A A+ A++

Właściciel marki Reserved i koledzy z branży handlowej próbowali zrobić to już ustawowo i systemowo. Sejm w ramach Tarczy Antykryzysowej zwolnił ich z czynszów na czas epidemii, niemniej sieci chciały bardziej długofalowych zmian. Nowych stawek, na nową rzeczywistość. Propozycja Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług zakładała wprowadzenie czynszu stanowiącego 8 proc. przychodów. Taka stawka miałaby obowiązywać do czasu aż sklepy odzyskają 90 proc. dawnej sprzedaży. Z punktu widzenia LPP rozwiązanie bardzo korzystne, zważywszy na to, że dotychczas koszt najmu stanowił około 15 proc. przychodów (a teraz po spadkach sprzedażowych wzrósłby znacząco).

Czytaj też: Sieci handlowe i usługowe po pogromie w centrach handlowych

Jak będą funkcjonować sklepy po zniesieniu obostrzeń?

Rząd ani Sejm propozycji PZPPHiU nie wprowadził, więc LPP u progu uruchomienia sieci postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Wypowiedzenie 29,5 proc. umów nie znaczy bowiem, że grupa Marka Piechockiego chce zamknąć te sklepy, ale jest to wstęp do renegocjacji umów. Za jednym zamachem LPP wyraża bowiem gotowość do podjęcia z galeriami handlowymi rozmów na temat nowych umów, zawierających warunki adekwatne do nowych okoliczności. Te według właściciela Reserved będą mocno problematyczne, jeśli nie ponure.

„Przewidywane ograniczenia w postaci montowania w galeriach handlowych kamer termowizyjnych z pomiarem temperatury i segregacją klientów na różne grupy ryzyka (czerwoną, żółtą i zieloną), ostrzeżenia z megafonów o ryzyku COVID-19, obowiązek dokonywania zakupów w maseczkach i gumowych rękawiczkach ograniczających swobodne dotykanie i przymierzanie towarów, a także ograniczenia co do liczby klientów w sklepie i galerii handlowej powoduje, że rzeczywistość handlowa będzie zupełnie inna.” – taką wizję przyszłych zakupów serwuje nam LPP.

Zobacz też: Prezes LPP: twarzy wam nie pokażę, ale wnętrze bez oporów

LPP ustala nowe zasady z galeriami handlowymi

Marek Piechocki zagrał pokerowo. Jeśli chce zmieniać reguły to raczej we wszystkich sklepach, ale na początek taki poziom 29,5 proc. umów jest odpowiednio poważny, a jednocześnie ogranicza ryzyko przeszarżowania. Istnieje też możliwość, o której spółka nie wspomina, że z niektórymi centrami handlowymi wypracowała już nowe zasady współpracy. W każdym razie zaczyna się teraz gra emocji, kto okaże się lepszym pokerzystą-negocjatorem. Rozmowy z właścicielami galerii miłe nie będą na co wskazuje sam komunikat – LPP czasowo utajniło informację z obawy, że po takiej deklaracji wynajmujący będą się migać z przyjęciem wypowiedzenia.

Istotny będzie tu też układ sił. Galerie handlowe to jednak bardzo rozproszona branża. Nawet takie tuzy jak Unibail-Rodamco-Westfield, właściciel Arkadii, Złotych Tarasów, Galerii Mokotów czy Wroclavii może się poszczycić 2 – 3 proc. udziałem w rynku. Po drugiej stronie nie jest jednak lepiej. Udział LPP w rynku odzieżowym to około 11 proc., ale to jednak tylko jedna z grup najemców sklepów (chociaż największa). Rozkład sił negocjacyjnych nie przesądza dziś o niczym.

Co innego, gdyby LPP pociągnął za sobą kolegów z branży. Może zrodziło by się podejrzenie o zmowę i kartel, ale siła perswazji najemców z pewnością by wzrosła. Pytanie czy wszyscy są gotowi grać razem i stawiać centrom handlowym takie same warunki?

Koronawirus zmieni na zawsze handel

W tym miejscu trzeba mieć na względzie opisaną wcześniej ponurą wizję handlu po kwarantannie, jaką przedstawia LPP. To nie tylko taka dystopijna narracja, ale głęboka wiara w znacznie gorszą rzeczywistość, która mocno przełoży się na biznes. I w tym względzie LPP mocno odstaje od kolegów z branży co widać po prognozowanej na ten rok odbudowie sprzedaży. Na wykresie powyżej widać jaki restart przewiduje LPP, a jaki dwie kolejne duże, polskie odzieżowe grupy CCC oraz Vistula Retail Group (VRG).

Właściciel marki Reserved zakłada, że do końca roku (i pewnie dłużej) ma szansę odbudować sprzedaż do poziomu 70 proc. sprzed kryzysu epidemiologicznego, a ścieżka dojścia będzie długa i mozolna. CCC i VRG to znacznie więksi optymiści. Szacują, że w średnim terminie będą mieli 90 proc. dawnych przychodów, a poziom ten zdołają odzyskać już latem. Co więcej w ich planach tę 10 proc. lukę w znacznym stopniu wypełni sprzedaż on-line, do której część klientów już się przyzwyczaiła w czasie trwania izolacji – VRG zakłada, że w tym roku wzrośnie z 14 do 20 proc., czyli już mamy załatane 6 pkt proc. Jednym słowem koledzy z branży mają ogólnie bardziej „bycze” nastawienie do odbudowy biznesu po koronawirusie i ich motywacja do spektakularnych działań będzie znacznie mniejsza (chociaż trudno uwierzyć aby Dariusz Miłek nie wykorzystał takiej okazji do utrącenia części kosztów w CCC).

Z pewnością wolta jaką wykonał LPP może stać się przyczynkiem do ustalenia nowego status quo w branży handlowej i to na długo. To biznesowy spór, który miły nie będzie i jego skutki też pozostaną problematyczne. Lepiej jednak tak, niż załatwiać sprawę przez polityków. Wykorzystywać populistyczny zmysł rządzących do tego, aby reguły nagiąć do własnych potrzeb. Wprowadzać odgórne stawki najmu korzystając z tego, że jest się bliżej ucha politycznych decydentów, a druga strona, czyli właściciele centrów handlowych to nielubiani zagraniczni inwestorzy. Obcy kapitaliści. LPP zaproponował grę na rynkowych zasadach. I dobrze.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus. Nowe przypadki zakażenia w Małopolsce
Następny artykuł78 nowych przypadków zakażenia koronawirusem w woj. śląskim. Trzy osoby nie żyją