– O tym, że jestem tancerzem zadecydował przypadek. W dzieciństwie marzyłem, by w przyszłości zostać piosenkarzem. Do dziś pamiętam, jak naśladowałem słynnych włoskich wokalistów. Byłem jednak nieśmiały – co również widzieli moi rodzice. Tak się złożyło, że w tym czasie mieszkaliśmy w Niemczech, a naszymi sąsiadami byli Włosi, którzy zajmowali się zawodowo tańcem. Biła od nich niesamowita energia, byli otwarci i pewni siebie. Moi rodzice postanowili, że zajęcia z nimi dobrze wpłyną na moją osobowość – mówi Stefano Terrazzino. – Z czasem świat tańca zaczął mnie coraz bardziej fascynować. Zbieg okoliczności sprawił, że odkryłem swoją pasję.
ZOBACZ: Niepełnosprawny sportowiec podbija parkiet “Tańca z Gwiazdami”
Z kolei jego taneczna partnerka – Paulina Biernat – sama zdecydowała w dzieciństwie, że chce wziąć udział w zajęciach. – Często to rodzice wysyłają swoje pociechy na parkiet. U mnie – jak ja to określam – wybrała moja dusza. Jako mała dziewczynka poszłam na naukę tańca do swojej grupy wiekowej. Zostałam na cztery pozostałe godziny, które były przeznaczone dla starszych uczniów. Instruktorowi nie udało się wyrzucić mnie za drzwi. To była prawdziwa miłość. Zakochałam się w tańcu, co na szczęście zauważyli też moi rodzice. Na początku myśleli, że zostanę prawnikiem albo lekarzem, a ja dopięłam swego i pasja stała się moją pracą.
– Kiedy miałam 7 lat, moja mama zapisała mnie na zajęcia taneczne. Jestem z Zielonej Góry – miasta, z którego pochodzi wielu tancerzy, m.in. Michał Malitowski – mówi natomiast Hanna Żudziewicz, która jak sama przyznaje, wychowała się na programie “Taniec z gwiazdami”.
Filmy i gwiazdy – źródło inspiracji
– Już jako 10-latek chciałem być jak Patrick Swayze w “Dirty Dancing” – czarna koszula, włosy na żel zaczesane do tyłu… To był jeden z moich pierwszych idoli. Z biegiem lat poznawałem kolejne przepiękne filmy. Wśród nich znalazł się m.in. “Roztańczony buntownik”, który opowiadał o historii tancerza wprowadzającego elementy improwizacji. Za niesamowitą historię pokochałem natomiast produkcję “Billy Elliot”, gdzie główny bohater, mimo sprzeciwu rodziny, robił wszystko, by dostać się do baletu. Fantastyczną choreografią urzekł mnie dokument “Ostatnie tango” – opowiada Terrazzino.
ZOBACZ: Leszek Miller na parkiecie z wnuczką. Próby “Tańca z Gwiazdami”
Hanna Żudziewicz, jako nastolatka, oglądała filmy, tj. “Step Up” i “W rytmie hip-hopu”. – “Dirty Dancing” obejrzałam dopiero 3 lata temu – ale zachwycił mnie do tego stopnia, że nasz układ, który przygotowaliśmy na mistrzostwa Europy był właśnie nim zainspirowany. W dzieciństwie podziwiała także taniec słynnych gwiazd – m.in. Shakiry i Jennifer Lopez. – Nie były zawodowymi tancerkami, ale ich show robiło spektakularne wrażenie. Ćwicząc w domu, starałam się oczywiście odwzorować przed lustrem te ruchy z ich teledysków.
Inspiracje od sławnych osób czerpała też Paulina Biernat. – Jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie, że jestem Britney Spears. Wychowywałam się w latach 90., podziwiałam te wszystkie boysbandy – w tym oczywiście Backstreet Boys. Kiedy nie miałam jeszcze partnera, tańczyłam… z drzwiami. Wyrwane klamki były niemal codziennością. Na ratunek przychodził oczywiście tata, który musiał to naprawiać.
Tak zabawa przeradzała się w pasję, która powoli stawała się pracą ich marzeń. – Formę trenuje się całe życie – zaczyna się od hobby, a później krok po kroku zdobywa się coraz wyższą klasę, która świadczy o naszych umiejętnościach – podkreśla Hanna Żudziewicz.
“Słowiańska dusza”
Stefano Terrazzino w naszym kraju odkrył coś, co zmieniło jego sposób postrzegania swojego zawodu. – W Polsce zwraca się dużą uwagę na ekspresję, przekaz artystyczny. Tutaj sposób tańczenia ma coś charakterystycznego. Agata Kulesza, z którą miałem okazję pracować w programie “Taniec z gwiazdami”, nazywała to “słowiańską duszą”. Dzięki temu, że spędziłem tutaj wiele lat, ta moja emocjonalna natura miała okazję się ujawnić – za co jestem bardzo wdzięczny losowi.
W tym roku mija 10 lat od rozpoczęcia współpracy Terrazzino z Pauliną Biernat. – Wytańczył ze mną dla Polski m.in. mistrzostwo Europy w Latin American Showdance w 2011 roku. Pamiętam ten moment, jak płakał, gdy zabrzmiał “Mazurek Dąbrowskiego” – wspomina jego partnerka
Polski klimat pokochała też Hanna Żudziewicz. – Tańczyłam w wielu krajach: Macedonii, Chinach, Tajlandii… Wszystkie z tych miejsc były przepiękne, ale dla mnie największy urok ma to, kiedy mogę tańczyć u siebie w Polsce. Ostatnio przeżyłam niesamowite emocje w Warszawie – pomimo że to była zwykła hala na Ursynowie – wszystko dzięki wspaniałej publiczności. Lata spędzone w zawodzie nauczyły mnie tego, że nie liczy się lokalizacja a ludzie, którzy tworzą atmosferę.
Taniec zmienia nasze życie
Żudziewicz, Biernat i Terrazzino to zawodowcy, którzy poświęcili swojej pasji wiele lat. Cała trójka jednogłośnie uważa, że taniec w niesamowity sposób potrafi zmienić życie.
– Dla mnie taniec jest naturalną przyjemnością. Czasami obserwowałem zawodowców, dla których był jedynie pracą i sposobem na zdobywanie kolejnych pucharów. Dlatego u początkujących uczniów pokochałem to, że u nich mam okazję obserwować, jak te lekcje sprawiają im czystą przyjemność. Kiedy organizuję warsztaty taneczne, głównym założeniem jest to, by ta nauka miała dobre intencje – jedną z nich jest właśnie pozytywny wpływ na naszą osobowość – zaznacza Terrazzino. – Wiele razy byłem świadkiem tego, jak taniec dodawał komuś pewności siebie. To fenomenalne uczucie, kiedy widzisz, że on okazał się lekarstwem na miliony kompleksów. Po warsztatach tanecznych, ci ludzie stawali się bardziej otwarci. W tym przypadku nauka jest w pewnym sensie jak terapia, podczas której poznajesz swoje plusy i minusy. Uczysz się tego, w jaki sposób najlepiej nad nimi zapanować.
Wspólnie z Pauliną Biernat organizują warsztaty taneczne na Sycylii. Dzięki nim mają okazję obserwować to, jak taniec potrafi uleczyć naszą duszę. – Zawsze zaskakuje mnie to, że kobiety mogą mieć tyle kompleksów. Tam przekonują się, że nie zawsze trzeba być perfekcyjnym. Robią coś szalonego, co uznawały do tej pory za rzecz, której pod żadnym pozorem nie wypada robić.
– Obozy na Sycylii wspólnie ze Stefem organizujemy od 8 lat. Od początku zauważyliśmy to, jak taniec pozwala tym kobietom rozkwitać. Zresztą te zmiany widzę też po sobie – udało mi się osiągnąć pewność siebie, nauczyłam się pokory i tego, by za wszelką cenę nie poddawać się w życiu – dodaje Biernat. I zwraca uwagę na to, że taniec również potrafi pozbawić nas “maski”, którą nosimy na co dzień. – W pewnym momencie przestałam uczyć młode pary, które przygotowywały swój pierwszy weselny taniec – nie chciałam być “wróżką złej przepowiedni”. Podczas naszych zajęć wiedziałam już, czy ten związek ma szansę przetrwać. Zdradzało ich podejście, sposób zachowania – zajęcia na sali były według mnie metodą, która potrafiła świetnie zdemaskować uczucia. Inaczej tańczymy, kiedy jesteśmy szczęśliwi i zakochani. Inaczej, gdy trapi nas jakiś kłopot lub nie ma w tej relacji szczerości.
– Taniec kształtuje charakter i kulturę. Te nasze przygotowania, stroje, fryzury… Dają nam taką otoczkę bajki, ale uczą też czegoś bardzo ważnego – czyli postępowania zgodnie z zasadami “fair play”. I nawet, jeśli między nami ta sympatia nie jest wielka, to zachowujemy się w sposób profesjonalny – mówi natomiast Hanna Żudziewicz, która zwraca uwagę na dydaktyczną rolę tańca.
Archiwum prywatne
“Zmora każdego tancerza”
Czasami jednak na sali treningowej i parkiecie nie wszystko idzie tak, jak zaplanowali… Do dziś wspominają swoje “wtopy” ze śmiechem. Jedną z nich jest: “oczywiście klasyk – rozprute spodnie. Innym razem na pewnym turnieju towarzyszyła mi rodzina. Tam akurat pierwsza nagroda oznaczała ostatnie miejsce – oni oczywiście o tym nie wiedzieli, ale kiedy usłyszeli to, że ja ją zdobyłem, wpadli w euforię. Do dziś pamiętam to uczucie, kiedy stałem cały czerwony i tłumaczyłem im, że jest to ostatnie miejsce, a ich radość była zbyt ostentacyjna – wspomina Stefano Terrazzino.
– Ze Stefem mieliśmy sporo zabawnych sytuacji… Na jeden z naszych pierwszych pokazów ja zabrałam dwa prawe buty, a on swoich całkiem zapomniał. Teraz jesteśmy już bardzo poważnymi osobami, ale na samym początku w środowisku tanecznym, byliśmy odbierani nie do końca poważnie… Utalentowani, ale rozkojarzeni. Oczywiście po latach to się zmieniło. Ja jestem z wykształcenia panią psycholog, dyplomowanym coachem. On – poważnym panem choreografem i tancerzem – opowiada z uśmiechem Paulina Biernat.
– Spadające buty i rozerwany strój – zmora każdego tancerza – dodaje Hanna Żudziewicz, zapytana o swoje “wtopy” na parkiecie.
Polacy pokochali taniec
Z pojawieniem się programów, gdzie widzowie mogli podziwiać tancerzy, którzy co tydzień prezentowali wspólnie z gwiazdami spektakularne choreografie, Polacy zapragnęli być jak oni. Ruszyli na zajęcia do profesjonalnych szkół, by rozpocząć swoją przygodę z tańcem.
– Nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego, że program “Taniec z Gwiazdami” przyniesie mi taką popularność. Być może fakt, że podszedłem od samego początku do tej przygody na luzie, pomógł mi odnaleźć się w tym wszystkim. Pamiętam taki moment, kiedy tuż po pierwszej wygranej pojechałem do Krakowa z rodziną. Widziałem, jak ludzie na mnie spoglądają – niektórzy nawet podchodzili, prosili o autograf i wspólne zdjęcie. Dla moich rodziców to był jakiś absurd – pytali, o co w tym wszystkim chodzi… Mój kuzyn lubił mnie nawet tak podpuszczać. Kazał mi iść i zapytać kogoś przypadkowego o drogę. A sam obserwował ze śmiechem reakcje ludzi, którzy kojarzyli mnie jako tancerza z telewizji – wspomina Stefano Terrazzino. – Program “Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami” jest zbudowany na pozytywnych emocjach. Pokazuje pasję, naukę, przemianę – a przede wszystkim piękno tańca. Wiele razy spotykałem się z takim wyznaniem, kiedy ktoś mówił mi, że ten program skłonił go do tego, by rozpocząć swoją przygodę z tańcem. To świetne uczucie, gdy słyszę: “Dzięki Panu zaczęłam/zacząłem tańczyć” – podkreśla Terrazzino.
I chociaż w programach na żywo podziwiamy zjawiskowe choreografie, to podczas ćwiczeń nie zawsze bywa tak łatwo… – Wiele razy podczas przygotowań do programu słyszę: “Hania, to się nie uda! To nie możliwe do wykonania”. Później jednak się okazuje, że tak naprawdę barierę udało się pokonać, a na parkiecie dochodzi do tych “niemożliwych rzeczy” – zaznacza Żudziewicz.
Tym, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z tańcem, radzi, by: “nie zniechęcać się już na samym początku. Wiele osób na swój sukces pracuje latami. Dajmy sobie czas. Co ważne, warto spróbować różnych technik – jeśli nie taniec towarzyski, to może hip-hop, freestyle, balet… A być może warto zacząć na przykład od akrobatyki, która bardzo rozwija ciało. Z pewnością nikt nie lubi, kiedy coś mu nie wychodzi – jednak tutaj, praktyka czyni mistrza”.
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
Małgorzata Sawa/luq/ polsatnews.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS