Od kiedy Zbigniew Boniek rzucił pomysł grania Ekstraklasy z 999 kibicami, z jeszcze większą uwagą śledzimy, jakie koncepcje powrotu widzów na trybuny obierają inne kraje. Nie oszukujmy się – piłka sama w sobie ma swoją niezaprzeczalną wartość, ale mecze bez kibiców ogląda się… No, sami wiecie – cisza, te wszystkie górnolotne hasła polskiej myśli trenerskiej („wyjazd!!!”). Atmosfera sparingu w Belek, a nie piłkarskiego święta.
Nie świrujemy epidemiologów, więc nie oceniamy, czy pomysł Bońka jest rozsądny czy jednak niekoniecznie. Fakt jest faktem – Polska może stać się w Europie pionierem. Ale nie tylko Polska, bo o powrocie widzów przebąkuje się także w Szwajcarii. Ba, nie tylko przebąkuje się – wypowiada się na ten temat choćby Daniel Koch, nazywany w Szwajcarii „Mr Koronawirus”. To lekarz oddelegowany przez szwajcarskie władze do walki z Covid-19.
– Ciężko oszacować dokładny horyzont czasowy, wszystko zależy od liczby zachorowań. Jeśli dalej będzie ona spadać jak w ostatnich tygodniach, będą możliwe wydarzenia sportowe z kibicami całkiem szybko. Nawet w lipcu – mówił wczoraj w szwajcarskiej telewizji SRF. Dodajmy, że nie chodzi o tysiąc widzów, a pełny stadion.
Sam kryguje się później, by nie traktować tej wypowiedzi jako oficjalnego przekazu. Ale jednak te słowa wlewają w nasze serduszka trochę optymizmu. Zwłaszcza, że Szwajcarzy nie działają na ura bura – szybko zamknęli ligę, rozgrywki jeszcze nie ruszyły (ruszą 8 czerwca), drużyny wróciły do treningów 11 maja, czyli całkiem późno. Sytuacja w kraju? Była zła (łącznie 30 tysięcy zarażeń w ośmiomilionowym społeczeństwie), lecz już została ogarnięta. Obecnie w Szwajcarii jest tylko 730 aktywnych przypadków, w Polsce, dla porównania – ponad 11 tysięcy.
Oczywiście powrót kibiców odbyłby się wraz z dochowaniem szczegółowych procedur. Szwajcarska federacja opracowuje właśnie z klubami plan, dzięki któremu zachowane byłyby możliwie duże środki bezpieczeństwa. Zakłada on przede wszystkim system śledzenia każdego, kto pojawił się na stadionie. Konkretnego miejsca, na którym siedział, konkretnych sektorów, w których się poruszał. No i najważniejsza sprawa – czy po meczu nie wykryto u niego wirusa. Gdyby do tego doszło, system śledzenia pomógłby poinformować wszystkich, którzy mogli mieć styczność z osobą zarażoną. Żeby wszystko usprawnić, zakazane byłoby korzystanie z miejsc stojących, no i generalnie – ruch na stadionach zostałby nieco ograniczony.
A więc wiele wskazuje na to, że szwajcarscy kibice wrócą już w lipcu. Ciężko stwierdzić, jak się to ma do sytuacji w Polsce, ale… ciepło, ciepło, coraz cieplej.
Fot. FotoPyK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS