A A+ A++

Marcin Sztandera: Policjanci podobno są zasypywani pytaniami od ludzi w związku z koronawirusem?

Kamil Tokarski, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji: Pytań rzeczywiście jest bardzo dużo, mieszkańcy dzwonią na numer 997, mailują do nas, wykorzystują każdy sposób, żeby się z nami skontaktować. Te pytania wyglądają na poszukiwanie luk w przepisach i sposobu wytłumaczenia się przed policjantem, gdyby doszło do kontroli. Ich przekrój jest niesamowicie duży. Mieliśmy np. pytanie od 70-latka, czy może wyjść na ryby, bo to jego potrzeba życiowa, szczególnie że nie może w domu z żoną wytrzymać. Były pytania o możliwość odwiedzenia cmentarza, wyjścia na działkę. Jakiś kierowca pytał, czy może pojeździć samochodem po mieście, bo ma zapchany filtr cząstek stałych i chce go przepalić. Albo ekipa remontowa chciała wiedzieć, czy razem mogą jeździć na budowę

I co odpowiadają policjanci?

– Na wiele z tych pytań nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ciężko jest hipotetycznie rozstrzygnąć, czy coś jest zgodne z prawem, czy nie, bo każdy policjant na miejscu podejmuje decyzję i bada okoliczności. Tak jak w sądzie zapadają różne wyroki w podobnych sprawach. Generalnie odpowiedzi można znaleźć na ogólnych stronach rządowych.

Rozumiem dzwoniących, bo przecież nawet oficjalny przekaz rządowy na temat ograniczeń związanych z koronawirusem jest nieprecyzyjny, a czasami przepisy wręcz się wykluczają. Skąd policjanci wiedzą, jak się zachować i za co karać?

– Przede wszystkim trzeba brać pod uwagę przepisy, zdrowy rozsądek i zalecenia. Wiadomo, że w ostatnich tygodniach te przepisy zmieniały się bardzo dynamicznie. Ale wcześniej też się zmieniały i musieliśmy się dostosować. Korzystamy z ogólnodostępnych informacji, mamy odprawy, przed którymi policjanci są sprawdzani ze znajomości tych przepisów. Musimy być na bieżąco, bo każda sytuacja jest inna i nie ma rozpiski, że np. dajemy kary jeżdżącym myć samochody.

A były takie kary w regionie?

– Absolutnie nie słyszałem o takim przypadku u nas, ale w internecie jest tego mnóstwo. Na pewno część tych informacji internetowych jest niepełna. Bo oczywiście może się okazać, że ktoś dostał mandat za pobyt na myjni, ale dlatego, że powinien być na kwarantannie.

ZOBACZ TAKŻE: Koronawirus. Policyjna niespodzianka dla chłopca na kwarantannie

Zapewniam, że podchodzimy do tego po ludzku, rozmawiamy, ale oczywiście też wystawiamy mandaty. Np. Na Sadach mieliśmy przypadek, że patrol widział mężczyznę, który stał w kolejce i nie zachowywał odległości, rozmawiał. Policjanci zwrócili uwagę raz, po jakimś czasie jeszcze raz. Potem w innej kolejce ten sam mężczyzna znów kogoś zagadywał, więc to się skończyło mandatem.

Dużo macie zgłoszeń od obywateli, że ktoś, np. sąsiad, łamie kwarantannę?

– Tu trzeba mieszkańców pochwalić, bo ta czujność sąsiedzka jest bardzo dobra. Mamy takie zgłoszenia, wszystkie weryfikujemy, bo czasami okazuje się, że kwarantanna się skończyła albo jest wykonywana gdzie indziej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułÓsme zakażenie koronawirusem w powiecie koneckim
Następny artykułMarzyła o maratonie górskim, ale… przebiegła ogródkowy (WIDEO)