A A+ A++

Ekolodzy szacują, że rocznie do mórz całego świata trafia około 10 milionów ton plastików, głównie polietylenu i polipropylenu. Jednak ilość plastiku obserwowana potem w dryfujących na powierzchni hałdach śmieci to zaledwie 1 proc. tego, co spływa lub jest wyrzucane do wody. Gdzie podziewa się reszta? Odkrył to właśnie zespół europejskich naukowców m. in z uniwersytetów w Manchesterze, Bremie i Southampton. Prawda o plastikowych śmieciach w morzu jest bardzo smutna.

Śmieci na dnie

Badacze pobrali z różnych miejsc na Morzu Śródziemnym, głównie w rejonie Morza Tyrreńskiego (wybrzeże Toskanii) próbki wody z dna morskiego. Spojrzeli na nie pod mikroskopem i wyliczyli, że w pięciocentymetrowej warstwie wody na powierzchni jednego metra kwadratowego unosi się aż 1,9 miliona drobin plastiku, zwanych mikroplastikami. To kawałki mniejsze niż 5 milimetrów, zazwyczaj zupełnie niewidoczne gołym okiem.

Nie są one rozmieszczone przy dnie równomiernie, ale dryfują wraz z prądami morskimi i formują ogromne chmury. Jedno z takich olbrzymich skupisk zanieczyszczeń badacze odnaleźli właśnie w Morzu Tyrreńskim. Skąd się tam biorą? Jak informują naukowcy w „Science”, wbrew temu, co uważano do tej pory, mikroplastiki mogą samoczynnie tonąć, zwłaszcza jeśli zaczynają je porastać algi lub inne morskie organizmy. A jeśli do tego trafi się prąd morski, który spycha je od wybrzeży w głąb morza, przy dnie tworzą się rejony wprost gęste od plastikowego miału.

Plastikowa przekąska

Morze Tyrreńskie nie jest wśród wód świata niechlubnym wyjątkiem – praktycznie wszystkie morza są zanieczyszczone. Naukowcy szacują, że mikrośmieci są obecne dzisiaj w około 88 proc. wód na naszej planecie. Większość plastikowych śmieci nie jest biodegradowalna, czyli nie rozpada się na składniki przyjazne dla środowiska, to niemal wszystkie są fotodegradowalne – rozpadają się pod wpływem promieniowania UV na coraz mniejsze odrobiny. Będą one pływały w oceanach przez setki lat.

I to właśnie te drobiny najbardziej niszczą i zmieniają morskie ekosystemy. Podczas rozpadu wydzielają do morza toksyczne substancje chemiczne, które dodali do nich producenci, na przykład PCB, pestycydy czy środki zapobiegające spalaniu. I obecność tych szkodliwych substancji wcale nie odstrasza od nich morskich stworzeń, zwłaszcza ryb. Przekonali się o tym naukowcy z University of California, którzy wypełnili basen przy uniwersytecie wyłowionymi z oceanu drobinami plastiku, a potem wpuścili do basenu sardele. Chcieli sprawdzić, jak ryby reagują na zanieczyszczenia z plastiku. I ze zdumieniem zauważyli, że sardele rzucają się na sztuczne tworzywa podobnie jak na jedzenie, pochłaniając jego ogromne ilości.

Dlaczego ryby żerują na plastiku? – Bo rozkładając się w morskiej wodzie, plastik zaczyna pachnieć niemal identycznie jak kryl, ulubiony pokarm sardeli – wyjaśnia dr Marhew Savoca, autor tego eksperymentu. A z kolei sardele to ulubiony pokarm większych ryb, na przykład tuńczyków, które potem my zjadamy z apetytem. Niestety, badania dowodzą, że proces krążenia mikroplastików w organizmach morskich stworzeń już się rozpoczął. Dowiedli tego naukowcy z Francji i Malezji, którzy przebadali pod mikroskopem mięso kilku popularnych na naszych talerzach morskich stworzeń – sardeli, makreli, cefali i krukowców. W 120 przebadanych próbkach znaleziono 36 kawałków plastiku. Nietrudno sobie wyobrazić, ile drobin plastiku trafia więc z rybim mięsem do naszych żołądków. Skutki? Jeszcze nieznane, ale nic dobrego z takiej diety wyniknąć nie może.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBieg Konstytucji wirtualnie lub indywidualnie
Następny artykułKatarzyna Nosowska odpowiedziała na rap Andrzeja Dudy [WIDEO]