– Szkoda, że już nigdy nie zagramy w takim składzie i nie chodzi mi tylko o sportowe aspekty, ale o grupę ludzi jaką stanowiliśmy. Czuliśmy że stać nas było na dużo – powiedział Michał Mieszko Gogol, trener PGE Skry Bełchatów.
Jak przebiega u ciebie kwarantanna?
Michał Gogol: – Kwarantanna przebiega spokojnie i staramy się wraz z rodziną walczyć o to, aby każdy dzień nie był jak w filmie z Billem Murrayem – kolejnym “dniem świstaka” (śmiech). Przyznam, że odkąd urodziły się moje dzieci, to nigdy nie miałem dla nich tyle czasu ile teraz i jest to fantastyczne. Już teraz wiem, że będziemy mieli dużo dobrych wspomnień z tego okresu. Poza tym trzeba szukać pozytywów w każdej sytuacji, nawet w pandemii koronawirusa. Myślę, że jak to wszystko się skończy, ludzie przewartościują trochę swój system wartości.
Znając ciebie, siatkówka nie poszła kompletnie na bok.
– Zawsze mówię, że okres między sezonami to najlepszy czas, bo może być niezwykle rozwojowy. Wspólnie ze sztabem przeanalizowaliśmy miniony sezon i rozpoczęliśmy już planowanie kolejnego. Okres przygotowawczy będzie wyjątkowy, bo po takiej przerwie na pewno dłuższy, a może być i tak że po raz pierwszy będziemy w komplecie. Dużo czasu poświęciłem na analizę trójbloku i przyjęcia zagrywki z wyskoku najlepszych drużyn świata. Jestem pod wrażeniem jak blokują Amerykanie. Poza tym czytam dużo książek o pracy mózgu, to w ostatnich miesiącach temat, który mnie fascynuje. Podjąłem też naukę nowego języka obcego, ale mało siatkarskiego, żeby trenować swój umysł i pamięć. Obejrzałem kilka sportowych dokumentów, a największe wrażenie wywarł ten o piłkarskiej reprezentacji Brazylii podczas Copa America 2019. Była niesamowita bliskość kamery z drużyną. To wszystko powoduje, że nie mogę się doczekać nowego sezonu. Będziemy gotowi.
Siatkarze cały czas trenują we własnym zakresie?
– Zawodnicy trenują na własną rękę. Przy zakończonym sezonie i obecnych obostrzeniach, jest to bardziej podtrzymanie ogólnej kondycji fizycznej. Jedni z nas mają większe możliwości, jak własny ogród czy przyrządy, inni mniejsze, więc to sprawa indywidualna. Maciek Michalik przygotował i rozesłał chłopakom proste programy, jak ćwiczyć w domu.
Gdyby sezon trwał, teraz PGE Skra prawdopodobnie szykowałaby się do półfinałowej batalii o mistrzostwo Polski. Wszystko szło zgodnie z planem…
– Nigdy się tego nie dowiemy i chyba nie ma sensu gdybać na temat możliwych scenariuszy. Szkoda, że już nigdy nie zagramy w takim składzie i nie chodzi mi tylko o sportowe aspekty, ale o grupę ludzi jaką stanowiliśmy. Czuliśmy, że stać nas było na dużo.
Pozostają tylko powtórki meczów w Polsacie Sport. Które ze spotkań minionego sezonu zapamiętasz na długo?
– To bardzo ważne, że kanały sportowe na całym świecie przypominają te piękne chwile z danych dyscyplin sportu, bo podtrzymuje to ducha w społeczeństwie i daje dużo wiary w szybszy powrót do normalności. Potrzebujemy pozytywnego przekazu w gąszczu tych niepokojących informacji. Zapamiętam na długo domowy mecz z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa, ale nie dlatego, że go wygraliśmy, a bardziej przez pryzmat całego dnia spędzonego w szpitalu. Mój siedmiomiesięczny syn tego dnia dostał zapalenia płuc. Wyjechałem ze szpitala praktycznie prosto na mecz. Chłopaki zagrali tego dnia koncertowo, a niektóre wymiany stały na naprawdę wysokim poziomie.
Które ważne momenty jeszcze warto podkreślić?
– Myślę że istotnym momentem był wyjazd do Perugii, gdzie zmierzyliśmy się w dwóch spotkaniach z jedną z najlepszych drużyn na świecie, a ponadto uciekliśmy w środku zimy do nieco cieplejszego i bardziej słonecznego miejsca. Wróciliśmy z naładowanymi akumulatorami. Oprócz tego, było dużo pozytywnych aktywności poza halą jak rywalizacja w escape roomach, konkurs na strzelnicy czy słynne już „koło fortuny”. Mamy już pomysły na przyszły sezon. W PGE Skrze na pewno będzie ciekawie.
Jak odnalazłeś się w Bełchatowie?
– Klub jest bardzo profesjonalny, ale przy tym zachowuje ludzką twarz. To bezcenne. Łatwo wpaść w ramy korporacyjności i pracować nad swoją działką w zamkniętym pokoju, a u nas klub tętni życiem. Nasz pokój sztabowy jest chyba małym centrum zamieszania w hali. Każdy tu zagląda. Jedni pukają, inni nie, ale – co istotne – każdy chce tu zaglądać i nie boi się tu wejść. Niektórzy przychodzą się przywitać, inni porozmawiać, jeszcze ktoś obejrzeć video lub coś wydrukować. Przemiał kawy jest bardzo duży (śmiech). Miasto jest ciche i spokojne. Odkryłem, że dookoła są piękne lasy. Nie trzeba stać w korkach, a jak jadę do hali autem, to często potrafię dojechać na jednym utworze w radiu. Mam widok z okna na Elektrownię Bełchatów i Górę Kamieńsk.
Jaka będzie PGE Skra na sezon 2020/2021?
– Będziemy odważni, mądrzy i będziemy sobą.
PLS chce wprowadzić tzw. ligę letnią. To dobry pomysł?
– Biorąc pod uwagę fakt, że siatkówki może nie być sezonie letnim, pomysł jest dobry, bo o naszą dyscyplinę trzeba dbać. Poczekamy na szczegóły, ale trzeba szukać w tym pomyśle urozmaicenia okresu przygotowawczego. Jeśli liga wystartuje zgodnie z planem, to przygotowania mogą zacząć się nawet w czerwcu.
Co z reprezentacją?
– Na tę chwilę planowane są akcje szkoleniowe i chyba wszyscy nie mogą się ich doczekać. Czekamy na decyzję dotyczącą Ligi Narodów, a wspomniane akcje mają rozpocząć się w czerwcu. Nasz cel w reprezentacji się nie zmienia, trzeba tylko poczekać rok dłużej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS