W Polsce potwierdzono dotychczas 13 375 przypadków zarażenia koronawirusem. Zmarły 664 osoby. Od poniedziałku rozpocznie się kolejny etap luzowania obostrzeń. Zakupy będzie można zrobić w galeriach handlowych, zaczną też działać hotele.
Agnieszka Lichnerowicz, prowadząca “Światopodgląd” zauważyła, że rząd decyduje się na takie działania mimo tego, że wskaźnik reprodukcji wirusa R wynosi w Polsce ponad 1. To znaczy, że przeciętnie jedna chora osoba zakaża statystycznie więcej niż jednego człowieka.
Dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW odpowiadał, że planowane odmrożenie nie jest “całkowitym odpuszczeniem” obostrzeń. – Nie widać ryzyka wybuchu, że coś wymknie się spod kontroli. A co więcej, wiemy już co zrobić, żeby znów zdusić wirusa – mówił twórca matematycznego modelu rozprzestrzeniania się epidemii. Według wyliczeń jego zespołu, przy wskaźniku R powyżej “jedynki” kulminacja zachorowań mogłaby przypaść na lipiec i sierpień. – Chce zastrzec, że tak wychodzi z naszego modelu. Natomiast przewidywanie tego “piku” w czasie nie jest jego najważniejszym zadaniem. Można z niego więcej wyłuskać, np. wpływ luzowania obostrzeń – mówił dr Rakowski. Zdradził, że jego zespół przeprowadził np. symulację otwarcia wszystkich szkół łącznie z liceum tuż po majówce. – Wówczas epidemia skoczyłaby mocno w górę i objęła wiele milionów ludzi. To był taki eksperyment. Wyszło nam, że tak duża grupa ludzi spotka się ze sobą i rozniesie zakażenie – wskazywał ekspert.
Co z “exit strategy”?
Lichnerowicz pytała go także o strategie wyjścia z pandemii. Co ciekawe, według dr Rakowskiego model, w którym w Polsce “wybito” by w jakiś sposób wirusa, choć jest dobry, to zapewne byłby mało skuteczny. – Nadal mielibyśmy podatne na zakażenie społeczeństwo, więc jeśli ktoś z zagranicy przyjechałby chory i rozsiał wirusa, to znów wrócilibyśmy do punktu wyjścia. Dobrą strategią byłoby trzymanie epidemii w stanie endemicznym, czyli należałoby ograniczać dzienny wzrost zachorowań i pilnować obostrzeń, a także optymalizować restrykcje w kontaktu między ludzkich. Polskie – i nie tylko – władze słusznie nalotem dywanowym pozamykały wszystko, ale może da się to zrobić bardziej subtelnie, restrykcje mogłyby być celowane. Pozwolą na funkcjonowanie gospodarki w lepszym zakresie, a kanały transmisji byłoby pod kontrolą – wyjaśniał ekspert.
Sami też możemy pomóc w wychodzeniu z epidemii. Dr Rakowski radzi, żeby trzymać się jednak ograniczonego kręgu znajomych. – Kiedyś w piątek wychodziliśmy z jednymi ludźmi, w sobotę z innymi. Te zwyczaje powinny się zmienić. Spotykajmy się z rodzicami, dziadkami czy znajomymi, ale nie zmieniajmy tych grup – mówił gość TOK FM i dodawał, że metodologia dopiero się kształtuje. – Potrzebne jest dużo sprytu i odpowiednia liczba danych, żeby to ogarnąć – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS