A A+ A++

Apple i Google od początku stali na stanowisku, że smartfony mogą odegrać kluczową rolę, jeśli chodzi o identyfikację chorych na CoVID-19, a wszystko za sprawą śledzenia kontaktów. Wystarczy wspomnieć, że na takiej samej zasadzie tradycyjnie śledzimy sieć kontaktów osoby zdiagnozowanej, tyle że nasza pamięć bywa zawodna, więc nie zawsze jesteśmy w stanie wskazać wszystkich osób, z jakimi mieliśmy kontakt, a co więcej nie wszystkie przecież znamy (np. osoby razem z nami w kolejkach do sklepu). W przypadku identyfikacji urządzenia mobilnego nie ma takiego problemu, dlatego koncerny zabrały się ostro do pracy, by stworzyć potrzebne oprogramowanie. 

Google i Apple deklarowały, że system oparty o technologię Bluetooth będzie dostępny na iOS i Androida w połowie maja, więc nie mają dużego opóźnienia, bo dziś poinformowały o zakończeniu prac. Oprogramowanie będzie dostępne dla wszystkich chętnych agencji zdrowia publicznego, a do tej pory chęć jego używania zadeklarowały 22 kraje na 5 różnych kontynentach. Tak jak koncerny zapowiadały wcześniej, jest to kompromis między skutecznością i zachowaniem prywatności użytkowników, więc nie ma mowy o lokalizacji po GPS, a jedynie rejestracji wszystkich mijanych smartfonów za pomocą Bluetooth. 

Kiedy jakiś z użytkowników zostanie pozytywnie zdiagnozowany i zanotuje to w aplikacji, wszystkie osoby, które miały z nim kontakt, dostaną stosowny komunikat na swoje urządzenie. Wszystkie informacje przechowywane będą w samych smartfonach, ale nie będzie następować między nimi żadna wymiana informacji, więc nie ma obaw o utratę bezpieczeństwa i prywatności. Co więcej, tożsamość osób chorujących na CoVID-19 będzie tajemnicą, co ma o tyle sens, że coraz częściej słyszymy o ich napiętnowaniu społecznym. 

Warto jednak zaznaczyć, że Apple i Google dostarczają jedynie API, czyli interfejs programowania aplikacji, a stworzenie stosownych aplikacji będzie leżeć po stronie służby zdrowia w każdym kraju. Koncerny zastrzegły jednak, że ich API może być wykorzystany tylko w jednej aplikacji w każdym kraju. Co więcej, nie wszystkie kraje, które zgłosiły chęć stosowania tego rozwiązania, ostatecznie po nie sięgną, bo Wielka Brytania już zadeklarowała, że tego nie zrobi, a inne kraje, jak choćby Australia, wcześniej wypuściły swoje własne narzędzia. Tak czy inaczej, Apple i Google zadbały o to, by urządzenia z ich systemami były kompatybilne z systemem, więc dziś należy spodziewać się stosownych update’ów. A jak z naszym krajem? Teoretycznie mamy już podobne rozwiązanie, obecne w rządowej aplikacji ProteGO Safe, które podobnie monitoruje kontakty międzyludzkie za pomocą Bluetooth, ale należy pamiętać, że były z nim problemy zaraz po debiucie oprogramowania, więc być może MZ zdecyduje się na jakieś zmiany.

Źródło: GeekWeek.pl/Google i Apple

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBurmistrz Rzymu zaprasza turystów: Miasto jest bezpieczne
Następny artykułAutorytaryzm w skorupce (copiątkowy felieton Marii Kasprzyckiej) [ Wiadomości ]