Legia i długo nic. Tak do niedawna wyglądała koszykarska hierarchia w stolicy. Legioniści już trzeci rok występują w ekstraklasie, ale za nimi była przepaść. Tylko na chwilę, w 2018 r., do I ligi awansował KK Warszawa, ale szybko z niej zleciał.
– Czuję się nieco ograbiony z emocji. Jestem typem prezesa, który w trakcie meczu zamienia się w kibica, żyje koszykówką. Pandemia zabrała nam sól sezonu, czyli play-offy. Ale z drugiej strony jestem też pragmatyczny, a koniec końców jesteśmy w I lidze. Cel został zrealizowany – mówi Michał Szolc.
Epidemia koronawirusa przerwała rozgrywki przed decydującą fazą sezonu, czyli play-off. O ile władze piłkarskiej Ekstraklasy uznały, że zdołają dograć sezon w późniejszym terminie, o tyle szefowie Polskiego Związku Koszykówki ogłosili koniec sezonu.
Dziki, które w sezonie zasadniczym wygrały 21 meczów, a przegrały tylko dwa, wygrały rozgrywki II ligi. To jednak nie oznaczało, że należał im się awans. PZKosz zwlekał z decyzją i ostatecznie przyznał Dzikom… dziką kartę.
Klub przyjął zaproszenie i w przyszłym sezonie zagra na zapleczu Energa Basket Ligi.
Szolc zdaje sobie sprawę, że w trakcie epidemii kluby koszykarskie prędzej starają się chronić przed bankructwem, niż zwiększać sobie cele. O istnienie Dzików jest jednak spokojny.
– Problemy dotyczą głównie organizacji, które w większości są finansowane tylko z jednego źródła – albo jest to lokalny samorząd, albo jeden duży sponsor. Teraz walczą o byt, bo pieniędzy na sport będzie mniej. Albo w ogóle. Łatwiej będzie organizacjom, które dywersyfikują swoje źródła dochodów – tłumaczy Szolc.
Aby walczyć o miejsce w górnej części tabeli I ligi, trzeba uzbierać budżet ok. 700 tys. zł. Jak to się uda Dzikom?
Koszykarze jako influencerzy
– Szansę upatruję w jakości naszej komunikacji. Całą organizację, w tym przede wszystkim koszykarzy, traktuję jako influencerów, których usługi możemy zaoferować firmom. Chcę pójść w stronę sprzedaży usług, a nie sponsoringu.
Co to znaczy? Dziki, wzorem klubów z NBA czy Euroligi, chcą oferować firmom coś więcej niż logo na koszulce. Chcą proponować swój udział w działaniach eventowych czy online’owych swoim partnerom. I stąd czerpać zyski.
– Stawiamy na działania online, tym bardziej że początek przyszłego sezonu niemal na pewno zacznie się bez kibiców, relacja z meczu całkowicie przeniesie się do internetu – mówi Szolc.
Nie wiadomo jeszcze, w której hali zagrają Dziki. To odwieczny problem warszawskich klubów, które muszą tułać się po mieście w poszukiwaniu odpowiedniego obiektu. Drużyna może zagrać w halach przy Obozowej bądź w OSiR Włochy przy Gładkiej.
– Budując nasz budżet, również liczymy na pomoc miasta, choć z uwagi na okoliczności musimy być gotowi na to, że jej wysokość może ulec zmniejszeniu. Być może rozwiązaniem byłoby obniżenie opłat za wynajem hali – proponuje Szolc.
Wiadomo już na pewno, że drużynę poprowadzi Piotr Bakun. Znany w Warszawie szkoleniowiec wyrasta na specjalistę od awansów – wcześniej awansował z Legią do z III do II ligi i z I ligi do ekstraklasy.
– Nie stawiamy przed trenerem celu awansu do elity już w pierwszym sezonie. Na razie kompletujemy skład. Chcielibyśmy, by trzon z poprzedniego sezonu pozostał z nami – kończy Szolc.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS