W sobotę, 2 maja o godz. 18, na żywo odbędzie się internetowe spotkanie, w ramach którego Stanisław Abramik z Nowych Horyzontów porozmawia z Piotrem Czerkawskim, „bon vivantem polskiej krytyki filmowej”, o jego ulubionych filmowych podróżach. Szczegóły znajdują się tutaj.
Michał Hernes: W weekend majówka i może będzie ładna pogoda, dlaczego więc warto poświęcić sobotni wieczór na filmowe podróże online z Piotrem Czerkawskim?
Piotr Czerkawski: Nie lubię być akwizytorem samego siebie, ale skoro nalegasz… Jest taka scena z “Kolana Klary” Rohmera, która jakiś czas temu stała się internetowym memem. Jean – Claude Brialy uśmiecha się uwodzicielsko i mówi do swej atrakcyjnej sąsiadki: “Come to me, I have a great books” („chodź do mnie, mam świetne książki”, przyp. red.). A zatem: “Come to me, I know great films” („chodź do mnie, mam świetne filmy”, przyp. red.).
Znam się na kinie i umiem o nim opowiadać w sposób anegdotyczno – sowizdrzalski, a w obecnej sytuacji chyba wszyscy potrzebujemy rekomendacji filmowych jak gospodarka odmrożenia. Poza tym, w sobotę ma padać…
Czy w czasie epidemii koronawirusa wybrałeś się w nieoczekiwane dla ciebie filmowe bądź serialowe podróże, oglądając produkcje, na które nigdy byś sie nie zdecydował, gdyby nie te okoliczności?
Przede wszystkim oglądam bardzo dużo i nie chcąc popaść w marazm, staram się, żeby repertuar mojego jednoosobowego kina był możliwie eklektyczny. Eksploruję tereny szacownej klasyki, ale zapuszczam się też w dużo dziksze rejony. Niedawno miałem wielką frajdę z seansu “Kac Vegas”.
Oglądam też sporo dziwnego kina gatunkowego z Italii. Do łez rozbawiła mnie komedyjka “Quo Vado”, której bohater, dumny włoski urzędnik państwowy, zostaje za karę zesłany na placówkę do Norwegii i za nic nie może odnaleźć się w tym powściągliwym, uporządkowanym społeczeństwie. Wyobrażam sobie, że mógłby powstać polski remake tego filmu. Byleby tylko nie nakręcił go Andrzej Saramonowicz.
Tematem spotkania będą filmowe podróże. Czy oznacza to, że lubisz podążać śladem ulubionych filmów?
Tak, ale niekoniecznie w sensie dosłownym. Żaden cwaniak nie wyciągnie ode mnie stu euro za wycieczkę po Rzymie śladami “Wielkiego piękna”, bo dla mnie to cepeliada pokroju selfie z beduinem na tle piramid w Gizie.
Wyruszając w podróż, lubię za to odczuwać te same emocje, co moi ulubieni bohaterowie: tak jak oni, mam poczucie chwilowej dezercji od codzienności i darowanego czasu, który mogę przeznaczyć na – przepraszam za wyrażenie – autorefleksję.
CZYTAJ TEŻ: WE WROCŁAWIU BĘDZIE KINO SAMOCHODOWE!
Jakie są Twoje ulubione podróże śladem filmowych knajp?
Kiedyś w Helsinkach wybraliśmy się ze znajomymi do knajpy prowadzonej przez Akiego Kaurismakiego, która wyglądała dokładnie tak, jak wyobrażacie sobie knajpę prowadzoną przez Akiego Kaurismakiego: wystrój jak ze schyłkowej komuny, a w środku nikogo, z wyjątkiem paru milczących, wąsatych motocyklistów smętnie wychylających szoty przy barze. Wspaniałe wspomnienie. Natomiast będąc w Rzymie, zawsze staram się zachodzić do jednej z najmniej znanych lokacji z “Wielkiego piękna” – baru San Calisto na Trastevere, tego, w którym Jep pewnego ranka kupuje papierosy.
Ponoć na potrzeby spotkania online internauci mogą przygotować swoje ulubione przykłady filmowych podróży. Nie obawiasz się ich wyborów?
Bardzo, ale ja lubię się bać.
CZYTAJ TEŻ: “NIE WSZYSTKIE KINA OTWORZĄ SIĘ PO EPIDEMII” [WYWIAD]
CZYTAJ TEŻ: KRYZYS W BRANŻY FILMOWEJ. CO Z KINAMI?
Czy kino samochodowe we Wrocławiu w czasie epidemii to dobry pomysł?
Oddanych głosów: 1000
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS