- Mateusz Morawiecki z PiS i Borys Budka z KO zabiegali o głosy wyborców w katowickim okręgu wyborczym. Obaj przeprowadzili udane kampanie wyborcze
- Premier uzyskał ponad 133 tys. głosów poparcia, a jego rywal ponad 99 tys. głosów – wynika z danych PKW z 99,64 proc. komisji wyborczych. W katowickim okręgu zwyciężyło PiS
- Budka cztery lata temu mandat zdobył w Gliwicach, a pochodzący z Wrocławia Morawiecki kojarzony jest raczej z Warszawą. Mimo to eksperci zgodnie uznają, że liderzy pozostałych list do Sejmu w Katowicach byli tylko statystami w sztuce dwóch aktorów
- Choć kampanię do Sejmu należy uznać za letnią i nudną, to w takich miejscach jak Katowice, gdzie doszło do starcia liderów dwóch zwalczających się partii, wynik jest kwestią prestiżu
W okręgu 31, czyli tzw. okręgu katowickim, w którym startowali Mateusz Morawiecki i Borys Budka, o tym, kto zdobędzie mandat, decydują mieszkańcy Katowic, ale też: Chorzowa, Mysłowic, Piekar Śląskich, Rudy Śląskiej, Siemianowic Śląskich, Świętochłowic, Tychów oraz powiatu bieruńsko-lędzińskiego.
To blisko 800 tys. wyborców. Mandatów w okręgu jest 12. Natomiast w całym województwie śląskim i tutejszych sześciu okręgach to łącznie 55 mandatów poselskich. Sporo, ale nie bez powodu mówi się, że ten kto wygrywa na Śląsku, wygrywa wybory.
Zgodnie z danymi z 552 na 554 obwodowe komisje wyborcze w katowickim okręgu wyborczym wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Drugi wynik przypadł Koalicji Obywatelskiej. Najlepsze wyniki odnotowali liderzy list największych bloków wyborczych. Mateusz Morawiecki uzyskał ponad 133 tys. głosów poparcia, a jego rywal z KO Borys Budka ponad 99 tys. głosów – wynika z danych PKW z 99,64 proc. komisji wyborczych.
Prestiżowy bój o to, kto zdobędzie Górny Śląsk
Dla PiS Śląsk i Katowice to była walka nie tylko o jak największy kawałek tortu z tych 55 mandatów, ale również walka o prestiż. Gra o to, czy nadgryziony w wyborach samorządowych (przy okazji afery z radnym sejmikowym Wojciechem Kałużą) bastion Platformy Obywatelskiej zostanie skonsumowany do końca, czy jednak Platforma zacznie go odbijać. To spowodowało, że PiS rzucił na śląski front samego premiera Morawieckiego, a wraz z nim aparat partii rządzącej.
– Gdy opozycja kopała się po kostkach, ostatecznie doprowadzając do tego, że do wyborów stanęły trzy zwalczające się wzajemnie bloki – PiS już wystartował i odjechał całemu peletonowi. Zorganizowali defiladę, zrobili w Katowicach konwencję, wysyłali na Śląsk najważniejsze osoby w państwie. Od początku dyktowali warunki. Opozycja długo nie miała w odpowiedzi żadnych konkretów – co potwierdził Grzegorz Schetyna, mówiąc, że “pomysł jest, tylko trzeba go znaleźć…” – komentuje dla Onetu Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico i specjalista od marketingu politycznego.
Dudek zwraca uwagę, że choć w ogólnym rozrachunku kampanię wyborczą należy uznać za letnią i nudną, to w takich miejscach jak Katowice, gdzie doszło do starcia liderów dwóch zwalczających się partii, lepszy wynik to kwestia prestiżu i ambicji.
Morawiecki na dożynkach, na grubie i w fabryce czołgów
Dlatego Mateusz Morawiecki chcąc przypodobać się wybor … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS