Valve zdaje się mieć wystarczająco problemów z dużym wzrostem popularności Counter-Strike: Global Offensive, wynikającym z globalnej kwarantanny w związku z pandemią koronawirusa czy choćby nowym dużym rywalem, który właśnie wchodzi na rynek (Valorant od Riot Games), a teraz świat obiegła informacja, że do sieci wyciekł kod źródło CS:GO, jak również innej popularnej produkcji tego producenta, czyli Team Fortress 2. W obu przypadkach nie jest to najświeższa wersja kodu, gdyż te pochodzą z 2017 roku i przez ostatnie 3 lata zapewne zaszły w nich spore zmiany, ale zdecydowana większość elementów najpewniej pozostała bez zmian, co potencjalnie pozwala hakerom na przygotowanie nowych programów do cheatowania i wykorzystania exploitów, które posłużyć mogą nawet do zdalnego uruchamiania kodu. Valve jednak uspokaja, sugerując, że gracze nie mają się czego obawiać.
Do sieci wyciekł kod źródło CS:GO, jak również innej popularnej produkcji Valve, czyli Team Fortress 2.
Na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób kody źródłowe znalazły się w sieci, ale pierwsze podejrzenia padły na Tylera McVickera, twórcę Valve News Network, który na co dzień zajmuje się dostarczaniem informacji o produkcjach Valve i przeszukiwaniem plików. Ten jednak kategorycznie zaprzecza, jakoby był źródłem przecieku materiałów, które opublikowano w serwisie 4chan. Sytuacja wydaje się być jednak poważna i np. popularne w społeczności serwery Team Fortress 2, takie jak Creators.TF i Red Sun, zwiesiły swoje działanie, oczekując na więcej szczegółów odnośnie wycieku. Część graczy donosi nawet, że złośliwy kod pojawił się już nawet na serwerach TF2, ale nie są to potwierdzone informacje. Warto przy okazji przypomnieć, że nie jest to pierwszy tego typu przypadek w historii Valve, ponieważ z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w 2014 roku.
Valve uspokaja jednak, twierdząc, że nie ma powodów do obaw. Twórcy podkreślają, że po przeanalizowaniu sytuacji okazało się, że jest to „niepełny” kod źródłowy silnika CS:GO, który został udostępniony partnerom w 2017 roku i pierwotnie wyciekł w 2018 roku. „Z tego powodu nie widzimy żadnych powodów, by gracze musieli być zaalarmowani lub by unikali obecnych buildów (jak zawsze, rekomendujemy jednak granie na oficjalnych serwerach dla jak największego bezpieczeństwa). Będziemy kontynuować badanie tej sytuacji i poinformujemy opinię publiczną, jeśli znajdziemy cokolwiek, co udowodni, że jest inaczej” – tłumaczy przedstawiciel Valve. Jak na razie producent upiera się więc, że sytuacja nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia i trzymamy kciuki, żeby tak było w rzeczywistości.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS