Przed chwilą napisałem „mema”: KRAJ NASZ POWSTANIE, JEŚLI POWSTANĄ KOOPERATYWY, WZAJEMNIE I SPÓŁDZIELNIE: IM SZYBCIEJ – TYM LEPIEJ.
Od dawna używam języka-słownictwa oryginalnego. W tym sensie, że przywracam słowa niepotrzebnie wyjęte z obiegu (jak np. Proletariat), niekiedy nadają nowe znaczenie starym słowom (jak np. Flibustierzy), albo tworzę słowa nowe, neologizmy.
Takim słowem jest WZAJEMNIA. Jego znaczenie lokuje między takimi pojęciami, jak Kooperatywa, Spójnia, Spółdzielnia, Samopomoc, Samoorganizacja, Kolektyw, Samozatrudnienie, Dobrosąsiedztwo. Samo-Praca
Kieruję to słowo do wszystkich, którzy sercem, duszą, rozumem, sumieniem odrzucają tę najbardziej powszechną, ale i najbardziej paskudną formułę działalności gospodarczej, która polega na dystrybucji uprawnień wobec STANOWISK PRACY.
* * *
Myślę o dniu 1 Maja, który od 1890 roku jest świętowany (zapisany w kalendarzu państwowym jako Święto Ludzi Pracy) aby uczcić konkretne wydarzenia z Chicago, ale też dla podkreślenia wagi społeczności robotniczej-proletariackiej w życiu publicznym.
Myślę też o polskim marzeniu, które od dawna opowiadam pod hasłem 5+2, co oznacza:
1. Posiłek: symbol zaspokojenia głodu;
2. Koszula : symbol odzienia i obuwia;
3. Podłoga: symbol dachu nad głową;
4. Bilet: symbol swobody poruszania się;
5. Gazeta: symbol rzetelnej informacji;
oraz dwa symbole ucywilizowania:
6. Opieka edukacyjna;
7. Opieka medyczna;
Tych pięć wyzwań przewija się nam w różnej postaci redakcyjnej od ok. 200 lat jako manifest potrzeb proletariackich i po prostu ludzkich: człowiek pozbawiony tych 7-miu atrybutów staje się materiałem na totalnie wykluczonego, bo trudno być rzeczywistym, niemalowanym obywatelem-uczestnikiem życia publicznego, jeśli nie ma się takiego minimum.
* * *
Obywatelskie nieposłuszeństwo – chciałbym choć na chwilę przeistoczyć w pozytywne, konstruktywne współdziałanie dla dobrej idei . WSPÓŁDZIAŁANIE – podkreślam na użytek tych, którym obrzydliwe jest wszystko co „komusze”.
Kiedy zaczynają się masowo takie dolegliwości codzienne, jak zwolnienia pracy, bezpłatne urlopy, zawieszenie wypłat, zamrożenie ostatnich jeszcze cywilizacyjnych zdobyczy ludzi pracy i tych niepracujących (choć chcących), kiedy nie działają praktycznie urzędy pracy i instytucje socjalne, kiedy wyjście na ulicę w poszukiwaniu chleba grozi w najlepszym wypadku kontrolą dokumentów i wypytywaniem o cel podróży – to trwajcie sobie do woli w waszym poczuciu obrzydzenia do wszelkiej „komuchowatości”
* * *
O tym, jak wygląda Stanowisko Pracy, decyduje w Polsce tzw. prawo (przede wszystkim prawo pracy). W największym skrócie, zbudowane jest ono:
1. Z nazwy (np. specjalista, ankieter, kierownik, ślusarz, kierowca, itp.);
2. Z nazwy podmiotu dysponującego-władającego Stanowiskiem Pracy;
3. Ze wskazanego miejsca wykonywania-świadczenia pracy;
4. Z minimalnego wyposażenia technicznego (biurko, warsztat, ubranie);
5. Z pozycji w strukturze-hierarchii;
6. Z zakresu obowiązków pracownika (w tym godziny dobowe świadczenia pracy);
7. Z zakresu uprawnień pracownika (w tym przerwy dzienne, urlopy, itp.);
8. Z przypisanych „widełek” taryfikatora wartościującego pracę (tzw. stawki);
9. Z procedury rozliczania-rozrachunku pracy (formularze, podpisy);
10. Z klauzuli wyzyskowej, sprowadzającej się do sformułowania „inne obowiązki”;
Zatrudniający (zwany idiotycznie pracodawcą, choć jest jedynie kupującym świadczenie pracy) najczęściej dba o to, by jak najmniej formalizować swoje obowiązki, jak najwięcej przenieść do klauzuli „inne”. Czyli dba o to, by umowa była nią (umową) jedynie z nazwy, bo tak naprawdę chodzi o to, by pracownik dbał o firmę i o brak przestojów oraz o usuwanie niedociągnięć-awarii tak, jakby pracował „na swoim”, aby ponosił odpowiedzialność również a błędy i niedoróbki zatrudniającego. No, najważniejszym obowiązkiem jest to, aby pracownik „żył” swoją pracą i dla niej się poświęcał za wszelką cenę, ponad jej okoliczności, nawet w czasie poza-obowiązkowym (wolnym od pracy). No, o lojalności wobec przełożonych i firmy nie wspominajmy nawet, choć „drobnym drukiem” pojmujemy, że oznacza to wzajemne „pilnowanie się” załogantów i reagowanie na rzecz (w interesie) zatrudniających.
Postawa godna umowy, czyli olewanie firmy i jej kierownictwa takie samo, jak oni olewają pracowników – jest karane „moralnie”, a niekiedy finansowo, dyscyplinarnie lub sądowo.
Jeśli mówimy o tym, że Transformacja cofnęła polski „system zatrudnienia” do formuł dziewiętnastowiecznych, to mamy na myśli skrajnie zaawansowaną redukcję wszelkich elementów Stanowiska Pracy chroniących pracownika, skrajną rozbudowę uprawnień zatrudniającego i skrajna wyrozumiałość wymiaru sprawiedliwości dla ekonomicznego i społecznego interesu zatrudniających.
* * *
Można, a ostatnio trzeba, wyobrazić sobie całą gospodarkę jako miriadę Stanowisk Pracy. Są one rozstawione po całym kraju – niczym automaty z dropsami – prawie zawsze tam, gdzie są chętni się zatrudnić, ale też wielu szczęśliwców dojeżdża do swoich stanowisk pracy godzinę, trzy, pięć.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS