Zamiast regulować w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych składki za pracowników, „wyprowadziły” ponad 1 milion złotych do własnych kieszeni. I właśnie pod takim zarzutem – przywłaszczenia publicznych pieniędzy – prokuratura zatrzymała z końcem kwietnia 2014 roku Zofię K., ówczesną dyrektorkę Przedszkola Miejskiego nr 4, jej zastępczynię oraz główną księgową. Na jakim etapie jest śledztwo? Trwa. Niezmiennie. Chociaż mamy już 2020 rok.
Podejrzane, bo taki mają status, do tej pory nie poniosły odpowiedzialności za „przekręt” na ponad 1 milion złotych, którym byli wtedy poruszeni nie tylko mieszkańcy Pabianic. Kiedy to nastąpi? Z pewnością nieprędko. Dość wspomnieć, że po sześciu latach, odkąd defraudacja wyszła na jaw wciąż nie został sporządzony akt oskarżenia. Gdy w końcu trafi do sądu, można przypuszczać, a w zasadzie mieć pewność, że proces nie zakończy się po kilku ani też kilkunastu miesiącach.
Sprawą od początku zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Pabianicach. W międzyczasie zmieniali się nadzorujący postępowanie prokuratorzy, powoływani byli kolejni biegli (m.in. z zakresu rachunkowości oraz zatrudnienia i płac), przesłuchiwani świadkowie. Liczba tomów akt urosła do około trzydziestu, została też zgromadzona obszerna dokumentacja księgowa przedszkola. Ale finał wciąż nie nastąpił.
Jak usłyszeliśmy od prokurator Agnieszki Baj, fakt, że sześć lat nie wystarczyło, aby sprawa trafiła na wokandę wynika z tego, że sprawa jest wyjątkowo skomplikowana i złożona.
– Rzeczywiście, śledztwo prowadzimy już długo, ale pewne kwestie, jak choćby wydawanie opinii przez biegłych, są od nas niezależne. Nie sposób przyspieszyć ten proces i je wyegzekwować – mówi prokurator.
Opinie „już” jednak są. Nie ma natomiast kompletu zeznań świadków. Będą jeszcze przesłuchiwane osoby, które składały już zeznania i zupełnie nowe. Trzeba ponadto wykonać czynności z udziałem biegłego.
– W tym postępowaniu główny wątek stanowi defraudacja pieniędzy, ale są jeszcze dwa inne, które nie zostały rozstrzygnięte. Dotyczą nadzoru nad jednostkami publicznymi i publicznymi pieniędzmi – wyjaśnia Agnieszka Baj.
Kiedy będzie więc gotowy akt oskarżenia? Czy prokuratura zdąży go przygotować i skierować do sądu chociaż w tym roku?
– Nie chcemy na tę chwilę wskazywać żadnej daty zakończenia postępowania – mówi prokurator.
Podejrzane usłyszały zarzut przywłaszczenia ponad 1 mln zł, za co grozi im kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Pieniądze, które powinny trafić do ZUS, a które „wyprowadziły” była dyrektorka, jej zastępczyni i główna księgowa, ta instytucja otrzymała. Przelano je do ZUS z miejskiej kasy. Było to prawie 1.350.000 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS