepsza jest miesięczna kampania z kandydatem pełnym woli walki, niż kolejne stracone na przeciąganie liny tygodnie. Jeśli w czwartek zostanie ogłoszona data wyborów prawdopodobnie Koalicja Obywatelska będzie musiała zebrać podpisy pod kandydaturą Trzaskowskiego do poniedziałku a to doskonały pretekst, żeby zacząć bardzo intensywną kampanię.
PiS przyspieszyło z oczywistych powodów – im szybciej tym większa szansa, że Andrzej Duda zwycięży w pierwszej turze, a jeśli nie zwycięży to przynajmniej zdobędzie najwięcej głosów. Prezydent i jego sztab na razie nie mają żadnego nowego pomysłu na kampanię. Powtarzają dokładnie to co robili od lutego – prezydent jeździ i przekonuje, że gdyby nie on nie byłoby ani 500+, ani pomocy dla przedsiębiorców, ani przekopu Mierzei Wiślanej, którego i tak na razie nie ma. Sztab robi wszystko, żeby jak najmocniej skleić prezydenta z PiSem i wyjaśniać wyborcom, że tylko to gwarantuje współpracę. Ale wybory prezydenckie są inne niż parlamentarne i pokazywanie tych bardzo mocnych związków Andrzeja Dudy z partią może mu się bardzo nie opłacić.
Czytaj też: Flis: Andrzej Duda wcale nie jest faworytem
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS