Tegoroczne wczasy większość naszych rodaków spędzi w kraju. Nic dziwnego – obiekty noclegowe oraz gastronomiczne są już otwarte i nikt nie musi się obawiać, że touroperator odwoła mu zagraniczny wyjazd. Dlatego urlop nad Bałtykiem czy w górach zdaje się być dużo bezpieczniejszą opcją. Jednak czy osoby, które zdecydują się przyjechać nad morze, będą musiały ustawiać się w kolejkach, aby wejść na plażę?
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny wysłał do Głównego Inspektora Sanitarnego pismo z zaleceniami dla samorządów, zarządców kąpielisk i turystów. Jak przekazało RMF FM, które dotarło do dokumentu, prosi się w nim zarządców kąpielisk, by informowali turystów o przestrzeganiu zasady 2 m dystansu (z wyjątkiem rodzin). Jest w nim też zawarta rekomendacja, aby utworzyć specjalne sektory, w których będzie mogła przebywać tylko określona liczba osób. Z dokumentu wynika również, że na terenie kąpieliska na jedną osobę powinno przypadać 6 mkw.
To nie wszystko. Pożądane jest także “wprowadzenie obserwacji wejść na plażę, liczenie wchodzących i opuszczających ją osób”. Według zaleceń optymalnie byłoby, gdyby na plaży przebywała 1/3 przeciętnej liczby turystów w sezonie letnim.
Co na temat zmian sądzą zarządcy plaż w różnych miejscowościach i miastach nadmorskich? Najczęściej odpowiedź jest jedna: “czekamy na oficjalne pismo w tej sprawie”.
– Śledzimy wszelkie informacje, ale sami za dużo nie wiemy na temat tego, jak ostatecznie będzie wyglądać plażowanie w sezonie letnim. Póki nie dostaniemy jasnych wytycznych, nie jesteśmy w stanie ani za wiele zrobić, ani coś powiedzieć w tej kwestii – dowiedzieliśmy się z sekretariatu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji z Kołobrzegu, który zarządza kilkoma odcinkami plaż.
– Tego typu pomysły łatwo przelewa się na papier. Co innego teoria, co innego praktyka. Nie wyobrażam sobie, jak burmistrz miasta nadmorskiego ma dopilnować liczbę plażowiczów czy każdemu z nich zapewnić przestrzeń 6 mkw. Przecież nie podzielimy plaży jak szachownicy – mówi w rozmowie z WP Mirosław Wądołowski, burmistrz Helu.
Włodarz jednego z najpopularniejszych wśród turystów miast w Polsce zapewnia, że gdy wszystkie wytyczne będą jasne, zarówno na plaży, jak i w mieście pojawią się plakaty z wszelkimi zasadami dotyczącymi korzystania z plaż. Ratownicy nad kąpieliskami także będą dobrze przygotowani i jeśli trzeba będzie kontrolować liczbę osób, to prawdopodobnie na ich barkach w pewnym stopniu będzie spoczywać ten obowiązek, jednak tylko w miejscach, gdzie kąpielisko jest strzeżone.
– Proszę sobie wyobrazić, jaki sztab ludzi musiałby pilnować urlopowiczów na 35-kilometrowym odcinku plaży na Półwyspie Helskim. Ponadto w przypadku miasta Hel mamy do dyspozycji trzech strażników miejskich. Mają wystarczająco dużo innych zadań do wykonania w czasie sezonu letniego. Pilnowanie rzeszy wczasowiczów na plażach jest w ich przypadku niewykonalne – komentuje Mirosław Wądołowski.
Burmistrz informuje, że nikt zaleceń dotyczących liczby osób na plażach z nim nie konsultował. Dodał, że podczas rozmów na poziomie ministerialnym, kiedy zadawane były pytania dotyczące np. działań w sytuacji, gdy któryś z ratowników nad kąpieliskiem będzie zarażony koronawirusem – nie było żadnych konkretnych odpowiedzi.
– Ostatnie dwa miesiące, podczas których musieliśmy przystosować się do nowych wymogów sanitarnych i bezpieczeństwa, wpłynęły na zachowania Polaków. Wiele osób uważa na zdrowie, jest ostrożnych, więc w przypadku zasad, jakie mają panować na plażach, liczymy na samodyscyplinę turystów. Dla każdego wystarczy miejsca. Potrzebny jest tylko zdrowy rozsądek – mówi burmistrz Helu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS