– Nie jesteśmy ani partią polityczną, ani żadnym ugrupowaniem. Nie jesteśmy ani lewicowi, ani prawicowi. Chcemy wolnej Polski, żeby nie była sprzedawana. By dobra kulturowe były w naszych rękach – tłumaczyli na gorąco organizatorzy demonstracji na pl. Wolności.
Od prawa do lewa
Widać było wyraźnie, że na placu znalazł się w piątek prawdziwy polityczny tygiel. Przyszli zarówno głośno krzyczący kibice Lecha Poznań z maseczkami w klubowych i patriotycznych barwach, jak i ludzie, którzy regularnie pojawiali się np. na manifestacjach KOD. Łącznie ponad 200 osób.
Ci pierwsi emocjonalnie reagowali na krytykę rządu. – J…ć PiS – krzyczeli. Ci drudzy z biało-czerwonymi i unijnymi flagami skandowali: – Konstytucja! Wszystkich zaś zgodnie połączyło jedno: niechęć do Andrzeja Dudy, Mateusza Morawieckiego, Jarosława Kaczyńskiego oraz ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, którego nazywano tu “Szumowińskim”. – Precz z Kaczorem dyktatorem! – niosło się przez plac.
– Nie interesuje mnie, kto jest organizatorem. Ważne, że łączy nas tutaj wolna i demokratyczna Polska. Bo pod PiS-em jest dyktatura – mówiła pani Janina z egzemplarzem Konstytucji w rękach.
Młodzi mężczyźni, którzy nie bali się krzyczeć wulgarnych słów, też mieli swoje wytłumaczenie. – Straciliśmy pracę. I co dalej? Rząd nam proponuje tylko jakieś pseudowybory. Karty do głosowania fruwają po Polsce, a ktoś nam wmawia, że te wybory będą wolne? – mówili podniesionym głosem.
Brak maseczek. Policjanci pouczają
Manifestację prowadziło dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Nikt z nich nie miał na ustach i nosie maseczki. Przed rozpoczęciem podeszło do nich dwoje funkcjonariuszy policji. Organizatorzy powoływali się na zapis, że ze względów zdrowotnych nie mogą ich nosić. – Mamy problemy z oddychaniem – mówili. Policjanci poprzestali na pouczeniu, a całą manifestację zabezpieczało kilka radiowozów.
Czego domagali się manifestanci? – Rząd prowadzi nas do katastrofy ekonomicznej. Za chwilę ludzie nie będą mieli za co spłacać kredytów zaciągniętych na swoje nieruchomości. A nie ma pracy, więc nie ma spłacania kredytów hipotecznych. Nic dobrego z tego nie wynika – mówił jeden z prowadzących, a za mikrofon służył mu telefon połączony z małym głośnikiem.
– Okres pandemii pokazał prawdziwe oblicze władzy. Ustawy pisane pod stołem, podpisywane przez prezydenta Dudę, który nie jest naszym prezydentem. Tak dalej być nie może – przekonywali.
I zachęcali do uczestnictwa w kolejnych manifestacjach, które mają się odbywać regularnie. – Brawo wam, że się budzicie, że przyszło tu nas tak wielu i mówimy stanowcze “nie” nowym podatkom i inwigilacji przez smartfony. Jaki będzie kolejny krok? Drodzy rodacy, każą nam zakrywać twarz. W imię czego? Polski rząd nie liczy się z obywatelami, a telewizja jest sprzedana – przekonywali.
A w ramach happeningu mieli dla rządzących taczkę z żółtym kaczorem.
Powołują się na Leppera
Po manifestacji, w której wzięło udział ponad 200 osób, z dziennikarzami rozmawiał jeden z prowadzących.
– Nie jesteśmy partią polityczną. Nie jesteśmy ani lewicowi, ani prawicowi. Chcemy wolnej Polski, żeby nie była sprzedawana – mówił Łukasz Cieślak. I zwrócił się do dziennikarzy. – Wy też jesteście Polakami. To że trzymacie kamery i pracujecie dla telewizji, to macie podobne zdanie do nas, ale nie możecie mówić tego głośno – przekonywał.
Chwalił też policję, która nie interweniowała. – Panowie policjanci byli sprawiedliwi. Nie czepiali się, nawet jak ktoś z tłumu pod wpływem emocji użył wulgaryzmu – mówił Cieślak.
Manifestacja nie była zarejestrowana. – Będą kolejne, ale będziemy działać zgodnie z Konstytucją, by wszyscy żyli godnie – przekonywał. Organizatorzy przywoływali także byłego szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, który ich zdaniem “był za Konstytucją”. – Nie chcemy, by przed kolejnymi wyborami było po wyborach, bo wiadomo, kto wygra – mówił Cieślak.
Czy frekwencją są rozczarowani? – Za mało nas było. Powinno nas tu być o wiele więcej. Głos wolności, społeczeństwa jest potrzebny, ale małymi kroczkami pójdziemy do przodu. Wiemy, że nie mamy szans pobić tej manipulacji, która jest teraz w telewizji [konwencja Andrzeja Dudy – red.]. Ale nie chcemy przejść obok tego obojętnie – przekonywał.
Nie wierzą w pandemię?
Na koniec krótkiej rozmowy organizatorzy wydawali się podawać w wątpliwość panującą pandemię.
– Mało Polaków ma odwagę chodzić bez maseczki. Mało Polaków czyta rozporządzenia z 19 kwietnia, które są stworzone tylko dla władzy, by ona nie musiała nosić maseczek – mówił Cieślak. – W telewizji się mówi, że jest pandemia, koronoświruś, wirus, jakkolwiek to się nazywa. Ludzie się boją i siedzą w domach, a telewizja manipuluje. Ludzie się boją, pozakładali maseczki, pochowali się, pouciekali. Sklepy pozamykane, nie wiadomo po co – mówił.
“Wyborcza”: – Czy to oznacza, że podważa pan panującą na świecie pandemię koronawirusa?
– Ja nic takiego nie powiedziałem, nie będę się na ten temat wypowiadał. Każdy ma inne zdanie – skwitował Cieślak.
Manifestacja trwała ok. 20 minut.
Czekamy na wasze opowieści. Jak się żyje w Polsce w czasie epidemii koronawirusa? Z jakimi problemami się stykacie? O czym powinniśmy napisać? Czekamy na sygnały: [email protected]
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS